
Myszeńk@, ja też używałam benka, teraz kupiłam golden grey`a, chyba lepiej się zbryla, ale jest chyba i droższy trochę.
Lusia coraz śmielsza, coraz weselsza, zaczepia Puśkę do zabawy, goni, a jak ta nie wie jak się zachować, potrafi sama się bawić piłeczkami.
Śpi na różnych miejscach, na fotelu, na krześle, na Puśkowym legowisku też, co zawsze wprawia w zakłopotanie (delikatnie mówiąc), właścicielkę.
Mnie natomiast nic a nic nie wprawia w zakłopotanie wizytowanie mojego łóżka

Chyba była karmiona ze stołu, bo z najgłębszego snu wyrywa ją zapach wędliny, za szynkę dałaby się pokroić. Musimy delikatnie jej odmawiać, niech zapomni o stołowaniu z nami. Jak zaczynamy posiłek muszę natychmiast szykować michę dla niej, coby nie pchała ryjoszka w talerze. Ale ta "metoda na głoda" działa krótko, bo szybko się rozprawia z porcją i wraca na stół.
Wczoraj wzięła ostatni antybiotyk, w tym tygodniu musimy na kontrolę zasuwać. Bardzo byśmy sobie życzyli, żeby te wielkie węzły już nie były takie wielkie..., może pierwsza, tygodniowa część kuracji interferonem też zaczęła działać.
Zagadką też pozostaje sprawa jej kastracji - nic nie wiem, ale może sie dowiem. Na razie zachowuje się spokojnie i nie widać jakich rujkowych sygnałów.
Ale imię to jednak dobraliśmy fatalnie, Lusia jest często Pusią, a na Pusię wołamy Lusia.

Idziemy do woliery pojeść trawki

edit. Georg-inio, Pusia pręży się zadowolona, że ciocia ją doceniła wśród peanów na cześć Lusi - ona jest umaszczona dziwnie, ale faktycznie, urokliwie
