Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas HCM...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 26, 2025 22:33 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

izka53 pisze:Manuelowa, wybacz, że to napiszę...Twoje odczucia i chęci mają tu najmniej "do gadania". Ważny jest dobrostan kota. Czasem trzeba zadać sobie pytanie, kiedy odpuścić, kiedy chęć pomocy zmienia się w uporczywe leczenie, przynoszące więcej dyskomfortu niż ulgi.
Moja kotka, ta z avatara, tak do 14 roku życia była okazem zdrowia i energii. A potem naraz "się sypła". Odeszła dokładnie pól roku temu (26.09). Miała 17 lat i cztery miesiace. Nadal mam do siebie pretensje, że nie słuchałam siebie, a TŻta. Bo on twierdził, że jej się poprawia...a ja widziałąm, że ona ma już dość. Powinnam jej pomóc tydzień wcześniej...

BTW - jej waga optymalna to było 5,2 - 5,4 kg. W momencie śmierci ważyła 2,8. I jadła, niemal do końca jadła, po 500g dziennie a nawet więcej. I chudła, i chudła, i chudła


No właśnie, gdzie jest ta granica między chęcią pomocy a uporczywym leczeniem. Nie wiem. Dzisiaj mimo wszystko przywitał mnie jak zwykle przy drzwiach, zawsze na mnie czeka. Tak samo na partnera, jakoś wie kiedy wracamy zawsze. Generalnie chodzi za nim jak pies i chce przebywac na nim albo obok niego.

Obmacuje go konkretnie codziennie, nie widzę oznak bólu, jakiejś tkliwości. To tak jakby słabł bo miało je :| Ale dlaczego nie je? Tylko to przełykanie przychodzi mi do głowy.

Normalnie się załatwia, a te duże Kupy to nie wiem z czego produkuje, ale codziennie jedna piękna i mięciutka jest. Nie wymiotuje.

Kiedy stwierdzić że już czas?

Jutro jedziemy do naszej vetki, pogadamy z nią może na ten temat. Chociaż jeszcze niedawno nie widziała klinicznych podstaw do rozmyślania na ten temat…ehh

Przykro mi z powodu Twojej kotełki, takie decyzje są mega trudne :(
Ostatnio edytowano Śro mar 26, 2025 22:36 przez Manuelowa, łącznie edytowano 2 razy

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Śro mar 26, 2025 22:34 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Podczytuję Twój wątek i myślę, że to czas kiedy warto się zastanowić czy właśnie nie odpuścić. Nie trzymać egoistycznie kota przy sobie. Ja żałuję, że takiej decyzji nie podjęłam wcześniej, bo Bąbel cierpiała, funkcjonowała tylko i wyłącznie dzięki lekom p/bólowym. Ale w głowie myśli, że jest lepiej, że może jednak nie i bitwa serce-rozum. Szczęśliwie rozum w końcu wygrał, bo jeśli nie ja - pomógłby jej nowotwór i nie byłby tak litościwy.
Wyrzuty sumienia - były i to przez bardzo długi czas.

Chikita

 
Posty: 7647
Od: Śro cze 28, 2017 18:05

Post » Śro mar 26, 2025 22:44 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Manuelowa pisze:
izka53 pisze:Manuelowa, wybacz, że to napiszę...Twoje odczucia i chęci mają tu najmniej "do gadania". Ważny jest dobrostan kota. Czasem trzeba zadać sobie pytanie, kiedy odpuścić, kiedy chęć pomocy zmienia się w uporczywe leczenie, przynoszące więcej dyskomfortu niż ulgi.
Moja kotka, ta z avatara, tak do 14 roku życia była okazem zdrowia i energii. A potem naraz "się sypła". Odeszła dokładnie pól roku temu (26.09). Miała 17 lat i cztery miesiace. Nadal mam do siebie pretensje, że nie słuchałam siebie, a TŻta. Bo on twierdził, że jej się poprawia...a ja widziałąm, że ona ma już dość. Powinnam jej pomóc tydzień wcześniej...

BTW - jej waga optymalna to było 5,2 - 5,4 kg. W momencie śmierci ważyła 2,8. I jadła, niemal do końca jadła, po 500g dziennie a nawet więcej. I chudła, i chudła, i chudła


No właśnie, gdzie jest ta granica między chęcią pomocy a uporczywym leczeniem. Nie wiem. Dzisiaj mimo wszystko przywitał mnie jak zwykle przy drzwiach, zawsze na mnie czeka. Tak samo na partnera, jakoś wie kiedy wracamy zawsze. Generalnie chodzi za nim jak pies i chce przebywac na nim albo obok niego.

Obmacuje go konkretnie codziennie, nie widzę oznak bólu, jakiejś tkliwości. To tak jakby słabł bo miało je :| Ale dlaczego nie je? Tylko to przełykanie przychodzi mi do głowy.

Normalnie się załatwia, a te duże Kupy to nie wiem z czego produkuje, ale codziennie jedna piękna i mięciutka jest. Nie wymiotuje.

Kiedy stwierdzić że już czas?

Jutro jedziemy do naszej vetki, pogadamy z nią może na ten temat. Chociaż jeszcze niedawno nie widziała klinicznych podstaw do rozmyślania na ten temat…ehh

Przykro mi z powodu Twojej kotełki, takie decyzje są mega trudne :(

Nikt nie odpowie Ci na takie pytania :(
Bo to Ty znasz Manuela, to Ty go codziennie widzisz, Ty go kochasz i tylko od Ciebie zależy dalsze postępowanie.
To bardzo trudna sytuacja, bardzo Ci tego współczuję, ale mimo najszczerszych chęci każdy z taką decyzją - co dalej, pozostaje sam :(
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8879
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Śro mar 26, 2025 22:47 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Chikita pisze:Podczytuję Twój wątek i myślę, że to czas kiedy warto się zastanowić czy właśnie nie odpuścić. Nie trzymać egoistycznie kota przy sobie. Ja żałuję, że takiej decyzji nie podjęłam wcześniej, bo Bąbel cierpiała, funkcjonowała tylko i wyłącznie dzięki lekom p/bólowym. Ale w głowie myśli, że jest lepiej, że może jednak nie i bitwa serce-rozum. Szczęśliwie rozum w końcu wygrał, bo jeśli nie ja - pomógłby jej nowotwór i nie byłby tak litościwy.
Wyrzuty sumienia - były i to przez bardzo długi czas.


Eh nowotwór, bardzo współczuję :(

Od października zeszłego roku ciągle toczymy jakieś bitwy, które wygrywaliśmy, nerki, trzustka, operacja, teraz serce i anemia. Jakoś miałam nadzieję, że to też pokonamy.

Manuel wiele przeszedł, ale się podnosił. Z drugiej strony widzę jak źle znosi wizyty u veta, podawanie leków, nutriboundów, kroplówek i zastrzyków.

I nie wiem, po prostu nie wiem.

Jedno wiem na pewno, nie pozwolimy mu cierpieć.

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Śro mar 26, 2025 23:00 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

wiesz, nasza wetka opowiadała mi swojej pacjentce. Kotka, też tak jakoś w tym podeszłym mocno wieku, z IV stopniem niewydolności nerek. Codzienne kroplówki wielogodzinne, codzienne wożenie, codzienny stres. Wiadomo, ze tu już nie ma ratunku. Po długich rozmowach właścicielka podjęła decyzję, że odpuszcza, te kilka ostatnich tygodni (takie były rokowania) ta koci po prostu spokój. I co - ano kotka odżyła, zaczęła jeść, być aktywna. Żyła jeszcze prawie rok, we w miarę dobrej kondycji, bez stresu, bez bólu, odeszła na swoich warunkach - "powiedziała", że już dość. Stres u kotów bywa bardziej zabójczy, niż choroby

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16651
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 26, 2025 23:09 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Może faktycznie powinniśmy mu dać po prostu spokój…

Jeżeli jutro okaże się ze anemia się poprawiła a w płucnej nie zbiera się płyn to zrobimy mu dłuższą przerwę, może faktycznie tego potrzebuje.

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Śro mar 26, 2025 23:23 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

nie zawsze liczy się dlugość życia, ważniejsza jest jego jakość. Jak często w myślach modlimy się o szybką śmierć kogoś bliskiego, nieuleczalnie chorego i cierpiącego...

Nikt za Ciebie decyzji nie podejmie, ale obserwuj go dokładnie. Wiadomo, cierpieć nie może, ale ta przerwa może mu pomóc - paradoksalnie także w samodzielnym jedzeniu

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16651
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw mar 27, 2025 11:32 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Wróciliśmy od vetki, Manuel był bardzo niegrzeczny, na szczęście obyło się bez ofiar. Miał pobraną krew, niestety nie chciała płynąć więc był kłuty dwa razy :(
Szybkie USG pokazało odrobinę więcej płynu w opłucnej, ale nie na tyle żeby była potrzeba odciągania. Śladowe ilości ma też w worku osierdziowym, nie pogarsza się tam.

Rozmawialiśmy z nią o tym co się dzieje z Manuelem i przypomniała nam, że podczas operacji zwrócono uwagę że ma zwyrodnienie w kręgosłupie i że może z racji wieku może po prostu go boli. I faktycznie, zaobserwowaliśmy że on kładzie się baaardzo uważnie i ostrożnie, może z powodu bólu.

Dostał dzisiaj zastrzyk solensii i będziemy obserwować.

Mam nadzieję że reszta wyników będzie lepsza niż ostatnio :roll:

Edit. nie są:( tylko potas sie lekko poprawił, ale krew gorsza i jeszcze kreatynina wzrosła ...
Obrazek

Edit2. Vetka kazała podawać mu kroplówki codziennie po 50 ml i kontrolować liczbę oddechów , ehhh

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Czw mar 27, 2025 21:24 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Wyniki nie są bardzo złe, morfologiczne parametry niewiele poniżej normy. Ale te codzienne kroplówki... Biedny kocio znów będzie się stresował... I czy to nie pogorszy morfologii?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69988
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw mar 27, 2025 21:43 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

jolabuk5 pisze:Wyniki nie są bardzo złe, morfologiczne parametry niewiele poniżej normy. Ale te codzienne kroplówki... Biedny kocio znów będzie się stresował... I czy to nie pogorszy morfologii?

Moja Vetka mówi, że furosemid tak bardzo nerkom szkodzi, ale nie możemy go odstawić bo będzie zbierał się płyn w opłucnej ze względu na serce. Mówi że te codzienne podskórne kroplówki w małej ilości 50 ml pomogą nerkom , ale mamy liczyć oddechy.

Leczenie serca i nerek nie idzie w parze :(

Zobaczymy jak będzie, planujemy jeździć do veta jak najrzadziej się da bo nie chcemy go tak stresować. Dzisiejsza wizyta była koszmarna…

Może ta Solensia go trochę podniesie i zacznie normalnie jeść :roll:

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Czw mar 27, 2025 21:53 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

oby właśnie solensia nie zaszkodziła

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16651
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw mar 27, 2025 22:08 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

A na kroplówki musicie jeździć, czy będą robione w domu?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69988
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw mar 27, 2025 22:23 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Vetka Ciebie uprzedziła, że solensie podaje się równo co miesiąc ? To nie jest „jednorazówka” ,jeśli działa to trzeba podtrzymywać i jeździć aby podali. Ona oszukuje mózg - nie boli, ale sama w sobie nie jest czymś co leczy. Uprzedzę, że to nie jest środek cud :wink: Jeśli ma problemy zwyrodnieniowe - może ulżyć w bólu, ale jak ze wszystkim - nie masz gwarancji.

Chikita

 
Posty: 7647
Od: Śro cze 28, 2017 18:05

Post » Czw mar 27, 2025 22:44 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

izka53 pisze:oby właśnie solensia nie zaszkodziła


Od razu po powrocie od vetki wrzuciłam solensie tutaj w wyszukiwarkę i czytałam o tych przypadkach z dusznością itd. Obserwuję Manuela jak jastrząb. 8O

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Czw mar 27, 2025 22:51 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Chikita pisze:Vetka Ciebie uprzedziła, że solensie podaje się równo co miesiąc ? To nie jest „jednorazówka” ,jeśli działa to trzeba podtrzymywać i jeździć aby podali. Ona oszukuje mózg - nie boli, ale sama w sobie nie jest czymś co leczy. Uprzedzę, że to nie jest środek cud :wink: Jeśli ma problemy zwyrodnieniowe - może ulżyć w bólu, ale jak ze wszystkim - nie masz gwarancji.


Tak, tłumaczyła nam jak to działa, nawet czytała nam ulotkę. Uprzedzała, że to podaje się co miesiąc i co jakiś czas trzeba robić przerwę. I że drogi :| Ale ma nerkom i wątrobie nie szkodzić.

Jak może mu to pomóc to zdecydowaliśmy się spróbować, może faktycznie dziadka Manuela boli ten kręgosłup i dlatego nie ma apetytu i tak „zwolnił” ogólnie.

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Alyaa, Google [Bot], nfd, Silverblue i 85 gości