Powiem Ci, że ja bardzo długo roztrząsałam sprawę tego domu i tej rozmowy. Ogólnie na pewno nie zawsze oddajemy koty do domów w 100% spełniających warunki w jakich powinien mieszkać kot. I niestety głównie tu chodzi o zabezpieczenia

Gdybym się uparła i oddawała koty tylko i wyłącznie do domów które mają osiatkowane okna czy balkony nie oddałabym z 80% kotów, które oddałam. I niestety robię to z wielkim bólem serca. Ale ludzie nie chcą zabezpieczać domów

To "najstraszniejszy" z warunków adopcji

Co do tej sprawy Bonifacego, to w zaprzestaniu roztrząsania tego czy dobrze zrobiłam odmawiając, pomógł mi Grzegorz. W rozmowie oboje doszliśmy do wniosku, że jeśli w tak błahej do wykonania a tak ważnej dla zdrowia kota sprawie babka widzi problem zakrawający na przeorganizowanie życia, jeśli ufa i słucha tylko i wyłącznie jednej opinii jednego człowieka i nie dopuszcza innych opcji, to co będzie jak wyskoczą poważniejsze sprawy? Karma urologiczna, nerkowa? Poważna choroba nie będzie konsultowana u innego weta, bo ten jest niezawodny...
Bonifacy bardzo leży mi na sercu

Nie wiem, nie rozumiem dlaczego TAKI kot, tak długo szuka domu? Dlaczego w sprawie TAKIEGO kota piszą same oszołomy? Nie rozumiem

Bonifacy miał trafić do mnie na tymczas. Chciałam go wziąć po śmierci Matyldy z czystego egoizmu ponieważ potrzebowaliśmy kota bezproblemowego i miziastego, który pomoże nam się pozbierać. Nie wyszło

I Bonifac wciąż płacze pod kratą boksu...
