Że Fredziolina jest

wiadomo od zawsze, ale Anioł pod presją, to wbrew humanitarnemu stosunkowi do ginącego gatunku Aniołów. Było przez kilka dni dramatycznie, na szczęście pojawiło się światełko w tunelu, ale my musimy i bardzo, bardzo wszyscy się staramy, aby to nie było tylko światełko, a wielki reflektor!
Ja mocno w to wierzę cały czas, że w sytuacji krańcowej, nikt Muśki by nie zostawił na pastwę losu i że w taki, czy inny sposób Muśka nie wróciłaby na stację.
Teraz Muśka jest spokojna, wyciszona, może po sterylizacji i charakter nieco jej się zmieni? Może będzie łatwiej jej zaadoptować się w domku, gdzie jest tylko jeden kot? Kto wie?
Ona przyszła z otwartej przestrzeni, gdzie była panią na włościach, musiała walczyć o swoje bezpieczeństwo, o pożywienie. I nagle znalazła się w zamkniętej przestrzeni aktualnie z pięcioma dorosłymi kotami, nie wspominając o maluszkach. Ona nie ma świadomości, że to najprzyjaźniejsza przestrzeń świata, że Fredki to anioły, że, że, że...
Że to jej szansa na długie spokojne i bezpieczne życie w przyszłym docelowym domu...
Ja mam teraz taki pomysł. Poproszę Bungo, kiedy ulotka do listu przewodniego będzie gotowa, o zalinkowanie samej, klarownej i czytelnej ulotki z jedną fotką.
Wydrukuję, powielę na ksero i będę ulotkarzem. Ogłoszenia z karteczkami do oddzierania swoja drogą, a stosy ulotek swoją. Będę te ulotki zostawiać wszędzie, gdzie to możliwe, wkładać ludziom do koszyków w sklepie, rozdawać, zostawiać za wycieraczkami aut.
Każda droga, każda, może nam dać szansę dla Muśki.
I będzie dobrze, musi być dobrze!
Telefony do mnie, które są wyżej nie są żadna tajemnicą, oczywiście mogą zostać wszędzie i publicznie.
Zmieniam nagłówek, idę kleić ogłoszenia, będę późniejszym popołudniem.
Dziękuję Wszystkim za wielkie, ciepłe i serdeczne zaangażowanie!