Kupiłam wczoraj wodę morską, wieczorem odbyła się operacja psikania do nosa - oj, nie była zadowolona
Póki co rezygnujemy z kroplówek, mała znosi to coraz gorzej, więc wetka uznała, że stres robi więcej złego niż kroplówka dobrego. Z drugiej strony, skoro ma coraz więcej siły i walczy coraz zacieklej, to chyba dobry objaw?
Oddycha ciągle nienajlepiej, szczególnie wieczorem i w nocy
No i niestety boi się mnie, kojarzę się jej z wyprawami do weta i znienawidzonymi operacjami przy nosie. Dopiero jak ją wygłaszczę i wydrapię grzebieniem po wystających kosteczkach to się rozluźnia i zaczyna mruczeć. Co więcej, po takiej sesji miziankowej od razu leci do miski i jakby oddycha spokojniej. Niestety muszę jej potem wpuścić krople do nosa i cały postęp zmarnowany... Dodatkowo teraz przechodzimy na antybiotyk dopyszczny, więc będzie miała dodatkowy powód do niechęci
