Tosia już w swoim nowym domku, myslę że stałym, Pani Kazia i jej syn przyjęli Tosię bardzo serdecznie, bardzo ciepło. Została na dzieńdobry serdecznie przytulona (Krzysztof, wysoki facet delikatnie przytulił twarz do Tosi schylając się do otwartego kontenerka - to chyba miłość od pierwszego widzenia

), delikatnie pogłaskana, pokazana Czarusiowi i Soni,którzy byli wtedy trzymani by nie skrzywdzić Tosi. O dziwo obeszło się bez prychania, warczenia i tym podobnych wymian poglądów.
Po powitaniu Tosia poszła sobie w głąb mieszkania, a za nią powędrowała kuweta, miska z woda i jedzeniem (dwa rodzaje - ach, ta polska goscinność

). A za tym bagażem powędrował Czaruś, no bo Tosia to śliczna panna jest. Sonia na razie została w kuchni, i trochę jej było przykro.
Powiem wam kocie cioteczki,że bardzo mi ulżyło jak zobaczyłam serdeczność z jaką przyjęli Tosię. Ta delikatność,spokój, serdeczność jaką jej okazali rokuje, że wszystko dobrze się ułoży.To napewno będzie dla niej dobry dom.
No rozpisałam się,ale to takie dobre wiadomości. A wiem, że Tosia cieszy się na forum sympatią więc korzystam z tego i dzielę się z Wami Kochani wrażeniami.Jutro idę do domku w odwiedziny,więc będą dalsze wieści.
Trzymajcie kciuki,by dobrze się ułożyło,proszę Was bardzo.