Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)..cd..

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 25, 2013 6:16 Re: Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)

A czy kocica nie stoi między człowiekiem a kociakami?
Jeśli daje im znaki spojrzeniem, miauknięciem, jak kiedyś pisała EllaM, to może jej obecnośc opóźnia oswajanie...
Kociaki nie są zagubione przez to?

Elisabeta

 
Posty: 114
Od: Pon lip 01, 2013 13:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 25, 2013 8:03 Re: Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)

Elisabeta pisze:A czy kocica nie stoi między człowiekiem a kociakami?
Jeśli daje im znaki spojrzeniem, miauknięciem, jak kiedyś pisała EllaM, to może jej obecnośc opóźnia oswajanie...
Kociaki nie są zagubione przez to?

Mam Mikusia i Myszke i jest ich matka u nas. Nie wróći na wolność bo nie ma gdzie. Nie jest do końca oswojona i taka moze zostanie. A może jak dzieci pójdą na swoje to zmieni zdanie.Lub jak sterylka będzie. Ale generalnie jak koty skonczyły 2-3 miesiace zaczęła je izolować od siebie. Jak ma humor to pozwala na pieszczoty. Kotka tylko do pewnego czasu ingerowała w nasze oswajanie malców. Wbrew pozorom, nieśmiały Mikuś zyskał na kontakcie z matką i ciągle do niej ciągnie. Ale,że zanzał ciepła od Karolinki to jak jej się nie chce to idzie do nas. Myszka została odsunięta i tak zostało. Matka do niczego nie jest jej potrzebna. Lubi tulanki z innymi kotami ,do nas jest ostrożna, lekko płochliwa. Ale daje się głaskać, mruczy i zagaduje. Wszystko jest ok dopóki na ręce jej nie weźmiemy. Nie lubi tego i należy to uszanować. Jednak raz na pewien czas bierzemy ją i utulamy dając szybkiego całusa.Zanim się na dobre zezłości puszczamy ją. Koty są z nami od swojego 4 tygodnia życia. I mimo wszystko Myszki nie można podciągnąć pod "oswojoną" -tak jak ludzie widzą kota. Głaskana i tulona od maleńkiego nie przerobiła się na tulaka.Taki ma charakter i nic to nie zmieni. Jednak nasze nie nachalne ale stałe zaloty robią swoje. Przychodzi dawać buziaki, śpi z nami, pracuje na kompie...Ale jest kotem dla towarzystwa jakiemuś rezydentowi. I tak jest ogłaszana. Jednak często jest tak,ze jak kot typu Myszki idzie na swoje mając tylko 1 kota i ludzi zaczyna być miziakiem.
To są żywe stworzenia i do każdego trzeba podchodzić indywidualnie. My ,ludzie, też nie jesteśmy tacy sami. Są domy co lubią koty nie zależne i mające swój rys charakteru.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Pt paź 25, 2013 9:32 Re: Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)

Ciekawe to wszystko...
EllaM, musi byc dobrze. :)
Co tam w kocim stadku?

Elisabeta

 
Posty: 114
Od: Pon lip 01, 2013 13:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 25, 2013 9:39 Re: Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)

Zrobiłam kotkom zabawkę..zajęte i bardzo ciekawe są. (zainspirowałam sie zabawką dla kota w pudełku z otworami (takie piłeczki do turlania i nie do wyjęcia :D )
Kocicy od rana nie ma.
Wyszykowałam przedpokoik dla nich, obejrzały.. w dwa pudła z wejściami/wyjściami wlazły/wyszły (na regalik wlazły (teraz mają więcej miejsca)

Jadę do pracy..na więcej czasu dziś nie mam.

EllaM

 
Posty: 229
Od: Śro wrz 11, 2013 19:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 26, 2013 9:51 Re: Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)

EllaM, nie krytykuję Twojej decyzji wypuszczenia maluchów, żeby nie było. Ale masz dwie alternatywy:
- wypuszczasz maluchy, ale to wciąż są Twoje koty ;) bo będą zależne od Ciebie, Twojego karmienia, opieki medycznej, budek. To w twoim interesie będzie ich kastracja za chwilę, bo inaczej skończysz z jeszcze większym stadem. Karmienie pewnie (w miesiące ciepłe) będzie trochę tańsze, bo koty będą się dożywiać w polu, ale i tak będzie to kosztować.
Jeśli Cię na to stać - ok, po prostu masz więcej kotów pod opieką, w sumie 7 (z kotką i Twoim kotem), jak na wychodzący dom to nie tak dużo.

- nie wypuszczasz maluchów, zaciskasz zęby i oswajasz dalej, starając się znaleźć dom. Któremu kotu się uda - to super, a któremu nie - to zawsze masz alternatywę jak wyżej.

Wszystko jest kwestią tego, czy przez najbliższe 10-20 lat będziesz dalej tam mieszkać oraz dalej mieć czas, siłę i pieniądze na zajmowanie się taką gromadą :ok:

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Sob paź 26, 2013 13:06 Re: Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)

Szalony Kot pisze:EllaM, nie krytykuję Twojej decyzji wypuszczenia maluchów, żeby nie było. Ale masz dwie alternatywy:
- wypuszczasz maluchy, ale to wciąż są Twoje koty ;) bo będą zależne od Ciebie, Twojego karmienia, opieki medycznej, budek. To w twoim interesie będzie ich kastracja za chwilę, bo inaczej skończysz z jeszcze większym stadem. Karmienie pewnie (w miesiące ciepłe) będzie trochę tańsze, bo koty będą się dożywiać w polu, ale i tak będzie to kosztować.
Jeśli Cię na to stać - ok, po prostu masz więcej kotów pod opieką, w sumie 7 (z kotką i Twoim kotem), jak na wychodzący dom to nie tak dużo.

- nie wypuszczasz maluchów, zaciskasz zęby i oswajasz dalej, starając się znaleźć dom. Któremu kotu się uda - to super, a któremu nie - to zawsze masz alternatywę jak wyżej.

Wszystko jest kwestią tego, czy przez najbliższe 10-20 lat będziesz dalej tam mieszkać oraz dalej mieć czas, siłę i pieniądze na zajmowanie się taką gromadą :ok:


Dwie kociczki zostały w domu do czasu sterylki.
Trzy kocurki są z matką.
Młode były wyleczone, zaszczepione i na czas pobytu ich matki na zabiegu i ciut dłużej miały moja opiekę..
Nie znalazłam odpowiedzialnych domów dla nich. Może dla kocich pań znajdę.
Jedna Isia prawie nie rośnie, ona jest taka delikatna, jak miała koci katar, to była najbardziej zaropiała, teraz ma apetyt i czyste oczka, mam nadzieję, że nadrobi zaległości.
A Fiona, to okaz krzepy kociej :D radosna, lubi sie bawić, ładnie się rozwija.

Nie wiem co lepsze dla kotków, dom wychodzący-i półdzikość, czy w bloku bez zabezpieczeń, czy do wiejskiego domostwa, z dala od weterynarza, gdzie kot "się sam jakoś wyżywi"?a tylko tego typu miałam oferty.

Jest teraz ciepło, kocica-matka chociaż tak bardzo dzika i nieufna raczej nie odejdzie, bo ma łatwą michę.
Zagląda do domu i dojada w domu, bo tam też ma jedzenie.

EllaM

 
Posty: 229
Od: Śro wrz 11, 2013 19:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 26, 2013 13:44 Re: Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)

Piszesz, że nie znalazłaś im dobrych domów. Wybacz ,że zapytam ale to zwykła ciekawość. Gdzie im szukałaś? Ogłoszeń nie widziałam.
SK ma rację i ja też jestem za kastracją wszystkich. Ile kosztuje zimowe wyżywienie wiem najlepiej. Myślę, pisałam to już, ze już podjęłaś decyzję i co by nie pisać to zrobisz swoje.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Sob paź 26, 2013 14:06 Re: Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)

EllaM, to znaczy, że wybrałaś ten trudniejszy jednak pierwszy wariant, o którym pisała Szalony Kot?
To będą Twoje koty wychodzące?
Bo przecież one będą do Ciebie wracac, jeśli kocica wraca...
Troszkę się pogubiłam.
Nie wiem, co pisac.
Zresztą, co ja mogę pisac o kotach...
Pustka. Tylko lęk o te kociaki...
EllaM, wiesz, że Cię lubię, ale na razie uciekam.

Elisabeta

 
Posty: 114
Od: Pon lip 01, 2013 13:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 26, 2013 14:07 Re: Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)

EllaM, one już Cię znają, więc będą zaglądać ;) na miskę, na opiekę, na ciepło. Masz miękkie serce, w końcu pomogłaś im już raz - i gdy przyjdą do Ciebie chore czy głodne, to na pewno im pomożesz. Także nie łudź się, że je "wypuszczasz na wolność", bo one już zawsze będą od Ciebie zależne.
I pewnie jeszcze nie raz będziesz zastanawiać się nad słusznością ich wypuszczenia - gdy któreś zaginie lub np. wróci w tak opłakanym stanie, że pozostanie je tylko uśpić.

Kocurki warto wykastrować, bo wykastrowane mniej się szwędają i są przytomniejsze. W innym wypadku w czasie, gdy kotki mają ruje, taki ogłupiały kocur nie patrzy gdzie lezie i wchodzi np. wprost pod samochód.
Nie mówię, że wszystko naraz, kotki są oczywiście najpilniejsze, ale chłopaków też by przydało się oporządzić, gdy znajdziesz na to środki - choćby w marcowej akcjisterylizacji, wtedy zabiegi są tańsze. Albo w Koterii.

Każda z nas boryka się z głupimi pytającymi - chcą wyprawkę do kota, zapewnienia opieki weterynaryjnej do końca życia, gwarancję zdrowia... poczytaj sobie ten temat, naprawdę KAŻDY to przechodzi: viewtopic.php?f=8&t=150370
-Chciałbym ciężarną kotkę
-?
-Kociaki do zabawy dla dzieciaków, a kotka na myszy


-Ja nie będę zakładał siatek, bo nie chcę mieć osiatkowanego mieszkania, ale kot mi nie wyleci, bo ja nie chcę, żeby wyleciał

-Kot u mnie będzie miał dobre warunki, ja jestem dobrym człowiekiem, bo jestem akwarystą

-Mam drogę pod domem, ale nie musi zaraz kota jakiś tir przejechać

-Ja się znam na kotach, miałem dużo kotów
-Co się stało z tymi kotami?
-Jednego mi przejechało, jednego pies zagryzł, a jeden to chyba się otruł

-Materiały, które Pani przesłała na temat zabezpieczeń okien/balkonów i wypadków to naprawdę przykłady głupoty i nieodpowiedzialności, ale proszę się nie martwić-my mieszkamy na pierwszym piętrze i mamy pod blokiem mięciutką trawkę

-Mieliśmy już dużo kotów
-A co się z nimi stało?
-Pojechały na wieś
-A dlaczego?
-No jak dlaczego, no normalnie, pojechały na wieś

-Szuka Pani kotka dla dziecka, a jak dziecku się kotek znudzi?
-To ja już jestem umówiona - dam znajomej

-Kotka mi wypadła z ósmego piętra
-Nie chciałaby Pani zabezpieczyć balkonu?
-Ale ona sobie tylko łapki połamała, a za drugim razem tylko się potłukła
-Można balkon zabezpieczyć
-Ale drugi raz to z okna wypadła

-Chciałabym kotka, bo ja co roku mam nowego, bo mi ciągle przejeżdża


Tak po prostu jest - większość ludzi nie powinna mieć zwierząt ;) ale czasem trafiają się ci wyjątkowi, którzy zasłużą na "naszego" podopiecznego. I dla nich (oraz dla kotów, oczywiście!) warto to robić :ok:

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Sob paź 26, 2013 15:18 Re: Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)

Wśród głupich pytań i twierdzeń co wkurzają i wku..wiają są telefony obiecujące i te fajniste .Koty wreszcie idą do domów. Najgorzej to przemóc się by ogłoszenia zrobić bo to jakby człek machinę już rozkręcał.Ale bez ogłoszeń domów nie będzie.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie paź 27, 2013 6:01 Re: Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)

EllaM, czy kocurki wróciły na noc do Ciebie? :roll:

Elisabeta

 
Posty: 114
Od: Pon lip 01, 2013 13:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 27, 2013 6:41 Re: Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)

Elisabeta pisze:EllaM, czy kocurki wróciły na noc do Ciebie? :roll:


Kocica zabroniła kotkom dostępu do misek do 16.
Nie dziwię się, ze ma uraz po koszmarze łapanek sprzed sterylki.
Wystawiłam wcześniej biurko blisko siatki, aby koty miały daszek i punkt wypadowy na ogród.
Kocurki całe popołudnie bawiły się przy komórce i poznawały moje grządki. Kocica ich pilnowała.
Nocowały w szopie tam maja mieszkanie styropianowe i pudła z kurtkami na lżejsze temperatury.

Przed chwilą zaniosłam im sniadanie(dodaję im Lysine-Kot), kocica wstała, czuwa, kocurki jeszcze śpią.
Kociczki w domu już są po sniadaniu, bawią się.

To tor zabaw dla kociąt..czego ja je mogę nauczyć? Kocica uczy je życia..
Ja jedynie mogę dać trochę rozrywki, opiekę, jedzenie i przyjaźń.
(może kiedyś opowiem) jak mieszkał u mnie jeż..miał ropień okołozębowy i żeby zdjagnozować i leczyć w dawnych czasach, to masę codziennego wysiłku włożyłam, równolegle miałam jeżycę na rehabilitacji, bo moja wet, która dbała o jeża dostała ją po wypadku, sparaliżowaną i niechodzącą i samodzielnie nie jedzącą. Powiedziała, że jak ją nie wezmę to musi uśpić.. Po żmudnych ćwiczeniach w misce z wodą jeżyca wróciła do normy..śliczna była..i mądra..kontaktowa.
Jeże są pod prawną ochroną w Polsce, a koty?
Przyglądałam sie życiu dzikich zwierząt..co jest lepsze dla nich..wolność czy w niewoli?
Moje koty są dokarmianie, ba..wyżywienie prawie całodobowe (bo w miskach zostaje).. nie wiem co dalej..
Wczoraj rano Morfeusz, jak został, to tak biadolił i usiłował przecisnąc sie przez drzwi..rzucał sie i ośliniał ścianę, strasznie nieszczęśliwy.. jak go dałam w "ramiona kocicy" to widać było tyle radości w ocieraniu sie lizaniu nawzajem, potem matka zdecydowanie pchnęła go łapą do gromadki..niesamowite jak funkcjonuje stado kocie..ja nic o tym nie wiedziałam, nie przypatrywałam się, jak byłam dzieckiem i jak dorwałam kota..to wygłaskiwałam nie myśląc czy chce..

Zdjęcie jak komplet kociąt była w domu, teraz są 2 kociczki. Bo Precel to domownik.
Obrazek

EllaM

 
Posty: 229
Od: Śro wrz 11, 2013 19:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 27, 2013 9:21 Re: Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)

EllaM, Twój post jest niesamowity...
Musiałam przejśc się z psem. Fajnie się myśli na psich spacerach. :wink:
Widok kocicy uczącej życia swoje dzieci... Chyba troszkę Ci zazdroszczę. :mrgreen:
Moja sąsiadka ma w mieszkaniu trzy koty wzięte z nieszczęścia. Twierdzi, że jest pewna, że gdyby jej kociaste miały wybierac,wybrałyby wolnośc. Inna sprawa, że po latach życia na fotelu, marnie by skończyły...
EllaM, jeśli naprawdę dałabyś radę pomagac nadal kociakom...
Średnia życia kotów wolno żyjących to 5-6 lat (w necie znalazłam). Więc lekko nie jest. Zwłaszcza wśród młodzików.
A Twoje koty są jednak już od Ciebie zależne. Od Twojej pomocy.
No i pierwszy warunek. Kastracja całego stada.
Dasz radę?
A o jeżach kiedyś napisz. :D
Ja tu zostaję. :1luvu:
I jeszcze. Moje ostatnie doświadczenie.
Chodzę teraz karmic Maszę przed świtem i po południu. Odkryłam, że jak rano zrobi się jasno, do kanału Maszy wlatują sroki i czyszczą jej miski do zera. Więc Maszka miała tylko na śniadanko... :(
Dziewczyny pisały na miau, że kot ze srokami i innymi drapieżnymi ptakami nie walczy, bo nawet krzywdę mogą zrobic. :evil:
Teraz niosę małą porcję na rano. Niech sobie ptaki wyżrą resztki.
Po południu, gdy robi się szaro, ptaki już nie schodzą na ziemię. Wtedy stawiam dużo jedzenia. Zresztą kot to zwierz nocny. W dzień Masza leży i przysypia.
Uważaj na ptaki. One z czasem znajdą kocie miski, a Ty nie będziesz nawet wiedziała.
Może lepiej stawiac pod wieczór.

Elisabeta

 
Posty: 114
Od: Pon lip 01, 2013 13:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 28, 2013 9:18 Re: Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)

Obrazek

Właśnie słońce dogrzało i wpadła jesienna mucha..bzzzz..a Isia ją goni..

Elisabeta:
Ja przeżywam dylematy kocie..bardzo..
Mało znam życie kotów na wolności. To prawda że żyją dużo krócej, niż w niewoli.
Teraz już domyślam sie dlaczego kocica-matka zasiedliła ten pas działek. Przez ok. 6 lat odwiedzał moją i sąsiednią działkę duży, czarny kocur, dziki był. Mnie sie nie bał, gonił mi Precla, wyjadał mu z miski, czasem wchodził do domu, znaczył drzwi wejściowe.. jak spał w mojej kocimiętce to udawałam ze go nie widzę..niech sie wyśpi..miał taki spokój i szczęście na pyszczku, ze to jego miejsce i czas..a od przedwiośnia sie nie pokazał..widocznie jego miejsce zajeła ta kocica-matka z dziećmi.
Ze 6 lat temu moja kocica Perełka była bardzo towarzyska..spraszała różne koty i kręgiem siedziały na podwórku..uśmiechałam sie że koty przyszły do mojej na herbatkę i ciasteczko.
Wtedy to jeszcze przy sklepie mięsnym koty sie mnożyły..
Niedawno zaglądałam, tam kotów nie widziałam..a drewniana buda przed mięsnym wygląda na pustą.

EllaM

 
Posty: 229
Od: Śro wrz 11, 2013 19:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 28, 2013 10:05 Re: Uratowane kocięta szukają DS (Warszawa)

To tylko złuda, to szczęście kota wolnego.To trudne życie pełne niebezpieczeństw. I krótkie. Bardzo kruche i krótkie. Dokarmiam koty wiele,wiele lat. Z ponad 30 kotów wykastrowanych i odkarmionych została mi od 2008 roku 1/3. Są odrobaczane, mają budki, systematycznie karmione i leczone... ale są źli ludzie, samochody, psy... Nie będę opisywać rozpaczy jaka mnie ogarnia jak trzeba poturbowanego przez auto kota pochować. Pozgarniać kota zagryzionego przez psy i złożyć go do ziemi. Wykopać dołek by oddać przysługe kociemu dziecku co umarło. Zawsze mysle ile oni umierali, modle się by smierć była szybka. Ale nie wiem tego. Pamiętam każdego ,który nie pojawił się. Nie wszystkie dane mi było pochować. Mam jedną kocicę nie łapalną. Zaszadzam się na nią kilka lat. Osiągnęło wiek kilkumiesieczny przez te lata tylko 3-4 dzieci. Przeżyło dwoje- te wyłapać mi się udało.
Szczęsliwe życie jest według nas. Tylko według nas. To my decydujemy.To ty zdecydowałaś.
Co do czarnego kocura.Nie łudź się proszę. Prawdopodobnie nie żyje. Piszesz,ze jest obok ruchliwa ulica. To kwestia czasu by koty ruszyły dalej. Musisz je wykastrowac wszystkie co zmniejszy możliwość ich szlajania się. Dokarmiać i leczyć. I naszykować się na ból i niepokój. To okrutnie brzmi.Ale jak kota znajdę i pochowam to wiem jaki los go spotkał. Na te co któregoś dnia nie przyszły czekam cały czas i wyglądam.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, puszatek, Szymkowa i 51 gości