» Śro maja 11, 2016 7:40
Re: Łódź 2016 - tragifarsa? i kotka-mama chora - str.19
Jest takie chińskie przekleństwo „obyś żył w ciekawych czasach” .
Jakie są czasy nie wiem, nie mam czasu analizować, ale do mojego mikroświatka ww stosuje się w pełni - przynajmniej do wczorajszego dnia.
A pewnie i dzisiejszego…
Najgorsze - kotce coś jest, wczoraj maluszki były głodnawe, karmiła je, ale jakaś taka mało aktywna była. Dziś rano maluszki były w zagrodzie same, ona schowana w kącie kuchni….
Maluszki pasione wczoraj convem rwały się do niego - sforsowały ogrodzenie w z połówek pudeł po puszkach, zrobione zostało nowe - z całych pudel ustawionych poziomo. Chyba dziś trzeba będzie te pudła przełożyć do pionu… Rano (kociaki, nie pudła) darły się bardzo, pasłam strzykawką, potem stawiałam kleksy na stole, a w końcu dałam w filiżance - w miskę wchodzą łapkami. Z kotką lecę dziś do weta….
Tragifarsa x2 , bo inaczej nie da się tego nazwać - Hania B z p.Ewą pojechały szukać tych kociaków z Teofilowa, pani alarmująca - już któryś rok z rzędu, bo ona „karmi i pracuje, a od łapania są instytucje” nie pojawiała się i wiedziała , co robi - wpakowała dziewczyny w pazury agresywnych „obrońców kotów” - Hania B bardzo zdenerwowana opowiadała chaotycznie, w każdym razie wzywana była Straż Miejska albo Policja, Hania B i p.Ewa więcej tam nie pójdą, zwyczajnie boją się. Poprzednie kociaki obrońcy znaleźli w krzakach martwe. Bo tak ma być - zgodnie z naturą. Z ciekawości zajechałam obejrzeć teren późno wieczorem - bo jeszcze apteka, lecznica - convalescense dla maluszków, wziąć od jednej pani pudło styropianowe, zawieźć na Stoki, bo tam potrzebne - kolejna pani prosiła o wyłapanie kotów (nie pomoc, a wyłapanie, od tego są służby), chęć pomocy zgłosiła forumowiczka - i już wiem, że „pani jest bardzo niezadowolona z działań pracowników fundacji”.
Ludzie, dlaczego nie macie pretensji do państwowych instytucji, które was olewają i ewidentnie nie wywiązują się z ustawowych obowiązków? Dlaczego nie umiecie docenić pomocy wolontariuszy, którzy chcą coś zrobić zamiast odpocząć? Naprawdę nie trzeba nam nawet dziękować, wystarczy nie zniechęcać…
Wracając do wizji lokalnej na Teofilowie - nieciekawie, bez współpracy z karmicielami niewiele da się zrobić. A współpraca - jak widać - nierealna…
Narzekam, to jeszcze ponarzekam o ogłoszeniach. Często są prośby - pomóżcie w ogłoszeniach. Pomagamy, ale prosimy np. o kilkanaście ładnych i dużych zdjęć. I wtedy cisza, albo dostajemy coś, co otwiera się w wielkości pudełka zapałek, a kot? - a za tym kwiatkiem w rogu. Chcemy pomóc, ale dajcie nam COŚ - punkt zaczepienia do tej pomocy. No i informację, że ogłoszenie już nieważne, albo żeby przedłużyć….
Z tego wszystkiego zapomniałam aparatu ze zdjęciami…