Yoszko - nieśmiały pingwin

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Nie cze 17, 2012 15:41 Re: Yoszko - 3-letni nieśmiały pingwin szuka domu.

Tellmo trzymam mocno kciuki za domek dla Josia i za córkę :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: swoją drogą kierowcy na przejściach dla pieszych w ogóle nie uważają.Ja też jestem ostrożna,a mimo to znajdzie się taki "król szos" co nie poczeka mimo,że wszyscy kierowcy zatrzymają się przed przejściem i sygnalizują ręką aby przechodzić.Mnie raz mało taki nie przejechał po stopach i jeszcze wyleciał ze słownictwem uznanym powszechnie za obelżywe.Jakiś człowiek wyciągnął telefon komórkowy i zapytał gościa czy chce aby wezwać policję i czy wie ile kosztuje mandat za tego rodzaju wykroczenie i ile punktów karnych-on chce być świadkiem i zrobi to jeśli będzie dalej obrażał mnie.Cały tłum był za mną,domorosły Kubica widzi że sprawa robi się poważna,bąknął pod nosem przeprosiny i szybciutko odjechał :wink:

rudy kociak

 
Posty: 2665
Od: Śro paź 19, 2011 18:21

Post » Śro cze 20, 2012 14:35 Re: Yoszko - 3-letni nieśmiały wyjątkowy pingwin szuka domu

Za Luizę i Yosia :ok: :ok: :ok: i Starsze Córki :ok: :ok: :ok:
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 22, 2012 22:17 Re: Yoszko - 3-letni nieśmiały wyjątkowy pingwin szuka domu

Joszko
niezwykły kot w poszukiwaniu domu

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Domku Beniowy, jeśli tu zaglądasz, poznajesz TĘ myszkę :mrgreen: ?
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
Obrazek Obrazek

Korciaczki

 
Posty: 15413
Od: Sob lip 26, 2008 19:52
Lokalizacja: śląskie

Post » Sob cze 23, 2012 16:34 Re: Yoszko - 3-letni nieśmiały wyjątkowy pingwin szuka domu

Witam w sobotę pięknego koteczka :1luvu:
Obrazek

KITKA[*]28.03.2011 ŻUCZEK[*]17.04.2013 BUNIA[*]30.03.2015 BUBA [*] 12.10.2015 ZUZIA[*] 14.01.2018
RUDY MIŚ [*]1.08.2019 MAŁA[*] 11.04.2020

Do zobaczenia nasze kochane

ankacom

 
Posty: 3873
Od: Wto wrz 14, 2010 17:23
Lokalizacja: Białystok

Post » Sob cze 23, 2012 20:01 Re: Yoszko - 3-letni nieśmiały wyjątkowy pingwin szuka domu

Jak się ma córka???
Bo Joś, jak widać na zdjęciach, dobrze. Tylko dom potrzebny.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Nie cze 24, 2012 13:58 Re: Yoszko - 3-letni nieśmiały wyjątkowy pingwin szuka domu

To ja może napiszę, o co mi chodzi z tym doświadczonym (wg mnie) domkiem. Bo tak sobie myślę, że niektórzy mogli się „wystraszyć” naszego DT, że oczekujemy niewiadomo czego…
Doświadczony domek wie, że kot może coś zniszczyć. Co prawda Joś akurat na razie niczego nie zniszczył, jedynie stłukł lampę podczas karkołomnego skoku na półkę (fakt, że lampa stała na brzegu. Inny fakt, że stała tam już X czasu i do tej pory żadnemu się nie przytrafiło. Ale, jak widać - musi być ten pierwszy raz :mrgreen: ). Np. nasza Thaja odkryła ostatnio taką "fajną" zabawę – w ferworze gonitwy wskakuje z szaleństwem w oczach na framugę, mniej więcej tak do jej połowy, wbija pazury, a potem ze zgrzytem zjeżdża w dół. I oczywiście zwiewa. A oto efekty (upatrzyła sobie framugę w łazience – dodam w łazience pieczołowicie remontowanej nie aż tak dawno przez mojego Tżeta :roll: ):

Obrazek
Obrazek

Doświadczony domek musi wiedzieć, że czasem kot może załatwić się poza kuwetę. Albo napisze prosto z mostu: może zrobić kupę na łóżko albo zmoczyć kołdrę, łącznie z materacem, którego nijak do pralki nie włożysz. Nam się to zdarzało, zwł. gdy pojawiał się jakiś nowy osobnik. I wówczas „doświadczony” domek mamrocząc wściekle pod nosem wciska np. pościel, łącznie z kołdrą do pralki, i pierze. Materac również pierze, suszy. Niektórzy ponoć (Ci, którzy mają chore koty) mają już etatową ceratkę – bardzo to musi być trudne i dzięki Bogu, nas jeszcze nie doświadczyło… No, bo przyjemne to nie jest.
Doświadczony domek musi wiedzieć, że co kot to inna osobowość (zaryzykowałbym to stwierdzenie). Bywają bezproblemowe Przytulanki, które na zawołanie niemalże wskakują na kolana, ale bywają takie, których względów nie prędko się doczekasz.
Bywają też „buczydła” – i do takich np. należy Joś. Kiedy mu się coś nie podoba, np. chce akurat patrzeć przez okno, a ktoś go rusza, to wtedy Joś buczy. Raz nawet uderzył mnie w twarz łapą (bez pazurów). Zrobił to zupełnie nieoczekiwanie, niespodziewanie dla mnie – podczas głaskania. Fakt, że głaskałam go dość długo i w tym czasie rozmawiałam z córką i chyba nawet zapomniałam, ze głaskam Josia, bo skupiłam się bardziej na rozmowie. No i dostało mi się. Chociaż generalnie Joś to niesłychanie spokojny kot, łagodny. Ma czasem jednak swoje zagrywki. I jeśli ktoś ma np. małe dzieci, to musi się liczyć z tym, że Joś nie zawsze ma ochotę na przytulanie. Że może np. spoliczkować. U nas już wiemy – staramy się nie przekraczać granicy Josiowej cierpliwości.
Co jeszcze musi wiedzieć „doświadczony domek” … Hm…. Chyba to, że kot to nie tylko i nie zawsze przyjemność, ale czasem choroby, problemy (np. z tym sikaniem), które trzeba rozwiązać. Dodam, że Joś nie sika, ale np. rezydent może zacząć posikiwać w tzw. okresie próbnym, z zazdrości. U na stak było z Thają - za każdym razem. Ale cóż – i tak za nią szalejemy…
To na razie tyle, jak przyjdzie mi coś jeszcze do głowy, to dopiszę.

MalgWroc - z Luizą dobrze. Jest poobijana i wciąż wraca do momentu wypadku i pobytu w szpitalu. Pomimo, że nic groźnego się nie stało - stres był. Ale cud, że tylko tak się skończyło. Dzięki.
tellma
 

Post » Nie cze 24, 2012 18:49 Re: Yoszko - 3-letni nieśmiały wyjątkowy pingwin szuka domu

hihi
ja bym dodała jeszcze różne kocie świry :kotek:
np moja tymczasowa Lostris uwielbia wyciagać z kuwety ładny koci bobek i traktujac go jak piłkę lata z nim po całym mieszaniu
Nieźle sobie wymysliła, nie zabraknie jej ,,piłeczek,, ciągle któreś produkuje nowe :P

wiem, wiem
Joś jest lepiej wychowany :wink:

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Nie cze 24, 2012 18:55 Re: Yoszko - 3-letni nieśmiały wyjątkowy pingwin szuka domu

Gdyby ludzie wymagali od swoich partnerów:
- żeby nigdy negatywnie nie reagowali na zaczepki
- żeby wskakiwali na kolana
- i dawali się miziać
- żeby zawsze czekali na człowieka
- nigdy się nie obrażali
- wszystko rozumieli
itd., itp.
nigdy by nie znaleźli swojego partnera/drugiej połówki
A człowiek podobno ma rozum :roll:
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Nie cze 24, 2012 19:34 Re: Yoszko - 3-letni nieśmiały wyjątkowy pingwin szuka domu

Mała1 pisze:hihi

wiem, wiem
Joś jest lepiej wychowany :wink:


No
Joś jest bardzo dobrze wychowany:)
Jest tak dobrze wychowany, że jak zakopuje swój urobek, to go zakopuje tak intensywnie (żeby kulturalnie chyba było :lol: ), że pół żwiru z kuwety jest na zewnątrz :mrgreen:
Ale koopa jest przynajmniej dobrze zakopana :roll:
tellma
 

Post » Nie cze 24, 2012 19:37 Re: Yoszko - 3-letni nieśmiały wyjątkowy pingwin szuka domu

MalgWroclaw pisze:Gdyby ludzie wymagali od swoich partnerów:
- żeby nigdy negatywnie nie reagowali na zaczepki
- żeby wskakiwali na kolana
- i dawali się miziać
- żeby zawsze czekali na człowieka
- nigdy się nie obrażali
- wszystko rozumieli
itd., itp.
nigdy by nie znaleźli swojego partnera/drugiej połówki
A człowiek podobno ma rozum :roll:


Słuszne spostrzeżenie MagWrocław.Pozdr.
tellma
 

Post » Pon cze 25, 2012 7:14 Re: Yoszko - 3-letni nieśmiały wyjątkowy pingwin szuka domu

Ja jeszcze raz powrócę do Twojej ostatniej wypowiedzi Magwrocław. To chyba nie jest tak, że poznając swoją potencjalną połówkę, wiążąc się z nią, nic o niej nie wiemy. Za nim się decydujemy na ten krok, zazwyczaj dużo rozmawiamy, poznajemy się. Nic raczej nie dzieje się od razu. Nic też nie daje gwarancji, że na pewno się uda i będziemy szczęśliwi do końca swoich dni. Na pewno potrzebny też jest element ryzyka. Ważne też są emocje, może i w pierwszym etapie najważniejsze. I często one decydują. Czas potem weryfikuje nasze wybory.
Przekładając to na koty – tak myślę, że warto porozmawiać z przyszłym potencjalnym domkiem o różnych sytuacjach. Okazuje się, że ludzie często (wynika to z przeprowadzonych rozmów)nie wiedzą tego, o czym np. pisałam powyżej. I jedni przejdą nad tym do porządku dziennego, będą szukać rozwiązań w przypadku ew. problemów, inni – zrezygnują. Uważam, że każdy ma prawo wiedzieć, zapoznać się ze specyfiką kociego gatunku i podjąć świadomą decyzję, na ile ona może być świadoma. W każdym razie uważam, że skoro zdobyliśmy pewną wiedzę na temat kotów i różnych ich zachowań, mam obowiązek się tą wiedzą podzielić, tak by nikt nie był ew. zaskoczony czy rozczarowany. Nie uważam, że lepiej nie wiedzieć. Uważam, że warto rozmawiać, zanim się podejmie decyzję. Jestem gotowa podjąć ryzyko, ale gotowy podjąć ew. ryzyko, musi być też przyszły domek. Musi być świadomy i przygotowany. Emocje to nie wszystko – o czym świadczą przepełnione schroniska.
tellma
 

Post » Pon cze 25, 2012 9:45 Re: Yoszko - 3-letni nieśmiały wyjątkowy pingwin szuka domu

Zresztą poprzednia decyzja (adopcja Josia) była raczej bardziej czymś "na żywioł", na emocje - bo tak fajnie się wszystko wydawało. A skończyło się, jak skończyło... I dlatego - nie przeczę - może jestem teraz nazbyt ostrożna. Ale, z tego co zauważyłam, domki, u których są nasze byłe tymczasy, nie przeszkodziła jednak ta moja cecha. Jakoś dali radę :wink: , wywiązało się między nami zaufanie, potrafili mnie czymś przekonać... Że będzie dobrze...
A ja - jeśli ktoś ma watpliwości (że np. kot będzie coś niszczył w domu) - mogę przekonywać do pewnego momentu. Ale nie mogę dać sobie uciąć głowy, że żadnych problemów nie będzie.

A Josiowi jestem winna, żeby już był bezpieczny w swoim na zawsze domku. I mam nadzieję, razem z dziewczynami, że tak się stanie. Że znajdziemy TEN domek.

:kotek:
tellma
 

Post » Pon cze 25, 2012 19:44 Re: Yoszko - 3-letni nieśmiały wyjątkowy pingwin szuka domu

Niedziela według Jośka
Obrazek

I jego kolorowa łapka
Obrazek

Ostatnio straszna z niego przylepa, no przekochany się zrobił:-)
Tam swoje za uszami ma, ale kto nie ma....
Fajny jest:-)
Nawet na kolana przyszedł dziś sam i bez mrugnięcia okiem się rozłożył jak naleśnik i zasnął.
I w ogóle jakoś tak się klei do nas od paru dni.
I odwagi też trochę nabrał. Jak ktoś przychodzi do nas to jako jedyny z naszych kotów zawsze sprawdza kto. Taki reprezentacyjny wręcz;-)
No ale generalnie bywa płochliwy i nieśmiały.

Josiu :1luvu:
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
Obrazek Obrazek

Korciaczki

 
Posty: 15413
Od: Sob lip 26, 2008 19:52
Lokalizacja: śląskie

Post » Pon cze 25, 2012 21:21 Re: Yoszko - 3-letni nieśmiały wyjątkowy pingwin szuka domu

Tak bardzo mi przykro, że "skończyło się tak jak się skończyło.." To prawda, że zadziałały emocje, DUŻO EMOCJI, SERCE odezwało się jako pierwsze.... teraz za to pokutuje. Ale taki mam chyba charakter, że najpierw kieruję się sercem a potem dopuszczam do głosu rozum ( już kilka razy za to zapłaciłam w życiu a i tak robię to dalej - widocznie taka moja karma). Przepraszam wszystkich, przede wszystkim Tellme i Korciaczki, ale najbardziej Josia :( . Byłam gotowa, pewna i dalej jestem, że Joś byłby w końcu u nas szczęśliwy. Ale zawsze są jakieś wątpliwości, zawsze jest niepewność i strach (obojętnie o co), ten kto powie, że go nie ma ten jest nieszczery. Decydując się na rodzinę musimy zdawać sobie sprawę, że wszystkie decyzje od początku do końca podejmujemy razem, nawet jeśli jedna ze stron jest gotowa do poświęceń na rzecz drugiej bo widzi jak bardzo jej na czymś zależy, musi pamiętać, że to decyzja najprawdopodobniej na resztę życia. Dlatego ma Pani rację - Tellma , zawsze trzeba rozmawiać, mówić o swoich wątpliwościach, czasami skrytykować drugiego aby otworzyć mu oczy. Decyzja zapadła taka a nie inna. Jeszcze raz - bardzo mi przykro i przepraszam - tym bardziej, że chyba sprawiłam wrażenie osoby niedojrzałej (bynajmniej w sprawie kociaków, i tym bardziej mi przykro). Nadal sercem jestem przy Josiu i bardzo proszę o najwspanialszy domek na świecie dla Niego. Choć w duchu myślę, że On już znalazł TEN domek i to on jest Jego przeznaczeniem (przepraszam Korciaczki, ale właśnie tak myślę - nikt nie da Josiowi więcej miłości i poczucia bezpieczeństwa niż WY). Nie gniewajcie się i nie myślcie, że teraz piszę przeciwko Wam w taki sposób, aby nikt nie zgłosił się po Josia, ale po prostu tak mi serducho podpowiada. Jesteście wszystkie wspaniałe, i to co robicie dla tych wszystkich kociaków i dla Josia przede wszystkim - to coś wielkiego na co stać bardzo niewielu. Powodzenia.... bądźcie takie już zawsze. O Josia nie martwię się dopóki będzie z Wami. Pozdrawiam. Mamaleona :(

mamaleona

 
Posty: 10
Od: Nie cze 10, 2012 11:15

Post » Wto cze 26, 2012 6:40 Re: Yoszko - 3-letni nieśmiały wyjątkowy pingwin szuka domu

Witaj mamaleona
Ja myślę, że- aby ten wątek pełnił dalej swą funkcję, a więc poszukiwanie domu dla Josia, muszę wyjaśnić tutaj pewne sprawy już nie – ogólnie, ale na konkretnym przykładzie: tym naszym.Inaczej, bez wyjaśnień, ten wątek chyba nie będzie miał sensu, bo ew. potencjalny przyszły domek, który tu być może zajrzy bądź zagląda, nie wie o co tak naprawdę chodzi. I zwyczajnie się wycofa.

To właśnie serdeczność i serce dla Josia od początku ujęły mnie u Ciebie. I emocje również. I właściwie byłam już zdecydowana, żeby Joś pojechał do Was, nawet umawiałyśmy się na dzień przyjazdu, a nawet dzieliłyśmy koszty biletów. Jakaś niepewność była po obu stronach: ja obawiałam się gł. stosunku Josia do dzieci (że po nich buczy i nie taka z niego przytulanka), a Ty obawiałaś się, na początku najbardziej, że Leon i Joś się nie dogadają.

Napisałam wówczas tak odnośnie dokocenia, w których wyjaśniam, powstałe po naszej telefonicznej rozmowie, Twoje wątpliowści:

„Nie obawiam się, że dojdzie do takich drastycznych scen przy dokoceniu. Wspomniałam o tym, bo czasem (czasem) się zdarza, ale generalnie kończy się na posykiwaniu, buczeniu i łapoczynach (podbiegają do siebie i się okładają, ale krew się nie leje). I to są NORMALNE zachowania przy dokoceniach. Czasem trwa to kilka dni, czasem nawet tygodni - to nie ma w tym przypadku znaczenia, czy to będzie Leon czy Joś, czy Leon + inny kot. Wiele osób przez to przechodzi - chyba wszyscy... Naprawdę nie podejrzewam Josia o tak agresywne zachowania ( a ma u na do czynienia z trzema kotami). A Leon to młody kot i myslę, jeszcze "do ułożenia". W początkowej fazie (przewiduję) Joś nie będzie się specjanie interesował Leonem. On będzie musiał sobie poradzić z sytuacją ogólną. Pewnie będzie siedział pod łóżkiem. Trzeba będzie do niego mówić, nie wyciągać na siłę. Stopniowo zacznie wychodzić. W pierwszych dniach pobytu u nas reagował na nas, ludzi nawet histerycznie - buczał, piszczał, nie chciał kontaktu. Być może tęsknił (jednak) za tamtym domem... Tak, jak już pisałam - kiedy odwiedził go ten chłopak, Josiu wyraźnie się ożywił i usiadł (wcześniej siedział przykurczony pod łózkiem bez ruchu). Zaczął w jego obecności jeść.”
W czasie dalszej rozmowy telefonicznej, m.in. kiedy mówiłam o różnyc trudnych chwilach dokocenia, które MOGĄ, ale nie muszą zaistnieć, okazało się, że nigdy mamaleona nie spotkałaś się z problemem sikania na łóżko.
Potem w mailu napisałam tak:

„Co do sikania na łóżko - tego nie można wykluczyć, aczkolwiek nie jest to tak, że to jest częste. To się zdarza czasem i w niektórych przypadkach. I jeśli Pani weźmie innego kota - to tez ta sytuacja może (ale tylko: MOŻE, bo wcale nie musi) zaistnieć. Poza tym nie bierze Pani pod uwagi faktu, że koty (np Leon) czasem chorują (z wiekiem) na nerki. I też wtedy będzie musiała sobie Pani poradzić z sytuacją, że kot gdzieś nasika.
Ja pisze o tym, co MOŻE się zdarzyć, a nie musi wcale i najprawdopodobniej się nie zdarzy. Dobrze jednak mieć świadomość, ze takie sytuacje bywają. BO jeśli Pani kot zachoruje na nerki (tfu, tfu) - to co ? Co w tym przypadku? Jak się zdarzy?
Mnie najbardziej interesują relacje Josia z ludźmi - tutaj my daliśmy radę. Jest coraz lepiej. Dlaczego Wam by się nie miało udać?
Ale to musicie sobie odpowiedzieć sami”

I dalej o dokoceniu:

„Wracając do dokocenia: ja najmniej tego się obawiam. Ja myślę ,nawet, że Joś lepiej by się odnalazł w domu, gdzie jest mniej osób i zwierząt, jak u nas. Zresztą - jeśli by nawet, faktycznie, doszło do sytuacji skrajnej, że nie zaakceptowały by się (naprawdę nie podejrzewam, tak mi coś mówi), to wtedy siła wyższa. Ja zawsze mogę pomóc, doradzić, poprowadzić, na ile mi doświadczenie w tym temacie pozwoli. I jak sie nie uda - to nie byłaby ani nasza ani wasza wina. I tego w żadnym przypadku, jeśli się nie spróbuje - nie da się przewidzieć. To samo ryzyko podejmę , oddając go gdziekowiek indziej. Dla mnie najważniejsi są ludzie.”
Co do dzieci – wszystko zależy od podejścia rodziców. Moja Luiza musiała zaakceptować fakt, że np. Djuna czy Joś, nie bardzo za nią przepadają. Ty również porozmawiałaś z synkiem. I wierzę, ze wszystko byłoby dobrze.
Potem zapadła decyzja, że Joś jedzie – po obu stronach zapadła. A potem był jeszcze sms, w którym ustalałyśmy termin przyjazdu, a ja napisałam, że jeszcze raz proszę o przemyślenie decyzji i że można się jeszcze w każdej chwili wycofać , jeśli się pojawiają jakieś wątpliwości.
Na co odpisałaś mi mamaleona, że właściwie to wątpliwości ma coraz większe Twój mąż, że koty będą niszczyć, jak będą razem, a Wy jesteście nie dawno po remoncie.
W tej sytuacji, ja podjęłam decyzję za nas obie. I absolutnie nie mam żalu, rozumiem, chciałabym jednak , aby ta cała sytuacja trochę może niejasna, bo i Ty i ja piszemy ( z wyj. tego powyżej) – dość ogólnie, żeby ta cała sytuacja nie zniechęciła kogoś, kto być może zastanawia się adopcją Josia. Dlatego zdecydowałam się na wklejenie fragmentu korespondencji. Myślę, że jako szczególnie nie przesadzam.
Bo Joś nie może z nami zostać. Jesteśmy domem dla niego tymczasowym. Nie sądzę, żeby akurat u nas było mu najlepiej i że tylko MY - po prostu jesteśmy z nim obecnie na codzień, znamy go w sumie nie od dziś.Na tej podstawie możemy określić mniej więcej, do jakiego domku się nadaje. I takiego domku szukamy. A wiem, że taki gdzieś na pewno jest. I mamy nadzieję, że znajdziemy.
Takim w sumie jest też/mógłby być Twój domek - pełen serca dla Josia. Ale nie mogę zagwarantować, że Joś nie wyrąbie gdzieś dziury w swieżo remontowanej łazience (chociaż rego nie robi), albo że z Leonem czegoś wspólnie nie zniszczą. Podobnie jak nie mogę zagwarantować, że dokocenie będzie przebiegało bez większych problemów, że koty się polubią i zaakceptują odrazu. Moge jedynie przewidywać potencjalne zachowania Josia, w przeciwieństwie do Leona, o którym wiem niewiele.

Napisałam: skoro nam się udaje, czemu Wam się miałoby nie udać?
I po raz kolejny napiszę: na tę odpowiedź musicie sobie odpowiedzieć sami.
tellma
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 37 gości