dziekuję serdecznie wszystkim Cioteczkom za podrzucanie Daszki
i Kasi za przekazywanie informacji
a było tak:
w sobote rano dałam kotom śniadanko, Daszce tez zaniosłam do łazienki, wszystko było w porządku,zabrałam miski do mycia i dosłownie po kilku minutach słysze, ze kicia przeraźliwie płacze!
wpadłam do łazienki, a Daszka strasznie trzepie nóżką i wyje dosłownie

od razu pojechałyśmy do weta, jak dojechałyśmy, to wet mógł juz tylko do końca zsunać bucik z nóżki

obmacał nóżkę i stwierdził, ze chyba coś nie tak jeszcze z pięta malutkiej
czyli znów ogłupiacz, rtg potwierdziło, że Daszka trzepiac tą nóżką i sciągając opatrunek uszkodziła sobie pietę

jest przesunięcie kosci.
Nóżka została nastawiona, założony nowy opatrunek, były takie szelki właściwe, zachodzące na brzuszek. Od razu zrobiliśmy testy na felv/fiv, na szczęście oba ujemne
prawie całą sobote i niedziele spędziła w kontenerku w pokoju, zanosiłam ją na jedzonko i kuwetkowanie do łazienki.
Ale w nocy z niedzieli na pon. znów zdjęła szelki tym razem

i znów został tylko bucik, jezeli zdejmie to tym razem, to będzie miała opatrunek na całą noge i brzuszek-taki, ze nie bedzie mogłą nawet wstać
kaszelek jakby mniejszy,tzn. rzadziej ma te napady, oczywiście nadal leki i inhalacje.
Dostała też jakieś tabletki dla kotów z glukozaminą, zeby przyspieszyc regeneracje stawu.
Tylko żeby ona kurcze wytrzymała choć te 2 tygodnie z opatrunkiem, bo zakładanie co chwile nowego też nie jest dobre
i taka to jest niedobra Daszka

a poza tym jest kochana, słodka, przymilna, wystawia brzusio, traktorek włączony, no cud-miód kocica
