

Zapisuję Gucia (tymczas z Opolskiego schroniska):
Na początku przed nami uciekał, najczęściej pod szafę czy za stół. Przy głaskaniu robił oczy jak Różyczka i zwiewał, teraz (łaskawie) pozwala się głaskać, ba! nawet sam prosi o drapanie




Kay, kot po przejściach - strachliwy i nieufny. Pozwala się głaskać, ale tylko na fotelu, chociaż kiedyś udało mi się go dotknąć kiedy siedział za fotelem, a nawet raz kiedy drzemał sobie na biurku. Syczy. Kiedyś był nawet agresywny, ogólnie ciężki przypadek (można by o tym napisać książkę) Kay to taka biała strachliwa doopa
