Wielkie cięcie(9)kolejny Biało-bury kot zginał pod kołami :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie maja 13, 2007 20:32

Magda, nie wiem czy ona jest bardzo dzika, czy tylko bardzo bojaźliwa wobec ludzi.
Gdy ją zobaczyłam to scięło mnie z nóg: zobaczyłam koci szkielecik chowający sie w upalny dzień pod maski samochów :( Ona była chora :(
Po złapaniu szybko ulokowałam ją w maleńkiej altankowej łazience ( ok. 2m2). Wtedy rzucała sie na ściany, wisiała na lampie, a newt zrobiła siku :( Była przerażona, sapała :(
Natomiast teraz, prawie po tygodniu leczenia, grzecznie siedzi w kociej budce.
Nie majstruje przy kaftaniku. Toleruje naszą obecność w łazience.
Gdy wkładam jej miseczkę do budki potrafi łapą strzelić i parchać.
Mam wrażenie, że to ze strachu.
Kota nie miała okazji chodzić po altanie,wiec nie wiem sie zachowuje w większej przestrzeni.
Sposobem na docisk w budce mogę jej podać leki dopyszcznie, iniekcyjnie, głaskać. Wyczuwam, że lubi być głaskana po główce, pod bródką, wtedy zmienia oddech na miarowy.
Gdyby zaufała mi, otworzyła się, dałabym to, co najlesze w kocim życiu :D

Może ona ma znacznie więcej lat, aniżeli 4 ?
Tego nie wiem, ale kamień jest znaczny, nadaje sie do usunięcia, więc jej ulżę.

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Nie maja 13, 2007 20:37

Fredziolina pisze:Może ona ma znacznie więcej lat, aniżeli 4 ?

Myślę, ze to możliwe - wiekszość 4-latków nie ma kamienia nazębnego. Mozliwe, że przez ten kamień miała problemy z jedzeniem i stąd tak wychudła... :(

Pamiętaj, że jakąkolwiek decyzje podejmiesz dałaś jej wielką szansę.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon maja 14, 2007 18:17

Zielonooka już niegrzeczna.
Próbowała ściągnąć kaftanik, wyciągnęła jedną łapkę , bo więcej nie dała rady :evil:
Na szczęście przyszłam w samą porę.
Kicia wyraźnie pięknieje.
Pałaszuje za kilka kotów.
Pięknie kuwetkuje.
Humory pokazuje, łapą wali i syczy.
Udało mi się kaftanik ściągnąć, ranę obejrzeć, przemyć i na nowo solidnie kotę związać, podać podskornie płyny, antybiotyk i witaminy :) 8)
Cięcie jest duże, suche, na razie ładnie się goi, oby tak dalej.
Jakieś dziwnie grube nici użyto, podobno rozpuszczalne.
Kota czeka dnia Zwycięstwa i Wolności, a on zbliża się milowymi krokami.

Wczorajsza łapanka Szylkreci legła w gruzach, bo ona się nie pojawiła.
Od dzisiaj łapię do skutku. Czasu mam niewiele. Za 3 tygodniu będę pracować, nie będę mieć czasu, zwłaszcza na poranne wizyty u weta :(
Najczęściej pod naszymi oknami pojawiają się dwie: mama z wyciętą córką.
Nawet przed chwilą obie wpadły na rekonesans :)
Trzymajcie za udaną łapankę :)
Ostatnio edytowano Pon maja 14, 2007 18:52 przez Fredziolina, łącznie edytowano 2 razy

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Pon maja 14, 2007 18:50

Trzymam, Jadziu, trzymam.

I nieustannie podziwiam. :D
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon maja 14, 2007 19:06

Tez trzymam.

Szylkretki niestety cwane są.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Pon maja 14, 2007 20:42

Obie wycięte Szykrecie nakarmiłam.
Wystawiłam klatkę i czekam 8O
Własnie sprawdziłam co sie dzieje za oknem: obie wróćiły i kręca sie wokół klatki :evil: A siooooo!!!!!!!!!!!!

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Wto maja 15, 2007 21:43

No i jak u Was, Dziewczynki?
Marcelibu
 

Post » Wto maja 15, 2007 22:53

Oj marnie :(
Wczoraj rozszala sie burza, wiec szybko zabrałam klatkę i dałam dyla :evil:
Piorny wsciekle waliły, deszcz lał jak z cebra 8O
Dzisiaj odpuściłam.
Deszcz znowu leje.
Wystawiłam żarełko, zjawiły sie wszystkie trzy, zjadły i szybko uciekły.
Pewnie mają suchą kryjówkę.
Jutro, jak pogoda sie poprawi, zasadzę sie na chudzieńką szylkrecię.

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Śro maja 16, 2007 19:15

Dzisiaj pojechałam na działkę z Jurkiem.
Zastaliśmy głodne stadko.
Ja wskoczyłam by opatrzyć Zielooka, a Jerzyk karmił stadko.
Udało mi sie zdjac kaftanik, przemyć ranke, odmoczyc od szwu skundloną sierść, nawet jeden szew już sam opuścił rankę :P Brzusio goi sie , ale w dziurkach gdzie są szwy są rozciągnięte, lekko sie paprze. Dlatego już wiem jak jutro sciągnę szwy, a w piątek czyścimy ząbeczki.
Fotnęłąm damę w nowym kaftaniku:
Obrazek
Bardzo podobna do Freda :D
Wyszłam i odsapnęłam.
Pokazałam Jurkowi fotkę, a on: to może być mama Fredzia.
Na co ja 8O 8O 8O czy to możliwe?
Fred urodził sie pod kioskiem i jako 2 m-czne kocie zabraliśmy do domu.
Jego mama była bardzo podobna do Zielonookiej.
Mała, drobna, ale o większej masie kotka.
Czasami przemykała po osiedlu.
Znała ja moja córka, my widzieliśmy ją tylko kilka razy.
W tej chwili Fred kończy 4 lata, a jego mama? Napewno 5 lat.
Zastanawiamy się, czy to mama Freda?
Gdyby tak było, to dopiero po tylu latach moglismy coś dobrego dla niej zrobić.
Bardzo chciałabym wierzyć, że to mama Freda, bardzo.
Długo rozmawialismy z Jurkiem o Zielonookiej, on chce aby została na naszej działce, ja mam wielkie wątpliwości, czy ona sie zaaklimatyzuje i czy nie zrobimy jej niedźwiedziej przysługi.
Chcę by była wolną i szczęsliwą koteczką :P
Ostatnio edytowano Śro maja 16, 2007 21:30 przez Fredziolina, łącznie edytowano 1 raz

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Śro maja 16, 2007 19:22

A, to słynny przechodni kaftanik w te psy, no, te, dalmatyńczyki :wink: . Byłoby super, gdyby dała się przekabacić na bycie działkową kicią. Tylko jak to zrobić? 8O 8O . Ehh... Żeby te koty wiedziały, ile się dla nich robi, kurcze blade, no chociaż troszkę współpracy :twisted: ... Ale one takie są i takie kocham.
Marcelibu
 

Post » Śro maja 16, 2007 19:27

Marcelibu pisze:A, to słynny przechodni kaftanik w te psy, no, te, dalmatyńczyki :wink: . Byłoby super, gdyby dała się przekabacić na bycie działkową kicią. Tylko jak to zrobić? 8O 8O . Ehh... Żeby te koty wiedziały, ile się dla nich robi, kurcze blade, no chociaż troszkę współpracy :twisted: ... Ale one takie są i takie kocham.


Bardzo chciałabym, ale nie mam pomysłu :(
Nie wierze ze zechce współpracować.
Na tym osiedlu będziemy mieszkac do 15 września, wiec coś wymyslę w temacie budki w bezpiecznym miejscu :P

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Śro maja 16, 2007 19:45

Jadziu, długo dawałaś Uropet na zakwaszenie moczu? Wiem, że nie powinnam tu o to pytać, że wysyłac całe PW... Boję się, żeby nie "przekwasić", jak to nieraz innym kotkom się zdarzało, i żeby nie porobiły się szczawiany wapnia.
Marcelibu
 

Post » Śro maja 16, 2007 19:50

Fredowi podawałam na początku gdy miał ph 8 przez 3 dni po 2,5 ml dziennie i karmę Hilsa s/d.
Teraz zakwaszam go raz na dwa dni, bo ph mu znowu podskakuje. Gdy pilnuję regularnosci pięknie sika.
Jakie ph ma Hugon?

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Śro maja 16, 2007 20:11

20 kwietnia miał "obojętny" (bez cyfry) :? , więc wg Twoich wskazowek daję po 2,5 ml raz-dwa razy dziennie. Kończe właśnie dużą tubkę, znajoma wetka mi zamówi na siebie (trochę taniej) drugą. Tylko boje sie przekwasić, a Hugcio może jeść żarcie nerkowe (ostatnio mieszam z tym podwójnym - pakiem dla kastratów) więc karma struwitowa nie wchodzi w grę. W nastepnym tygodniu chcę mu zrobić kontrolę krwi pod kątem nerek i moczu - jak to tam wygląda. Narazie, niestety, kasa na minusie...
Marcelibu
 

Post » Śro maja 16, 2007 20:18

Klatka wystawiona, a ja z nosem przy szybie czekam na Szykrecię :roll:

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Google Adsense [Bot] i 1628 gości