Witajcie.
Byłam z zeszłym tygodniu na Starówce dwukrtotnie. Nic nowego w sprawie, niestety.
Mimbla64, super robota, bardzo dziękuję.
Jesli chodzi o to otwarte okienko na Kanonii, to jestem zdziwiona, bo z jak byłam z Carmen, świeciłyśmy latarką we wszsytkie okienka na tym placyku. Wszsytko było zamknięte. Nawet Carmen wchodziła za taki mały płotek na tyłach katedry i tam jest otworek w murze, prowadzący do podziemia pod prezbiterium. Koty tam moga wchodzić, nie ma przepaści. Carmen wrzuciła tam szyszkę, spadła dość blisko.Co do tego okienka w kamienicy, to jeszcze przepatrzę.
Mała buraska, to ta od Jezuitów. Karmilyśmy ją z Carmen. Na wiosnę trzeba tam sterylizować. Na szczęście są otwarte okienka do kotłowni i raczej nie bedą zamknięte, przynajmniej jedno, bo jest w nie wmurowana rura wentylacyjna.
Brat Rafał widnieje na tablicy przy domofonie, ale chodziło o brata Roberta, a takiego nie ma. A moze to pomyłka w imionach. Mimblo, ale czy z romowy z zakonnikiem wynikała, że to właśnie brat Rafał zajmuje się kotami? My z Carmen nie widziałyśmy żadnym "śladów" karmienia przy klasztorze.
Co do wchodzenia na podwórka, nie jest tak prosto. Ja dzwoniłam z prośbą o wpuszczenie kilka razy, ludzie nie chcą otwierać. Jeden facet powiedział np, że nie obchodzi go jakiś kot. A gdy z Carmen weszłyśmy za samochodem na podwórko przyklasztorne, to nie mogłyśmy wyjść. Restaruracja odmówiła nam wyjścia przez zaplecze. Trzeba było czekac na wjazd kolejnego samochódu.
Delfinko, mnie wcale nie idzie z wahadłem. Nie wiem czy to ma związek z samopoczuciem, ostatnio bardzo żle się czuje i psychicznie i fizycznie. Nie mogę się skupić, zasypiam.