sibia pisze:Dzikusku, co u Was?
Pozdrowienia.
Juz "nadaję"
Calutki dzień za nami a wraz z nim nowe doświadczenia
Już wiem ze "moja" babunia przekonała się trochę do facetów ( w koncu to baba

) dała się TŻ- towi wygłaskac i nawet chciała jeszcze

mruczanko co prawda bardzo skromniutki ale się pojawiło
Kropelki podane wg zaleceń weta, druga dawka przeszła bez problemów
Troszkę problemów było z podanie Oridermylu ..kotka za nic nie chciała współpracowac mimo podawania przy jedzeniu co miało byc wtedy bezproblemowe.. widać nieufa mi jeszcze

... to chyba jednak jest do załatwienia

oczywiście podałam tylko bez 'wcierania" jak pisała Sibia. Myślę jednak ze jutro pójdzie mi lepiej
W domu tragedia.. moja rezydentka Lunia obraziła się na mnie .. jak to mozliwe ze jej miseczka z rana nie była pełna odrazu tylko pancia pierwsze co poleciała do łazienki i jeszcze się tam zamkneła

..no tak nie moze byc ..kicia na mnie nakrzyczała i nie "gada ze mną" eh
TŻ-et mówi ze zapominam o wszystkim bo Kola w domu ..o co mu chodzi

obiad przeciez był
Kola jest kotem, którego smiało można jako przykład pokazac osobom, które maja obiekcje w adopcji dorosłego kitucha, ba nawet baaardzo dorosłego. Z dziczka,którym miała sie okazać wyszła pannica całkiem (oczywiście w jej własnym mniemaniu) kotka domowa..udeptywanie kocyka przy miziankach, mruczanko baaardzo przyjemne dla głaskającego oraz gadatliwość najwyższego formatu wskazuja ze zabranie nawet takiej bidy jaką była w schronisku niesie za sobą same przyjemności

Z lekami damy rade, mimo moich wielkich obaw gdzyż boje sie wszystkich nieznanych zwierzątek małych i dużych.
Powiem wam jedno .. do tej pory nie zaglądałam prawie wogóle na kocirnię (skupiając się na bazarku i pomocy w miarę mozliwości finansowej da "obcych" kociaków) bo historie kotuchów doprowadzały mnie często do łez ale widze ze pomoc taka bezpośrednia zwierzaczkowi, który tego bardzo potrzebuje daje o wiele wiecej satysfakcji
Widze (mimo iż Kolcia u mnie króciutko) jak kot sie oswaja, jak próbuje zaufac znowu człowiekowi i jak próbuje na razie nieporadnie ale okazac odrobinke uczucia a przynajmniej wdzieczność. Oczywiscie pojawiaja się czasem przysłowiowe schody i obawy ale codziennośc obcowania z takim kotem jak Kola wynagradza wszystko .. Życze wszystkim zastanawiającym się nad zostaniem domkiem tymczasowym odrobiny odruchu serca bez zastanawiania zbytniego i wzięcia kotka takiego jak potrzebująca babunia. Nie odchuchanego i pachnącego ale własnie takiego potrzebującego pomocy .Wiem że moga odezwac sie głosy ze Kolcia u mnie króciutko i to pierwszy potzrebujący kotek u mnie ale tak to teraz odczuwam i jestem dobrej myśli na przyszłośc
eh się rozpisałam ale mój dzisiejszy dzien obaracał się własnie wokół Koli ..to w końcu jej pierwszy cały dzien u nas... najwięcej więc czasu spedziłam w łazience na pogadankach na tematy tak dziwne i "pierdołowate" ze a z boli

ale mysle ze to włąśnie jej nalezy się u nas w domciu ciut więcej zainteresowania i serducha niz innym zainteresowanym ..choć starałam się podzielić wszystkich po równo tak kociaków jak i "ludziów"

Córcia biega co chwilke słuchac pod drzwi łazienki czy Kola nie woła i komentuje mi czy jest cichutko czy może kotusia jak na nia mówi nie płacze przypadkiem ...
wybaczcie ale emocje moje sięgają zenitu i pluję sobie w brode ze wczesniej nie znalazłam watku i nie oszczedziłam jej schroniskowego losu
to tyle odemnie ..wybaczcie rozgadałam sie na maksa
