No tośmy dotarli.
Dosłownie przed chwilą.
Otworzyłam Rudemu transporter i czekam aż sam zechce wyjść.
Na razie woli obserwować z ukrycia, ale reszta stada bez krępacji włazi mu do środka.
Po drodze `coś` nam się przydarzyło w pociągu.

Kordoniu - dzięki za dodatkową rolkę papierowych ręczników.

Kupa faktycznie nie najlepsza - i to wcale nie chodzi o konsystencję, ale o kolor i zapach. Trzeba będzie zrobić dokładne badania krwi - pod kątem trzustki. To wychodzące futro też mogłoby na to wskazywać. I jednak, mimo wszystko, pójdziemy jutro do Doc - mam wrażenie, że Rudy ma zapadnięte gałki oczne, jakby był odwodniony. Riddick takie miał - nie chcę czegoś przeoczyć, czy zbagatelizować.
To tyle na razie. Idę coś zjeść i odsapnąć chwilkę.