K-ów,zdrowy kocur do uśpienia,teraz w Krakvecie, co dalej??

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 08, 2008 0:19

Tweety pisze:Jutro zabieram Szilę do kontroli, Gandalfa do szczepienia, potem odwiedzę Zowisię i wymiętoszę Podfruwajki a Rysiaczkowi Sreberkowi oglądnę pieczarkę na brodzie, bo może trzeba jeszcze psiknąć ją fungidermem. /.../

Dzieki raz jeszcze, za oferte psikniecia :)) To Zlotko ma pieczarkarnie, nie Sreberko ... a wlasciwie to mial, bo juz prawie nic tam nie widze.
Ale dla pewnosci psiknac nie zawadzi :)

Co do Krowki, serdeczne dzieki za propozycje pomocy .,. ale do badania to potrzebne sa krew, mocz i naczczosc ;) wiec to musi byc rano, a mnie rano trudno i zal Krowki, wszystkim daje jesc, a ja zostawic ...
a juz mocz zlapac to chyba cudem, przy tych wszystkich kotworach

Rysiaczki objedzone miesem po uszy pozdrawiaja
zoO

Zowisia

 
Posty: 6607
Od: Śro sty 10, 2007 19:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 08, 2008 7:19

GreenEvil pisze:melduje sie na nowym watku, troche jestem. Moze bardziej bede od jutra jak mi kompa naprawia :evil:

pzdr
GreenEvil


napisz jak Maks. Transport jet przawdopodobnie 13.10 ale czekam na potwierdzenie

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 08, 2008 7:53

Burasek Dzikusek nie zjadł śniadanka. Boję się o niego.

Czy ktoś w Krakowie nie potrzebuje usług anglisty? Lekcje, tłumaczenia? Zaznaczam - nie chodzi o mnie, ja posługuję się angielskim z wirtuozerią Piętaszka.... Anglistka, z tych, co ratują kocie biedy, jest w b. trudnej sytuacji. Pomóżcie! Bardzo, bardzo proszę!!!!!
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 08, 2008 9:48

7 rano telefon ze schronu, przyniesiono trójeczkę 4-tygodniowych maluszków: "dać do magazynu 4 czy będzie miał kto zabrać, bo wiadomo ..."
Udało się po raz kolejny zorganizować tymczas ale obawiam się, że to już było nasze ostatnie miejsce :( Co powiem na kolejny taki telefon? zwłaszcza mając świadomość obecności pp w schronie?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 08, 2008 10:05

Tweety pisze:7 rano telefon ze schronu, przyniesiono trójeczkę 4-tygodniowych maluszków: "dać do magazynu 4 czy będzie miał kto zabrać, bo wiadomo ..."
Udało się po raz kolejny zorganizować tymczas ale obawiam się, że to już było nasze ostatnie miejsce :( Co powiem na kolejny taki telefon? zwłaszcza mając świadomość obecności pp w schronie?

Cy oni z premedytacją oddają do tego magazynu??? Wygląda mi to na przemyślane działanie ograniczające liczbe kotów w schronisku :( Nikt logicznie myślący nie wsadzi czterech nowych maluchów do magazynu, w którym sa koty które na 100% miały kontakt z pp :( . Przeciaż tam jest pokój z boksami do izolacji, dlaczego, na miłośc boską, nowe maluchy tam nie trafiają??? Przecież kierownik schroniska jest rozsądny-dlaczego dzieje się tak, jak się dzieje?

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 08, 2008 10:43

Tosza pisze:
Tweety pisze:7 rano telefon ze schronu, przyniesiono trójeczkę 4-tygodniowych maluszków: "dać do magazynu 4 czy będzie miał kto zabrać, bo wiadomo ..."
Udało się po raz kolejny zorganizować tymczas ale obawiam się, że to już było nasze ostatnie miejsce :( Co powiem na kolejny taki telefon? zwłaszcza mając świadomość obecności pp w schronie?

Cy oni z premedytacją oddają do tego magazynu??? Wygląda mi to na przemyślane działanie ograniczające liczbe kotów w schronisku :( Nikt logicznie myślący nie wsadzi czterech nowych maluchów do magazynu, w którym sa koty które na 100% miały kontakt z pp :( . Przeciaż tam jest pokój z boksami do izolacji, dlaczego, na miłośc boską, nowe maluchy tam nie trafiają??? Przecież kierownik schroniska jest rozsądny-dlaczego dzieje się tak, jak się dzieje?


bo już nie mają więcej miejsc i ja sobie z tego zdaje sprawę, brak miejsc to nie tylko problem tego schronu.
Na szczęście nie było do tej pory żadnych kolejnych zgonów w tym magazynie, jest częściej dezynfekowany ale wprowadzanie tam maluszków 4-tygodniowych to wg mnie rosyjska ruletka. Jedynie podawanie surowicy na wejściu ale tej, do której nie ma dostępu, częściowo rozwiązałoby problem

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 08, 2008 10:46

Klatka Toszy jest u mnie.... pusta......

No...

Tego.......
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 08, 2008 10:48

Miuti pisze:Klatka Toszy jest u mnie.... pusta......

No...

Tego.......

A ja jej chwilowo nie chcę! :)

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 08, 2008 11:13

akurat tym porannym maluchom znalazłam już miejsce ale obawiam się kolejnych telefonów. Tzn to nie tak, że nie chcę aby dzwonili, bo dobrze jak wiemy wcześniej, że takie się pojawiają i mają wtedy większe szanse gdy wyjdą ze schronu zanim na dobre tam wejdą ale boje się, że nie podołamy. Jest nas za mało, mamy za mało tymczasów, za dużo kotów chorych, których nie ma jak teraz wyadoptować aby zrobić miejsca kolejnym, no i adopcje też - ile jest tyle jest, kolejka jednak nie stoi :(

Rozmawiałam z kierownictwem ośrodka na Modrzewiowej i z zaprzyjaźnioną osobą z personelu. Problem jest, na pewno potrzebne są kastracje i leczenie. są tam nieużywane budynki, w których koty chowaj się. Można tam wstawić budki aby było im cieplej w zimie ale ... w tym momencie, jak Chiron jest wyłączony to nie mamy miejsc na przechowywanie po sterylkach i na leczenie stacjonarne. Z finansami też krucho ale na szczęście z tych wszystkich problemów najmniejszy jest finansowy, najłatwiej jemu zaradzić.
Jest też ciągle sprawa kotów z gazowni. Tutaj możemy w tym momencie jedynie brać po jednym kocie do ciachnięcia, bo jedno miejsce krótkoterminowe u Miuti w klatce się znajdzie.
Ma ktoś jakiś pomysł?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 08, 2008 11:14

Byłam wczoraj z warszawianką Mufką u doktora Orła. Kicia robi postępy, wszystko ładnie się zrasta. Za około tydzień-dziesięć dni pasowałoby zrobić jej pierwsze rentgeny. I jest tylko jeden problem: ja już nie będę mogła z nią jeździć, bo idę do szpitala (już pomijam to, że Mufkę strasznie denerwują moje młode, które ciągle zaczepiają ją przez kratkę). Zresztą mam potworne wyrzuty sumienia w stosunku do niej, bo np. wczoraj znowu kilka godzin przesiedziała w aucie jeżdżąc ze mną po Krakowie, do pracy, do lecznicy itd. - mieszkam "trochę" poza Krk i każda wizyta u wetów "w mieście" to cała akcja logistyczna. Kicia jest kochana i cierpliwa, anioł po prostu, ale widzę, że po prostu się męczy :(
Podsumowując: kicię czekają przynajmniej 2 tygodnie spędzone w Krk pod opieką dr. Orła. Czy jest ktoś kto mógłby się nią zająć na ten czas, bo np. mieszka w miarę blisko Krak-Vetu i mógłby dopilnowywać wszystkich wizyt i konsultacji u doktora?
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Śro paź 08, 2008 11:19

Kinya pisze:Byłam wczoraj z warszawianką Mufką u doktora Orła. Kicia robi postępy, wszystko ładnie się zrasta. Za około tydzień-dziesięć dni pasowałoby zrobić jej pierwsze rentgeny. I jest tylko jeden problem: ja już nie będę mogła z nią jeździć, bo idę do szpitala (już pomijam to, że Mufkę strasznie denerwują moje młode, które ciągle zaczepiają ją przez kratkę). Zresztą mam potworne wyrzuty sumienia w stosunku do niej, bo np. wczoraj znowu kilka godzin przesiedziała w aucie jeżdżąc ze mną po Krakowie, do pracy, do lecznicy itd. - mieszkam "trochę" poza Krk i każda wizyta u wetów "w mieście" to cała akcja logistyczna. Kicia jest kochana i cierpliwa, anioł po prostu, ale widzę, że po prostu się męczy :(
Podsumowując: kicię czekają przynajmniej 2 tygodnie spędzone w Krk pod opieką dr. Orła. Czy jest ktoś kto mógłby się nią zająć na ten czas, bo np. mieszka w miarę blisko Krak-Vetu i mógłby dopilnowywać wszystkich wizyt i konsultacji u doktora?


od kiedy trzeba by było pannę przejąć?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 08, 2008 11:23

Od piątku jestem wyjęta, więc czwartek byłby optymalny.
No i jeszcze ten biedak Wincenty z Wieliczki siedzi u mnie w gospodarczym :cry: Na razie jest ok, ale jak przyjdą przymrozki to ja nie wiem co będzie :(
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Śro paź 08, 2008 11:44

Wincentemu obstalować dobrze ocieplony domek i obficie karmić.

Kinyu - nie choruj!!!!!!!!!!
A raczej - bądź ZDROWA!
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 08, 2008 11:48

Kinya pisze:Od piątku jestem wyjęta, więc czwartek byłby optymalny.
No i jeszcze ten biedak Wincenty z Wieliczki siedzi u mnie w gospodarczym :cry: Na razie jest ok, ale jak przyjdą przymrozki to ja nie wiem co będzie :(


czy tutaj faktycznie ocieplona budka będzie rozwiązaniem problemu czy on wymaga jeszcze leczenia?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 08, 2008 12:28

Miuti pisze:Wincentemu obstalować dobrze ocieplony domek i obficie karmić.

Kinyu - nie choruj!!!!!!!!!!
A raczej - bądź ZDROWA!


Dziękuję Miuti! :)
Tak myślę Dziewczyny, dzisiaj przygotuję styropian oraz inne materiały i ubiorę w budowanie budki mojego TŻ :twisted:
Wincenty jest nadal przeziębiony, wożę go do lecznicy co dwa dni na zastrzyki. Ale apetyt ma jak smok :) Brzyszek nieco sklęsł, ja cały czas mam jazdę, że to było z głodu :cry:
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Evilus, Google [Bot], puszatek, Tundra, welon i 518 gości