Arsen nie jestem surowa i nie mam nic złego na myśli

Moja wiedza to niestety efekt konieczności mega szybkiego dokształcania się. Wetem nie jestem, zupełnie nie mam nic wspólnego z biologią, medycyną czy weterynarią. Mam tylko dwa pechowe koty, a kiedy stanęłam w pewnym momencie przed wetem rozkładającym ręce w geście bezradności, podejrzeniem FIPa i kotem, który przestał reagować na bodźce, to motywacja samokształcenia sama przyszła... Jak doszły chore dziąsła to już poszłam za ciosem.
Jeżeli antybiotyk był dobierany po prawidłowo wykonanym posiewie to jak najbardziej jest ok. Ale moje doświadczenie jest takie, że weci często ordynują antybiotyki na ślepo. A to nie jest dobra metoda leczenia. Infekcja bakteryjna często rozwija się obok plazmocytarnego, więc mamy dwie odrębne choroby a nie jedną i trzeba wtedy działać tak, by żadnej z nich nie zaognić. Wysoka odporność powinna jednak pomóc w walce z bakteriami.
Długotrwała sama mięsna dieta też może nie być ok. Mięso zawiera dużo fosforu, mało wapnia. Brak prawidłowego bilansu wapń-fosfor to zabójstwo dla nerek. Jeżeli masz możliwość, włącz chociaż suplementację wapnia. Sproszkowane skorupki jajek, wysuszone w temperaturze pokojowej to dobry i tani suplement. Trzeba by tylko dobrać odpowiednie proporcje, a bez składu i wagi mięsa to dosyć trudne. Możesz natomiast kupić np. w zooplusie Felini Complete, sypiesz go po prostu w odmierzonej ilości do mięsa i to Ci załatwia bilansowanie jedzenia, a więc nie tylko wapń, ale też inne potrzebne kotu składniki. Zastanów się też, czy zamiast zieleniny nie warto wrzucać kotu do miski po prostu po szczypcie ColonC (to łuski babki), w ten sposób dajesz błonnik ale nie dajesz węglowodanów. A jeżeli kura surowa nie wchodzi, spróbuj podgotować. U mnie przechodzenie z gotowanego na surowe trwało ze dwa miesiące. Kurę warto też dotłuścić, bo to suche mięso. Odrobina masła czy gęsiego smalcu może zdziałać też cuda, jeżeli chodzi o podniesienie poziomu akceptowalności jedzenia.
Na koci apetyt jednek rady jednak nie ma. Moje francuskie kotki każdą zmianę mieszanki przyjmują strajkiem. Sosik Miamora czy Vitakraftu w ilości dwóch kropel na miskę załatwia jednak sprawę. Jak mięso zaczyna pachnieć gotową karmą, natychmiast staje się obiektem pożądania. Podejrzewam, że za śmietnikowych czasów nie były tak wybredne
O wanilii nic nie wiem, ale jeżeli to nie jest nic złego to
zazdraszczam. U nas po zwiększonej ilości oleju z łososia kotom z paszcz jedzie wyłącznie rybą i ogólnym rozkładem...
Co do ksylitolu, to nie mam teraz dostępu do większości linków, bo siedzę w pracy. Wyniki cząstkowych badań amerykańskich dotyczących wpływu ksylitolu na psy dostępne są tu:
http://avmajournals.avma.org/doi/abs/10 ... 229.7.1113 Były też kiedyś badania na szczurach, o ile pamiętam dotyczyły dawek krytycznych. Wniosek był taki, że po zjedzeniu ksylitolu zawartego w jednej czy dwóch gumach do żucia, szczur mógł się już z tym światem pożegnać na dobre. Amerykańskie FDA wprost ostrzegało przed podawaniem ksylitolu psom i fretkom:
http://www.fda.gov/AnimalVeterinary/New ... 244076.htm Dlatego byłabym ostrożna przy dawaniu kotom ksylitolu, zwłaszcza regularnie. Z tego co wiem, to nie było jeszcze badań dotyczących szkodliwości ksylitolu w przypadku kotów. Przyjmuje się jednak, że z uwagi na relatywnie podobny metabolizm, ksylitol może mieć szkodliwy wpływ także na koty, ponieważ jednak koty zasadniczo nie jedzą wszystkiego, co im wpadnie do pyska, to nie da się - inaczej niż w przypadku psów - przełożyć ilości zgłoszeń dot. zatrucia na faktyczne zagrożenie. Być może to kwestia dobrania odpowiednich dawek, ale jeżeli nie było żadnych badań prowadzonych na kotach, to jak ustalisz dawkę graniczną?
Pamiętam też, że czytałam w jakiejś amerykańskiej publikacji sprzed paru lat, chyba w JADA, że nawet amerykańskie "ludzkie" badania nie potwierdzają, że ksylitol naprawdę ma takie właściwości bakteriobójcze, jak mu się przypisuje i wymaga on dalszych testów. To pewnie do wygooglania. Może są nowsze badania, nie wiem. Dziąsła to u nas dość świeży temat, a wolnego czasu na edukację w ostatnim okresie w ogóle nie mam.
I żeby nie było - nie wiem, czy mam rację. Ciągle natykam się na wyniki sprzecznych badań. Ale moim kotom pomogło. Może pomoże też komuś innemu.