Przepraszam, że się nie odzywałam, ale nadal nie ma się czym chwalić - na ulotki nikt nie zareagował... Szukamy, ale nadal nic. Wczoraj okicialiśmy po raz setny Bogusławskiego 12, 14, nawet 20, okolice naszego bloku. Saszetkę zżarł pingwin, odganiając trikolorkę. Jestem, delikatnie mówiąc, podłamana tym wszystkim. Za niecałe dwa tygodnie wyjeżdżamy z Wawy i nie będzie nas do 12 sierpnia. Jak mam wyjechać ze świadomością, że Bacuś się gdzieś błąka???
Asiu, Baculek nie miał do czynienia z większą grupą obcych osób, raczej przychodziły do nas 1-2 obce dla niego osoby na raz. Z pewną nieśmiałością próbował się pakować na kolana (mojej Mamie się wpakował i był cały szczęśliwy, jej Mężowi też. pozostałe 2 osoby to zdeklarowane psiary - podejmował próby, ale na gest niechęci - odchodził.) Nam parę razy sam wskakiwał na ręce, gdy odmawialiśmy miziania. Bardzo za nim tęsknię...

Generalnie to chyba najbardziej miziasty kot, jakiego znam - aż do namolności - jak chce się miziać, to się mizia, nie ma innej opcji.
Bardzo chętnie skorzystam z Twojej propozycji co do wspólnego szukania wieczorami - zawsze będzie nam raźniej

Jutro dopadnę p. Dozorczynię i mam nadzieję, że uda nam się spenetrować piwnice.
MałgosiuZ, na Paluchu osobiście nie byłam, ale codziennie sprawdzam stronę kwarantanny i ogłoszenia zamieszczone przez czytelników. Nasze też tam było, ale zauważyłam, że znikło - dziś wstawię jeszcze raz. Czy byłabyś tak miła i powiesiła papierowe przy biurze, gdybym wysłała Ci plik na maila?
Bardzo Cię podziwiam i inne Dziewczyny, które pomagają w schronisku - ja sama byłam kiedyś w Azylu w Konstancinie (a tam przecież jeszcze nie jest tak źle) i strasznie to odchorowałam. Po prostu nie mam tyle siły i odporności psychicznej.
To bardzo egoistyczne z mojej strony, wiem, ale w zamian staram się pomagać na inne sposoby, choć to kropla w morzu. Dzięki, że jesteście
Jednak jeśli powiesz, że takie sprawdzanie jak moje nie wystarczy, to pojadę, Odnalezienie Baculka jest najważniejsze.
Mikelo, dzięki za sugestię, staraliśmy się posprawdzać te miejsca bytowania kotów, o których wiemy. Też o tym myślałam, bo Bacuś jest zdecydowanie kociolubny. A jak tam Twój Mysior, wrócił już do domu?