Maleństwo bierze Atecortin, Ronaxan i krople do oczu. Ale czuje się świetnie, apetyt ma za dwóch i łobuzuje strasznie. Gdyby nie kaszel, w życiu bym się nie domyśliła, że on jest chory...
Zerknęłam na komórkę, jak wychodziłam, zobaczyłam nieodebraną rozmowę od Pani, więc zadzwoniłam. Okazało się, że Pani dziś rano dostała informację, że ktoś z rodziny cieżko zachorował i jutro wyjeżdża z Warszawy na bliżej nieokreślony czas. I adopcję kota oczywiście na bliżej nieokreślony czas odkłada. Bywa, mówi się trudno.
Teraz muszę odkopać e-maila (dla odmiany z ogłoszenia) i odpisać, że jednak kotek nadal szuka.