» Śro mar 16, 2011 11:32
Re: [WAW] Metro Centrum - kocia rodzina mieszka w krzakach :(
Wiec tak.
W lecznicy pogryzła mnie Toto (to ta chudsza?) reszte oprawial lekarz w rekawicach.
Na Nifuroksazyd w zawiesinie dostalismy recepte - mialam tez tabletki w domu, poniewaz bylo pozno sprobowalismy z tabletkami.
Wzielismy czarną (czarnego? - rozrózniam je po oczach nie po podogoniu) zawinelismy w recznik ale dala bezprobemowo sobie dziób otworzyc, lyknęła ladnie.
Toto w recznik i to samo - zacisneła szczeki (w miedzyczasie mnie ugryzła) wiec rozkruszyłam tabletke i podałam strzykawka, cierpliwie czekała, nie wyrywała sie wiec jej tego gryza wybaczyłam.
Potem była Baśka - wywinela sie z recznika jak piskorz, prawie fruwała pod sufitem, latała jak w amoku. Przydusiłam ją recznikiem, jakos podalismy - wydaje mi sie ze ona robi najgorsze kupy (w kącie gdzie najabrdziej lubi lezec wczoraj była rzadka kupa) - wiec jej nie mozna odpuscic.
Czarny tez sie wywinął - TŻ go złapał, jak podstawiłam transporter to rzucuł sie na niego z zebami i gryzł na ślepo.
Baśka na mnie syczy jak tylko na nia spojrzę - boję sie jej, czarny stara sie wbic w sciane jak do niego podchodze - boi sie mnie.
Czarna ok. Toto wyje wieczorem zeby ja wypuścić z łazienki, daje sie wziac na rece. Pozwoliłam jej troche zwiedzic - interesowała sie głownie wyjsciem przez okno.
Problem jest taki ze nikt tych kotów nie wezmie albo zwroci po 2 dniach. Nawet jak naściemniam w ogloszeniu i ktoś przyjdzie je obejrzec to co powiem? Prosze chwile zaczekac, wezme tylko rękawice zeby je złapać. Tak, tak, to syczenie to z miłości, prosze tylko sie nie nachylac za bardzo lub chronic gardło.
Na klatke mamy miejsce, musze pogadac z TZtem. Gdybysmy chcieli wyjechac w kwietniu na 3-4 dni to czy ktos je przetrzyma?
