Był Maciek, zaweflonował wszystkie, obejrzał.
Werdykt - jeszcze więce kroplówek.
Super, do tej pory zajmowały mi one łącznie ok. 6 godzin (po ok 20-30 minut na sztukę 3x dziennie + przygotowania). Do tego zastrzyki, już chyba nie wiem po ile, na pewno ponad 5 na głowę.
Dobra, próbujemy robić kroplówki po 2 sztukom na raz, zobaczymy czy dam radę je opanować - z wenflonem powinno to jakoś pójść, choć i tak muszę im stale prostować łapki bo nie chce lecieć. Do 4 razy dziennie zwiększę na pewno, a tym najsłabszym może dam radę i 5...
Tarhun bardzo słaby, o niego martwię się najbardziej.
Taru - troszkę jakby lepszy.
Tiwad - nadal najlepszy, największy, najgrubszy, najżywszy.
Titiwutti - ożywiła się, a podczas kroplówki zmusiła mnie do trzymania oburącz, bo usiłowała sobie biegać po pokoju w trakcie...
Tasimmet vel Maja

- po kroplówce wyraźnie sie ożywiła i zrobiła PIĘKNĄ KUPĘ!!! Teraz śpi, nadal jest słaba, ale ta kupa była naprawdę wspaniała!!!
Jeszcze chwilkę potrzymam Tarhunika pod kroplówką, a potem spanko szybciutko, bo rano muszę wstać i po kroplówkach i zastrzykach skoczyć po kolejne leki. Chyba nigdy w życiu nie użyłam łącznie tylu igieł i strzykawek co przez ostatnie 3 dni. Góra śmieci dookoła mnie rośnie, domowe koty nudzą się śmiertelnie.
Padam na morde. Bardzo proszę o kciuki.