[Białystok 2]60 kociaków i nowe nędze :(:( s.97

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto cze 10, 2008 20:20

Tak, kotka już dochodzi do siebie, zdążyła wysypać pół piasku z tej mini-kuwetki. I chyba rzeczywiście jest łagodniejsza niż jej kocia-corka, bo prawie nie ofukała mnie na powitanie:)

A moj kociak piwniczny, Bebisława ( dla znajomych: Bebik;p) także zachorował. Coś mu się stało z oczkiem. Od zawsze to oczko ropiało, raz mniej raz więcej a czasami wcale. A dziś zaropiało naprawdę mocno i w dodatku spuchło. Pani weterynarz coś tam zakropliła i kazała dalej zakraplać i po kilku dniach ma być lepiej.

Chyba przeczytałam gdzieś kiedyś w internecie, że w któryms tyg życia kotki tracą swoją odporność, która nabyły z mlekiem matki i muszą wytworzyć swoją własną nową. Czy to możliwe czy brednie jakieś?

beata87

 
Posty: 347
Od: Czw mar 27, 2008 22:42
Lokalizacja: bialystok-centrum

Post » Wto cze 10, 2008 20:26

To możliwe, a nawet prawdziwe. Tak samo jak u innych stworów, odporność przekazana przez matkę "traci ważność" i kociak uruchamia własną. Zanim ona się wytworzy, zwierzak jest mniej odporny. Jedzenie mleka matki przedłuża ją, dlatego najbardziej narażone na choroby są kocięta wychowane na butelce.
Mścisław [']21.10.2010
Konstancja ['] 14.08.2017

ObrazekObrazek
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. :mrgreen:

AniHili

Avatar użytkownika
 
Posty: 11055
Od: Pon kwi 30, 2007 22:20
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro cze 11, 2008 0:05

To 100% prawda :)
Dlatego koty po utracie rzeczonej matczynej odporności się szczepi. Szczepionka stymuluje organizm do wytworzenia własnej odporności (tak po krótce :) ). Tak samo jest u wszystkich ssaków. U ludzi także. :)
Stąd też niestety choroba naszej Tosi :(

Ania i Krzyś

 
Posty: 155
Od: Pon kwi 14, 2008 13:12
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro cze 11, 2008 7:59

Ależ piękny kubraczek!
Ciekawa jestem, czy pamiętano o tym, że kotka, jak każde żywe stworzenie, musi załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne....
Czy przewidziano odpowiedni otworek?
Trafiła kiedyś do mnie kotka po sterylce, ubrana w skarpetkę bez otworu z tyłu.
Musiałam wyciąć odpowiedni otworek....
Ania i Krzyś
Trzymajcie się i miejcie nadzieję, że z Tosiunią będzie dobrze.....
Musi być dobrze, wszak postąpiliście tak szlachetnie, biorąc ją do siebie...
Nie może być los zbyt okrutny!

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro cze 11, 2008 10:50

och Sabik jest przepiekny w tym kaftaniku :)
i jakie ma (kaftanik, nie Sabik) staranne male nogawki, i bialutki, no po prostu w szoku jestem :) moze dorysujesz jeszcze krawat z przodu...

melba

 
Posty: 804
Od: Wto lis 16, 2004 12:50

Post » Śro cze 11, 2008 11:05

Kaftanik Sabikowy rewelacja. Chyba się uśmiechnę jak nasza mała podrośnie do ciachnięcia o uszycie podobnego :D
Wreszcie wstawiam obiecane zdjęcia. Jakoś technika mnie nie zżarła :lol: Rudy to nasz Wafel łobuziak ( okazało się niechcący, że też szukał domku na miau - chociaż my go znalaleźliśmy gdzie indziej ) , a maleńka to nasza ( dzięki Hor ) Brombka

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

ellza1

 
Posty: 1528
Od: Pt kwi 18, 2008 9:14
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro cze 11, 2008 18:11

Wafel miód kocurek :)
Gratulujemy ślicznych kociastych :)

Ania i Krzyś

 
Posty: 155
Od: Pon kwi 14, 2008 13:12
Lokalizacja: Białystok

Post » Czw cze 12, 2008 9:09

Miauki wielkie od Wafla :D , aż się napuszył z wrażenia . Maleńka też dziękuje :spin2:

ellza1

 
Posty: 1528
Od: Pt kwi 18, 2008 9:14
Lokalizacja: Białystok

Post » Czw cze 12, 2008 10:18

super kocury, widac ze zadowolone :) bardzo lubie zdjecia drapakowe... sa pelne zycia :)

a drapaczek macie jeszcze lepszy niz ja, z drabinka! podziwiac, podziwiac

melba

 
Posty: 804
Od: Wto lis 16, 2004 12:50

Post » Czw cze 12, 2008 19:35

Eh, życie jest jeszcze bardziej męczące niż myślałam: wciąż coś trzeba robić od nowa: np nabywać odporność. ;p

Moja kotka zamknięta w klatce w ciemnej piwnicy, mruczy. Czy to normalne? Jak można mruczeć będąc w takiej sytuacji? Gdzieś przeczytałam, że koty mruczą nawet jeśli je coś boli a nawet na chwilę przed śmiercią...

beata87

 
Posty: 347
Od: Czw mar 27, 2008 22:42
Lokalizacja: bialystok-centrum

Post » Pt cze 13, 2008 6:15

tak, ja tez o tym mruczeniu slyszalam. Jak widac mruczenie pociesza nie tylko ludzi ale i same koty :)

melba

 
Posty: 804
Od: Wto lis 16, 2004 12:50

Post » Pt cze 13, 2008 13:31

Oj Beatko, może po prostu jest miła? Skąd tyle pesymizmu :)
Poszła dziś w miasto, tylko się kurzyło. A karmicielka do której dzwoniłam przed chwilą powiedziała, że siedzi pod je oknem i domaga się żarcia. Więc wszyscy żyją :wink:

Wczoraj spotkałam w lecznicy Brombkę Ellzy. Ale słodyczek :1luvu:
Dostaliśmy od Ellzy 100 na wydatki. Dzięki wielkie.

Od 3 dni moja sąsiadka poluje na dzieciaki z rury na Pałacowej. Jak przystało na łowcę- w nocy, a dokładnie o 22. Cztery sztuczki siedzą już w przytulnej kanciapie, zostały 2 i matka.

Dziś o 7 rano zadzwoniła sąsiadka z działki, że złapała kocicę (ostatnią :?: :?: :?: ) I że ona tak miauczy... Może jednak ją wypuścić?
Krzyknęłam tylko nieeee!!!
I tak jak stałam - bez twarzy i prawie w pidżamie pojechałam po potwora.
Kić pojechał na Białostoczek. Jakoś został spacyfikowany 8O
W międzyczasie pojechałam po kotę od Beatki i odwiozłam wypuści ć. I do pani Danusi, dzielnego łowcy. Maluchy już prawie spacyfikowane. Dziś rączek do głaskania użyczyły Plinka i Ewa
Jeden z dzieciaków jako egzemplarz pokazowy pojechał do lecznicy na okazanie. Ma katar, wygląda nieciekawie. Ale po zastrzyku się ożywił i darł ryjka.
Odebrałam kotę z Białostoczku. No proszę obstawiać. Ile małych miała w środku??? (a nie wyglądała na ciężarną, poza tym była w ciąży niedawno - w okolicy Wielkanocy, ale żadnego małego nie widać, sutki nie ssane :roll: )

Otóż miłe panie miała 9 sztuk :strach: :strach: :strach:
Właśnie siedzę sobie w pracy a kota śpi koło mnie w transporterze. Jedzie zaraz do p.Danusi na wymianę z kotą z Nowosielskiej...

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt cze 13, 2008 14:01

Aga
Twoje relacje czyta się z zapartym tchem!
Tyle się dzieje, a Ty tak obrazowo potrafisz to opisac.
Brawo!
Jesteś NIEZASTĄPIONA!
Trzymaj się! :lol:[/b]

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt cze 13, 2008 18:06

Janiu, racja!
A jakie dodatkowe wrażenie, jak się troszkę uczestniczy w takim dynamicznym dniu Agi 8O
Aga, pełen podziw 8)

plinka

 
Posty: 338
Od: Sob paź 13, 2007 16:03
Lokalizacja: Białystok

Post » Sob cze 14, 2008 17:23

Oj zaraz się zawstydzę i będzie :oops: :oops: :oops:
Nie ma ludzi niezastapionych, a ja dość często marzę o tym, żeby mnie kto zastąpił :wink:
Tak sobie wczoraj wieczorem pomyślałam, że zdarzyło się dużo dobrych rzeczy, ale chroń mnie Panie Boże, żeby tak było codziennie 8)

Ciąg dalszy wczoraj:
Kicia z pracy pojechała do przytulnej piwniczki. Jędza z niej niezła. Próbowała przegryźć metalowe kratki w transporterze. Jak była jeszcze dobrze pijana to na parkingu musiałam jej "dopasować" skarpetę bo nie miałam złudzeń co do tego, że da się potem dotknąć.
Pani Danusia przyjęła jej fiksację ze spokojem :roll: (Spokój trwał do ok 22, ale po kolei :D )
Spakowałam kotę z Nowosielskiej coby ją odwieźć. Po drodze zajechałam po ostatnią "koteczkę z syfu".żeby ją zawieźć do nowego domu. Siedziały dwie w transporterach i darły się jakbym je z futra obierała. Normalnie się nakręcały. Pełna kocia rozpacz :roll:
Kicia z syfu została w nowym domu a ta druga już prawie się zachłystywała tą swoją rozpaczą... Ale jak ją tylko wypuściłam u pani karmicielki to przeszło jak ręką odjął.
Wracając zajechałam na ul. Witosa. Dziewczynka znalazła tam kotka (miał mieć 3 mce- wtedy mogłabym go zabrać do Szałwii, do klatki) Ale kić to tak lekko licząć 5 mcy i jest za duży. Ale kochany - taki spokojny przytulak. Widać, że domowy kot - albo się zgubił, albo ktoś go wyrzucił.
Dziewczynka ubłagała mamę, żeby mógł zostać u nich przez weekend.
W nocy ponoć był grzeczny, korzysta z kuwetki, uwielbia kanapowanie.
Dziś byłam u nich, żeby gościa odpchlić i odrobaczyć. Kotek jest niezły, bo mama dziewczynki była gotowa wymienić go na ich kotkę rezydentkę
:twisted: Namawiałam ich na drugiego kota, ale jest tam jeszcze tata, któremu to nie bardzo pasuje...
Generalnie trzeba będzie gdzieś kicia wsadzić od poniedziałku. Chciałam go wykastrować w pon, ale zastanawiam sie czy on nie za młody. Najpierw go chyba pokażę w jakiejś lecznicy...
Jak już dotarłam do domku (21 z minutami) to poszłam jeszcze wymienić się transporterami z panią Danusią. Dobrze, ze poszłam, bo zaszłyśmy razem do piwniczki zobaczyć jak się ma Jędza. Okazało się, że wylazła z klatki 8O Zamkniętej z zawiązanej 8O Beatko, Twój pomysł z przywalaniem głazem ma jednak rację bytu :roll: I jak tylko p.Danusia uchyliła drzwi to kota rzuciła się na oślep. Została przyciśnięta do ziemi w środku kartonu,ale się wybiła. Złapałam ją za kark i wijącą się osadziłam w klatce. Ufff, jakby poszła w te piwnice to za Chiny ludowe nie dałaby się złapać. Dopiero potem przyszła refleksja, że mogła mnie przecież zmasakrować :twisted:

Dziś byłam u dzieciaków z rury. Fajniutkie są, może Plinka wrzuci foto? Jeden wygląda jak sierota, ale mam nadzieję, że się podrasuje troszkę.
Dostały prochy, jedzonko i dużo głasków.
Trza będzie rozpisać dyżury głaskania...

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot], puszatek i 86 gości