Mam problem ze Sralem.
Poważny i śmierdzący problem

Wspominałam już jakiś czas temu na naszym wątku, że Sralowi zdarza się paskudzić po domu. Nie chodzi bynajmniej o to, że nie wie, gdzie należy się załatwiać, bo w sumie znacznie częściej trafia do kuwety niż nie trafia. Niemniej jednak dziś rano przeszedł samego siebie i prawdę mówiąc - przyznaję bez bicia - zwątpiłam.
Były już wysmarowane g***em zwoje kabli, podłogi i zapaćkane ściany, były już kałuże pod stolikiem komputerowym
(żeby nie było: złapałam na gorącym uczynku
, także NA PEWNO nie zrobil tego Lilian) i wielkie cuchnące kupska na kuchennych blatach i płycie kuchenki, były kupy tuż przy samych drzwiach wejściowych
(gdybym nie zauważyła wcześniej, a potem się spieszyła -
...)... Ale nie było do tej pory imponującego, półrzadkiego g**na w dopiero co wyszorowanym zlewie kuchennym, tuż obok talerzy, na których jem i kubka, z którego piję.
Mam dosyć. Dużo jestem w stanie znieść (vide np. mój pierworodny szczyl Lilek), ale dzisiaj miarka się przebrała.
Przyczyny takiego zachowania Srala są z całą pewnością behawioralne, tzn. na 200% czuje się u mnie źle - wielokrotnie widziałam, jak jest przez inne koty bity

Do tej pory nie miałam naprawdę żadnej możliwości izolacji, jutro lub pojutrze sytuacja zmieni się o tyle, że wyprowadzi się od nas Amber i zwolni klatkę. Klatka jest ogromna, ale stoi w dużym pokoju, tym samym, gdzie przebywa na stałe ogromna większość stada. Nie wiem, na ile to pomoże
(niezorientowanym przypominam, że na początku pobytu u mnie Sral układał się i zasypiał na zrobionych przez siebie kupach
), ale nawet optymistycznie zakładając, że zamknięty w klatce będzie załatwiał się gdzie należy - wątpię, żeby po ponownym wypuszczeniu na pokoje cokolwiek się zmieniło. Zobaczymy,
ale nie mam większej nadziei.Jeśli nic się nie zmieni i kot nie przestanie zostawiać śmierdzących upominków po całym mieszkaniu, zupełnie nie widzę szans znalezienia dla niego domu. Bo jeśli z góry uprzedzałabym "że mu się zdarza" - zapewne raczej nikt by się nie zdecydował, a jeśli z kolei nie uprzedzałabym i dopiero w nowym domu pokazałby co umie

- w najlepszym (dla niego) przypadku miałabym zwrot. Takie zwierzę po prostu nie nadaje się na domowe
Tym bardziej, że Sral jest - delikatnie mówiąc - dosyć umiarkowanie ładny
, ale to już zupełnie inna historia.Nie wiem co robić, dlatego piszę tutaj, z nadzieją, że przeczytają to Osoby ze znacznie większym doświadczeniem niż ja.
Jeśli uda się wszystko z adopcją Amberki, Sral od jutra zamieszka w klatce. Nie wiem, na jak długo, bo prawdę mówiąc - nie mam ochoty więcej znajdować podobnych niespodzianek jak dzisiaj rano

Jeśli po wypuszczeniu będzie zachowywał się tak samo jak dotychczas - wysiadam. Będę w stanie zaoferować mu 'meldunek' + michę u mnie na osiedlu (okolica dosyć bezpieczna, ale jakby nie było: miasto

), ale nic poza tym.
Nie wiem, być może należałoby jeszcze dać mu jakąś szansę, ale szansa taka równałaby się zapewnieniu mu jakiegoś wyizolowanego kąta/pokoju/łazienki. Ja takim miejscem niestety nie dysponuję
Macie jakieś pomysły...?