Zatrucia, Mru odratowany:)), Fifi [*] tak długo walczył :(((

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 19, 2008 19:40 Świetne

alfabia

 
Posty: 204
Od: Pon lis 24, 2008 20:31

Post » Nie gru 21, 2008 9:53

Znalazłam wczoraj na wybiegu kota wysypaną trutkę na gryzonie...po stracie dachowca w sposób całkiem przypadkowy ...zostałam (chyba tak to nazywają) hodowcą kotów rasowych...Proszę tu o pomoc i polecenie mi weterynarza w okolicach, czy w samym Trójmieście, który...zna przypadki zatrucia trutką i wie co z tym robić.

maaaagda

 
Posty: 363
Od: Wto mar 04, 2008 11:40

Post » Nie gru 21, 2008 17:15 szybko

Najważniejsze szybko do najbliższego weta! Czas jest bardzo istotny. Odtrutka to witamina K1 podana najlepiej w zastrzyku domięśniowym. Nie próbuj substytutów w postaci zakupu w aptece i podania kotu własnoręcznie. Dawka jest dość mega a na necie są różne wersje dawki na kg masy ciała.

Weterynarz niemal każdy powinien wiedzieć co ma robić. Nie ma na co czekać.
Ja z moją psinką nie zdążyłam.
Powodzenia. Daj znać co się dzieje.

alfabia

 
Posty: 204
Od: Pon lis 24, 2008 20:31

Post » Nie gru 21, 2008 20:44

Dzięki za odpowiedź. Tak mi przykro, że psinka twoja musiała odejść. W naszej wsi (ha!!naszej od 5 lat) w krótkim czasie otruto 2 psy i kilka kotów...Niestety to nie jest takie proste, jakby się wydawało. Od 29 listopada intensywmie leczę kota, byłam już u 4 weterynarzy. Nie wiem, czy mam w tej chwili siłę opisywać nasze przejścia i ilość łez przeze mnie wylanych...Nie wiem już co robić, chciałabym pokazać kota i ...część wyników jakie udało mi się "wyrwać" od kolejnych weterynarzy. Środowisko hodowców jest...jakie jest, więc jak ktoś chce dowiedzieć się więcej o koteczku, to proszę o kontakt.
Byłabym również wdzięczna za polecenie mi doświadczonego w tym temacie weterynarza.
Boję się też o moje 3 psinki, z czego dwie ze schroniska (czwarta Cygunia ze schroniska odeszła w lecie w sposób nagły i niewyjaśniony). Są takie ufne,że w każdej chwili grozi im tutaj niebezpieczeństwo.

maaaagda

 
Posty: 363
Od: Wto mar 04, 2008 11:40

Post » Pon gru 22, 2008 10:57 Aż mi się chce KOta :)

http://www.smog.pl/wideo/22882/kocia_ko ... aly_dzien/

Bo Ala ma kota - a tu nie mam

Ale filmik świetny :) Poprawia humor
Ciekawi mnie kiedy jest najlepszy moment na naukę życia obok siebie psa i kota. Czy ktoś ma doświadczenie w tym temacie? Lepiej za szczenięcia czy raczej jak pies "zmądrzeje"?

alfabia

 
Posty: 204
Od: Pon lis 24, 2008 20:31

Post » Wto gru 23, 2008 18:36

maaaagda, i co po wizycie? To ja spotkałam Ciebie dzisiaj u weta. Kocio cudny :)
Napisz coś koniecznie. Trutki to świństwo jakich mało.
W tej sytuacji wydaje mi się, że zwierzaki nie powinny wychodzić na wybieg bez dozoru. Chyba, że udałoby się zrobić jakąś wolierę w ten sposób, żeby ktoś z zewnątrz nic tam nie mógł dorzucić. Bo jak się już zdarza, to może się zdarzać nadal :evil: .

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto gru 23, 2008 19:06

Dzięki za pamięć i miłe słowa. Wizyta jestem zachwycona, azżal, że tak póxno tam trafiłam, że tyle tułaliśmy się z Fifi!!! Dzieciaki na tej wsi nudzą się chyba starsznie !!! Wypuszczały mi kozy i świnki z wybiegu, wybijały okna w stajni i koty wybiegały , jak akurat tam biegały. Wzywałam dzielnicowego , rozmawiałam z rodzicami !!!Mam taki uraz, że już nigdy do woliery ich nie wypuszczę !!! Jest tam malutki domek, jest trawa, są zakamarki i miejsca, gdzie można ukryć truciznę:((( Zawsze, nawet jak wychodziłam z domu ma 10 minut , aby odwieść dzieci do szkoły zabierałam kocurka do domu, myślałam , że kot jest bezpieczny zaraz pod okne kuchni, a tu taka niespodzianka !!! Dziwiłam się ostatnio dlaczego głupie gryzonie wbiegają na jego teren, dlaczego ciągle łapie jakąś mysz, nornicę , czy szczurka. Biegałam , zabierałam mu, ale czasami jak córka wołała, że ma już pół myszy, jak byłam zabiegana ...machałam ręką, przecież ja nie sypię trutek, a do sąsiadów jest kawałek drogi. Jutro przeszukam cały teren, jak sasiadom zatrli psa przy budzie, to i moje , biegające po całym naszym terenie też moga coś złapać!!!
Ostatnio edytowano Wto gru 23, 2008 19:09 przez maaaagda, łącznie edytowano 1 raz

maaaagda

 
Posty: 363
Od: Wto mar 04, 2008 11:40

Post » Wto gru 23, 2008 19:08

Napisz jak wet ocenił stan kota i jakie leczenie. To się może komuś przydać (chociaż lepiej nie)

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto gru 23, 2008 19:21

Byłam tak ogłupiała, tak zdenerwowana, że niewiele rozumiałam z tego co do mnie mówił. Kiedy mam się zgłosić co dalej robić zapiasywałam sobie, co dawać weteynarz sam napisał, bo chyba sam ocenił, że jestem ogłupiała:)))
Nie wiem, czy coś mówił o stanie kota, sparawa już się ciągnie jakiś czas, każdy inaczej leczył, co innego dawał. Wyniki nie sa dobre, ma niedokrwistośc, a HCT groźne dla życia, a ja myślałam, że panikuję, tak mi po kolei wmawiali weci,że jestem niecierpliwa, że trzeba czekać!!!

Antybiotyk domięśniowo, witamina K domięśniowo, kontrola stanu zdrowia , kontrolne badania krwi.

Jak wysłał mnie do innej kliniki, na ulicę Potokową, to wysżłam z gabinetu...nic nie płacąc, zupełnie zakręcona!!! Potem już się rozliczyłam :)))

maaaagda

 
Posty: 363
Od: Wto mar 04, 2008 11:40

Post » Wto gru 23, 2008 19:27

Anka pisze:maaaagda, i co po wizycie? To ja spotkałam Ciebie dzisiaj u weta. Kocio cudny :) Napisz coś koniecznie.


Anka - zgadnij kto Magdzie polecił weta :wink:
Magda - koniecznie napisz, bo gdyby nie Anka to ja bym też nie uratowała Mrucha i nie poznała "naszego najlepszego Michała Anioła"

Fifi - właśnie kilka dni temu przymierzałam się nazwać tak naszego puchatka. Czy Fifi lubi swoje imię i reaguje na nie? :D
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Wto gru 23, 2008 19:30

maaaagda pisze:Byłam tak ogłupiała, tak zdenerwowana, że niewiele rozumiałam z tego co do mnie mówił. Kiedy mam się zgłosić co dalej robić zapiasywałam sobie, co dawać weteynarz sam napisał, bo chyba sam ocenił, że jestem ogłupiała:)))

Pamiętasz Anka jak pierwszy raz spotkałyśmy się w nocy i pojechałyśmy do weta z moimi kotami... W podobnym stanie jak Magda byłam :ryk:
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Wto gru 23, 2008 19:43

Trucia-mama pisze:
Anka pisze:maaaagda, i co po wizycie? To ja spotkałam Ciebie dzisiaj u weta. Kocio cudny :) Napisz coś koniecznie.


Anka - zgadnij kto Magdzie polecił weta :wink:
Magda - koniecznie napisz, bo gdyby nie Anka to ja bym też nie uratowała Mrucha i nie poznała "naszego najlepszego Michała Anioła"

Fifi - właśnie kilka dni temu przymierzałam się nazwać tak naszego puchatka. Czy Fifi lubi swoje imię i reaguje na nie? :D


Wiem... wiem... już zasięgnęłam języka :wink:

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto gru 23, 2008 20:38

Trucia-mama pisze:
Anka pisze:maaaagda, i co po wizycie? To ja spotkałam Ciebie dzisiaj u weta. Kocio cudny :) Napisz coś koniecznie.


Anka - zgadnij kto Magdzie polecił weta :wink:
Magda - koniecznie napisz, bo gdyby nie Anka to ja bym też nie uratowała Mrucha i nie poznała "naszego najlepszego Michała Anioła"

Fifi - właśnie kilka dni temu przymierzałam się nazwać tak naszego puchatka. Czy Fifi lubi swoje imię i reaguje na nie? :D


Wdzieczna jestem bardzo Truciej-mamie , że poleciła mi tego weta:)))
Jest rzeczywiście jakby nie z tej ziemi, może ..amioł. Z taką cierpliwością wysłuchiwał mioch wywodów:)))
Fifi "oficjalnie" ma na imie Fisher, ale Fifi jest łatwiejsze do użytku:))
Pewnie , że zna swoje imie i mam nadzieję, że je lubi:)))
Zawsze miałam teorię, że koty są zdrowe zawsze, gdy daje im się mięsko i ..dużo całuje (ha!ha! nie jestem pewna, czy one to lubią) Niestety w tym przypadku się moja teoria nie sprawdziła:(((

maaaagda

 
Posty: 363
Od: Wto mar 04, 2008 11:40

Post » Wto gru 23, 2008 20:59

Mam nadzieję, że będzie dobrze.
Szkoda, że od razu nie był leczony sensownie, ale dobrze, że w końcu trafiliście w dobre ręce.
Trzymam kciuki za Fifiego (tak się odmienia?)

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie gru 28, 2008 20:07

Bałam się ...cieszyć i pisać o stanie zdrowia Fifiego ( :) )...Od pierwszego dnia po podaniu witaminy K i antybiotyku zauwazyłam, że kocurek czuje się lepiej: biała powieka nie zachodzi na oczka, kocurek je chętniej, nie trafia mu się ...nasiusianie pod siebie w kontenerku....ach i nie śpi już ciągle w kontenerku, ale na kanapie, albo fotelu. To są tylko moje obserwacje. Czekam niecirpliwie na wtorek, na badanie krwi...Pozdrawiam i dziękuję za wszystko:)

maaaagda

 
Posty: 363
Od: Wto mar 04, 2008 11:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 129 gości