Tyle lat tutaj nie pisałam..
Pewnie nikt już nie pamiętam tej historii z początku wątku.
Dużo zmieniło się u nas od tego czasu.
Ja ułożyłam sobie życie,jesteśmy szczęśliwą rodziną z.. trójką dzieci - kotka dzielnie pomaga nam je wychować

Staruszeczka ma już około 14 lat..
Trafiłam tu ponownie szukając informacji.
Od czasu tych koszmarnych chwil nie byłam ani razu z nią u weta - wszystko było dobrze a ja miałam uraz po tych ciężkich chwilach do lecznic. Ani razu do dziś

Od jakiegoś czasu zauważyłam, że ktoś zostawia brunatne plamki na pościeli. W końcu zorientowalam się, że to nasza kicia plami z pyszczka. Vet po oględzinach powiedziała, że albo duży twardy ropień, albo nowotwór. O 19 idziemy pobrać krew, żeby ocenić stan nerek/ wątroby po 8h głodówce. Jak będzie dobrze- w poniedziałek zabieg.
Martwię się, że narkozy może nie przeżyć patrząc co się działo te 8 lat temu..
Jak okaże się, że jest nowotwór..
Nasza kicia jest wyjątkowa, dzieci ją bardzo kochają. Najbardziej środkowy, sześcioletni Maciek. Bez kota nie uśnie. O sobie już nawet nie wspomnę.
Ech.. powtórka sprzed lat.