No, spadliśmy przez parę dni na samo dno forum, czas chyba przypomnieć o Lusiowym bycie.
Przedwczoraj przywieźli mi zamówienie z Animalii. Już po wyjściu kuriera zauważyłam że Acana jest light, wcale nie taka jak zamawiana

. Zadzwoniłam zaraz do kuriera i obiecał nazajutrz zamienić. Po głębszym namyśle stwierdziłam, że prorocza to była pomyłka, bo Lusiaka trzeba zacząć odchudzać. Grubaśnica jest, a ja nie wiem kiedy to się stało. Zapasłam kotę, mea culpa, ale jak odmówisz kocionkowi, kiej tak ładnie prosi? A poza tym nie mogłam się doczekać kiedy się wreszcie zaokrągli na dobre i przegapiłam tę cieniuteńką granicę pomiędzy apetycznym pączusiem a grubą bambaryłą.
A może niech tak zostanie? Idzie zima, tłuszczyk (
czyt. sadło) ochronny może się przyda? Może się wyjdzie kiedy na śnieg i mróz do kociarni...?
Nie przepadamy za głaskami, trochę się zdzierży, ale potem ząbki delikatnie są uruchamiane. Mruczy się przy tym, i wypina kuper, ale więcej oznak podejrzanych nie ma. Wiosna przyniesie pewnie odpowiedź na interesującą kwestię

.
Z Pusią pozostajemy w stosunkach chłodnych, czasem wręcz nieprzyjaznych. Wygląda to tak, że czasami się pysie wąchają, wtedy są to dobre chwile, a czasami Puśka nie może jej darować np. zajęcia miejsca według Puśki należącego do niej. Ooo, wtedy jest pościg zły i agresywny, Lusia warczy i syczy w odwecie, a czy dochodzi do bijatyki to nie wiem, bo ekscesy finalne mają zazwyczaj miejsce pod łóżkiem lub za kanapą. Ale po początkowych moich lękach o zdrowie i życie (zazwyczaj) Lusi, zaczęłam mieć to w nosie, niech się dogadują, zwłaszcza że Lusiak jednak nie daje sobie w tzw kaszę dmuchać. Myślę, że
waga ciężka dodaje jej też pewności siebie

.
O, i to jest też argument za tym, żeby jej jednak nie odchudzać, nie?
