Dzisiaj, w Swięto Niepodległości, mijają 4 lata, odkąd Miodusia zrobiła swoje "wejście smoka" do Majorkowa - dzielna, maleńka, filigranowa istotka. Nigdy nie zapomnę, kiedy na ostatniej przed przyjęciem jej do domu wizycie w klinice, kiedy miała robione testy podczas których z pełną ufnością patrzyła mi w oczy, nasz wet powiedział: będziecie państwo mieli z niej pociechę. I mamy. Cudowna, miziasta, przytulasta, barankowata moja przyjaciółeczka. W nocy śpi na poduszce między nami, czasami wywraca się na plecki, wyciąga przednie łapki do góry i robi mi masaż pod brodą. Grucha przy tym przymilnie i nieziemsko delikatnie mruczy, a ja jej odmruczam i miłość kwitnie
Miodusia "w słonecznikach", czyli na mojej sukience

i testująca nową patelnię

i na balkonie...


i w ulubionym koszu:

