Skarabeuszek czyli Lusia - w nowym domu

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 25, 2007 7:32

marcjannakape pisze:Tabletka na 4 kawałki i każdy kawałeczek w ciutke karmy. I tak 4 razy, a reszta żarełka juz normalnie.

Ja tak próbowałam, :evil: to w najlepszym przypadku nabierał się na pierwszy kęsek, potem wypluwał, a od trzeciego kawałeczka już wiał. Nie ponawiałam więcej prób. Ale Lila to urocza bezkonfliktowa i zgodna panienka.

A Lusia też zaczyna przebierać w jedzonku - już nie wchodzą serduszka, dziś zjadła kurzęce mięsko parzone, ale najlepiej by wchodziły karmy typu Felix - trafiły mi sie w domu dwie saszetki, dałam Pusi, Luśka wyczuła, przypięła się do resztek, wylizała i się zbiesiła - już by tylko to jadła.
Nie wiem na ile jest to niewskazane, bo ten Feliks to chyba dolna półka, a na ile wręcz szkodliwe, i czy w ogóle :?:
Co oni ładują w te karmy za uzależniacze?
Animonda carny z kolei w ogóle nie wzbudza zainteresowania, a zależy mi na niej - jak jedzą puchy, to niech chociaż dobre.
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Wto wrz 25, 2007 8:25

marcjannakape pisze:Tabletka na 4 kawałki i każdy kawałeczek w ciutke karmy. I tak 4 razy, a reszta żarełka juz normalnie.


to masz dziwne koty. Moje od razu, nawet nie wąchając specjalnie, patrzą na mnie z wyrazem twarzy mówiącym dosadnie, żebym sobie te kawałki wsadziła... :oops: :twisted:

Feliks nie jest taki zły, chociaż lepszy jest oryginalny, niemiecki. Polski jest do bani i moje kociaste mają po nim biegunkę i śmierdzące bączki :roll: Na Animondę Carny też się wypinają :roll: Nie stać mnie, żeby 4 koty karmić Miamorem, trudno, niech żrą Feliksa
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 25, 2007 8:48

Georg-inia pisze:Feliks nie jest taki zły, chociaż lepszy jest oryginalny, niemiecki. Polski jest do bani i moje kociaste mają po nim biegunkę i śmierdzące bączki :roll: Na Animondę Carny też się wypinają :roll: Nie stać mnie, żeby 4 koty karmić Miamorem, trudno, niech żrą Feliksa

Dzięki serdeczne Georg-inio za wyjęcie gwoździa z głowy :wink:, bo już nie wiedziałam co im dawać. Ładnie jedzą suchą karmę, Lusia Acanę, Puśka wykańcza Hillsa s/d jeszcze po Czarneckim, (miała zezwolenie od wetki na spożywanie jej razem z nim, choć zdrowa była), ale widzę że Acaną też nie gardzi. Dopominają się mokrego, więc jako przekąska Feliks pasuje. Miałam właśnie ten niemiecki, i taki też kupię dalej.
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Śro wrz 26, 2007 18:52

Lusia to pchła, pchła i iskierka. Mam teraz w domu stateczne krówsko (Pusia) i pchełkę - trzpiota. Tak się już wyluzowała i zadomowiła, że trudno uwierzyć że to nowy kotek w domu.
Magiju, elfrido, nie poznałybyście koty. Zaokrąglone apetycznie kształty, wyprostowane śmiało (te długaśne) nóżki: no, jestem u siebie. Nawet Puśka już nie straszna, psy są systematycznie osykiwane (gdzie tu z tą mordą!), ale irokeza już nie stawia.
Ukochana zabawka - myszka futrzana, ulubione miejsce do spania - prześcieradło z owczej wełny rzucone na fotel.
A jak rano mówię idziemy na dwór to sama wchodzi już do transportera i czeka - tak jak Puśka, która jest u mnie już dwa lata, bądź co bądź. Taki Lusionek bystrzacha jest :king:!
Lubi jeść - nic się nie marnuje, nawet miseczka Pusi jest czyszczona, jak trzeba :roll: .
I bawić, bawić się, z przerwami tylko na spanko i jedzenie. A te skoki - jak pchła; turla sobie piłeczkę czy myszkę i nagle z czterech, jak pchła wyskakuje nad zabawką, zadek przy tym wyrzuca jak źrebak :ryk:. Ja jeszcze nie widziałam tak skaczącego kota.
No do zachwytu kotinka!
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Śro wrz 26, 2007 19:51

malwina pisze:Lusia to pchła, pchła i iskierka. Mam teraz w domu stateczne krówsko (Pusia) i pchełkę - trzpiota. Tak się już wyluzowała i zadomowiła, że trudno uwierzyć że to nowy kotek w domu.

No do zachwytu kotinka!



Cudna moja! :1luvu:

Wiedziałam, że tak będzie i nic a nic się ni dziwię. Mając takie długaśne, zgrabne nogi to dziw by było ich nie prezentować w całej okazałości! Ale charakterologicznie trafił Ci się ogień i woda. A jak z miziakami Lusieńka stoi?

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 27, 2007 6:17

Malati pisze: A jak z miziakami Lusieńka stoi?

Miziankowanie na razie trenujemy, tzn ja usiłuję miziać kotecka, kotecek odchodzi zdecydowanym krokiem, chociaż wczoraj sama wskoczyła na kolana 8O. Zaraz się opamiętała jednak i zeszła. Będzie dobrze, tzn dobrze jest, a będzie super.
Bardzo się cieszę, że ją mamy, że ona ma nas, i dziękuję zaangażowanym w sprawę adopcji Lusiaczka Obrazek
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Czw wrz 27, 2007 9:40

malwina pisze:
Malati pisze: A jak z miziakami Lusieńka stoi?

Miziankowanie na razie trenujemy, tzn ja usiłuję miziać kotecka, kotecek odchodzi zdecydowanym krokiem, chociaż wczoraj sama wskoczyła na kolana 8O. Zaraz się opamiętała jednak i zeszła. Będzie dobrze, tzn dobrze jest, a będzie super.


:smiech3:

A może Lusia ma cosik z Niunka?
Niuniek jak przyszedł do mnie, brudny, głodny i chory, to miziać sie nie przestawał.
Potem sie wyleczył, poznał Pana KOTA, zadomowił sie i .... zaczął mieć mnie w d... :evil:
Następnie cięcie nabiału = 2 dni kołowatości i wielkie obrażalstwo za to co kazałam mu zrobić!!!!!!
Teraz nagle zaczął sie znów miziać, ale już w SPECYFICZNY sposób.
Mianowicie, Niuniek podchodzi z miną obojętną, a nawet wyniosłą, stanie obok człowieka i łaskawie pozwala głaskać się po mostku. Po kilku minutach takich głasków przybliża się. Po nastepnych wchodzi na kolana, ale nadal stoi :roll: Głaszczemy, głaszczemy... Zaczyna sie przykurcz tylnych łapek. W końcu siada i łepek przytula do ramienia. Ufffff! Cała skomplikowana operacja! Na dodatek Niuniek ma taki trik, że cały czas chodzi mu ogon, jakby był straszliwie wkurzony i niezadowolony... :?
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Czw wrz 27, 2007 9:53

Pewnie, że będzie super! Tereso absolutnie nie ma innego wyjścia, żeby właśnie rewelacyjnie było!

Co prawda Lusia nie ma dobrych wzorców, ale wierzę, że niedługo przekona się do miziakowania, a za nią zazdrośnica Pusia się przekona i będzie Ci wyznaczać troszkę więcej czasu na mizianie niż chwila przy komputerze :D

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 05, 2007 16:10

No, spadliśmy przez parę dni na samo dno forum, czas chyba przypomnieć o Lusiowym bycie. :roll:
Przedwczoraj przywieźli mi zamówienie z Animalii. Już po wyjściu kuriera zauważyłam że Acana jest light, wcale nie taka jak zamawiana :x . Zadzwoniłam zaraz do kuriera i obiecał nazajutrz zamienić. Po głębszym namyśle stwierdziłam, że prorocza to była pomyłka, bo Lusiaka trzeba zacząć odchudzać. Grubaśnica jest, a ja nie wiem kiedy to się stało. Zapasłam kotę, mea culpa, ale jak odmówisz kocionkowi, kiej tak ładnie prosi? A poza tym nie mogłam się doczekać kiedy się wreszcie zaokrągli na dobre i przegapiłam tę cieniuteńką granicę pomiędzy apetycznym pączusiem a grubą bambaryłą.
A może niech tak zostanie? Idzie zima, tłuszczyk (czyt. sadło) ochronny może się przyda? Może się wyjdzie kiedy na śnieg i mróz do kociarni...?

Nie przepadamy za głaskami, trochę się zdzierży, ale potem ząbki delikatnie są uruchamiane. Mruczy się przy tym, i wypina kuper, ale więcej oznak podejrzanych nie ma. Wiosna przyniesie pewnie odpowiedź na interesującą kwestię :wink: .
Z Pusią pozostajemy w stosunkach chłodnych, czasem wręcz nieprzyjaznych. Wygląda to tak, że czasami się pysie wąchają, wtedy są to dobre chwile, a czasami Puśka nie może jej darować np. zajęcia miejsca według Puśki należącego do niej. Ooo, wtedy jest pościg zły i agresywny, Lusia warczy i syczy w odwecie, a czy dochodzi do bijatyki to nie wiem, bo ekscesy finalne mają zazwyczaj miejsce pod łóżkiem lub za kanapą. Ale po początkowych moich lękach o zdrowie i życie (zazwyczaj) Lusi, zaczęłam mieć to w nosie, niech się dogadują, zwłaszcza że Lusiak jednak nie daje sobie w tzw kaszę dmuchać. Myślę, że waga ciężka dodaje jej też pewności siebie Obrazek .
O, i to jest też argument za tym, żeby jej jednak nie odchudzać, nie? :mrgreen:
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Pt paź 05, 2007 17:07

Nie odchudzaj jej! :) Na pewno nie jest jeszcze gruba!

Ja myślałam, że Quazi rozmiary małego hipopotama już dawno osiągnął. Ba byłam tego pewna no, a jak jego wagę zobaczyłam to w ogóle szok, płacz, zgrzytanie zębami i nieśmiało się pytam pani wet czy on jest gruby. Pani Wet stanowczo zaprzeczyła. Powiedziała, że jest jak trzeba, że widać, że dochodzi do siebie!

I zaniedbałaś okrutnie nasze dwie piękności. Liczę, ze naprawisz się i raporty będą częściej.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 05, 2007 18:49

Malati pisze:I zaniedbałaś okrutnie nasze dwie piękności. Liczę, ze naprawisz się i raporty będą częściej.

Wedle rozkazu, pani admirałowo :D !

Ale Bogiem a prawdą, to nudy u nas. Koty żrą i śpią, a jak nie śpią, to wilkiem na siebie przeważnie popatrują.
W kociarni trochę przyjaźniej jest, bo każda się zajmie swoją trawką, albo swoim pasikonikiem i git Obrazek
Ale z niektórych półek i tak Puśka Lusię usiłuje rugować. Taka zawzięta!
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Sob paź 06, 2007 9:16

malwina pisze:Ale Bogiem a prawdą, to nudy u nas. Koty żrą i śpią, a jak nie śpią, to wilkiem na siebie przeważnie popatrują.



Ja nie wierzę, że nudno! Na pewno czegoś po prostu nie zauważasz. Z Twoimi dwiema łobuzicami to musi być tylko o wyłącznie ciekawie :)

Wymiziaj obie.
A byłaś u pani wet z węzłami chłonnymi. Ja przez przypadek byłam wczoraj u pani Dużej-Dembele zupełnie inna niż dr Cetnarowicz ale też polecam! :)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 11, 2007 19:14

Malati pisze:
malwina pisze:Ale Bogiem a prawdą, to nudy u nas. Koty żrą i śpią, a jak nie śpią, to wilkiem na siebie przeważnie popatrują.



Ja nie wierzę, że nudno! Na pewno czegoś po prostu nie zauważasz. Z Twoimi dwiema łobuzicami to musi być tylko o wyłącznie ciekawie :)

No to mam!
Wczoraj gotowałam rosół, zwyczajnie, z kurczaka. Jak już się ugotował zjedliśmy trochę reszta stała w kuchni i odpoczywała przed wstawieniem do lodówki.
W pewnym momencie tż mówi: zobacz, ona coś niesie!
Lusia niosła w pyszczku kawałek mostka kurzęcego, takie kosteczki - żeberka z odrobiną mięsa. Chyłkiem na ugiętych nóżkach gdzieś zmierzała, żeby się ukryć ze zdobyczą. Ale byłam szybka. Złapałam i bezlitośnie odebrałam. Nie żebym nie znosiła konkurencji przy talerzu, ale o te kosteczki chodzi, żeby ci się gdzieś nie wbiły - wytłumaczyłam jej.
Zgodziła się pokornie.
Dzisiaj był ciąg dalszy rosołowego obiadu. I znów został rosół w garze z kurczakiem na szafce kuchennej, i znów nie przykryty. No i sobie oglądam coś w tv, nagle słyszę takie charakterystyczne, gardłowe, nawołujące miauczenie. Zaglądam do pokoju, paliła się tylko lampka, ja nie miałam bryli na nosie, zobaczyłam Lusię żółwikującą nad jakąś kupą. Zaczęłam lamentować: biedna Lusieńka, rzyganko było, oj biedny koteczek – i zasuwam do kuchni po papierowe ręczniki, żeby domniemane rzygowinki usunąć.
Przylatuję, schylam się, a tu znów jakieś części kurzego zewłoka. O żesz ty, już miałam puścić wiąchę, ale sobie uświadomiłam co przed chwilą słyszałam – takie miauczenie nawołujące do zdobyczy. Toż ona to upolowała i chciała się z kimś (z Pusią? ze mną?) podzielić! Więc pogłaskałam, zabrałam zdobyczne, co ona wzięła najwidoczniej za dobrą monetę bo spokojnie poszła się myć na okno. Dar został przyjęty - pomyślała. Jestem „starownym” (tak mawiała babka mojego tż-ta) kotkiem.

Chyba przestanę się martwić o aprowizację – puszczę Luśkę luzem, niech znosi dobra wszelakie do domu, a co!
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Czw paź 11, 2007 19:19

Malwionko, toż taka Lusia to istny skarb :D
U nas w "garkotłukowaniu" przoduje Wojtek, dziś z miną niewiniątka ukradł szczypiorek, minę miał nietęga, ale skoro ukradł już to jadł, choć go krzywiło bardzo :wink: Kilka dni temu wyławiał makaron z pomidorówki, oj działo się wtedy w kuchni :lol:
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw paź 11, 2007 19:30

Moja piękna Lusia! :)

A tak się bałaś, że ona taka nieśmiała była :twisted: ale co było, a nie jest nie pisze się w rejestr. Nie ma to jak kot "łowny". Dzielna długonoga! :)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 1330 gości