Hm, od czego tu zacząć...
Pojechaliśmy z TŻem na cmentarz. Kotów przy cmentarzu nie było, nawet miski ktoś zabrał. Nic dziwnego, bo tam mnóstwo śniegu leży. Koty znalazłam siedzące przy tej klimie-czy jak to to się zwie. Ciepłe powietrze się wydostaje, miski ktoś tam przestawił-chyba dlatego, żeby jedzenie nie zamarzało i dlatego, że koty się nie ruszają w kierunku cmentarza w taką pogodę.
Zastałam kocicę, podrostka i czarnego dużego ( wg mnie to nawet tłuszcz mi zwisał z brzucha, ale może to było tylko złudzenie w ciemności ) kocura, który zaraz uciekł jak zaczęłam się zbliżać.
Czyli znalazł się sprawca kociaków i podrostków.
Po chwili do stojącego bliżej cmentarza męża podbiegła druga kocica. Nie wiem skąd się wzięła. Zawołana przybiegła do reszty kotów.
Niestety, jedna kocica jest chora. Chyba potrzebna będzie DOXYCYKLINA. Słyszałam, że przynosi dobre efekty w leczeniu wolnożyjących kotów.
Najważniejsze. Złapaliśmy podrostka. Siedzi już w łazience u mojej mamy. Jest dość mocno chory, oczy w miarę ok, ale charczy bardzo. Na pewno ma zapalenie krtani. Mam dla niego Synergal, ale na razie piernik nic nie chce zjeść, a w jedzeniu przemyciłam tabletkę.
To ogromny pieszczoch

Wciera się non stop w człowieka, a jak przestaje się go głaskać to miauczy ( kiepsko mu to wychodzi przez chorobę ) i domaga się głaskania. Robi grzbiecik i ogon podnosi do góry.
Teraz tylko znaleźć transport do Wawy.
Firma, która tam urzęduje to Biogaz Inwestor Spółka z o.o. Jej największym udziałowcem jest Gmina Miasta Toruń ( w necie tak piszą ). Chyba jednak tam uderzać ze zgodą na budki, bo jak widać, koty się nie ruszają w kierunku cmentarza w taką pogodę.