Eugeniusz już po operacji. Chyba wcześniej pisałam, że ma złamanie szyjki kości udowej. Doktor przeprowadził dekapitację. Pogłębił panewkę, bo uraz okazał się starszy... Zabezpieczył małego dwoma antybiotykami i środkami przeciwbólowymi. Mamy do tego bardzo ładny, czerwony opatrunek, który będziemy zdejmować za tydzień. Wtedy też będziemy mieć 100% pewność co do jej powodzenia, ale doktor był dobrej myśli. Tu więc sytuację mamy opanowaną.
Podobnie z kociakami. Nad sytuacją panujemy, ostatkiem sił co prawda, bo Kizie brakuje pokarmu (bardzo dziękujemy cioci Turkawce za Barfa, który właśnie do nas jedzie i liczymy, że na nim trochę uda się ją odkarmić). Mamy, więc na butli
czwórkę malców, które nie pojmują jak to jest, że nie mogą dostać jeść natentychmiast. Najlepiej co kwadrans, bo mamcia je tak na żądanie mogła dokarmić, to niby czemu my nie.
Co do Ciapka, to jest nam strasznie przykro. Przykro, bo był kotkiem odebranym z interwencji (jego braciszka dzieci w rodzinie patologicznej zamęczyły na śmierć). Przykro, bo bardzo zawiodłyśmy się na domkach adopcyjnych - oddawałyśmy kota do domu, gdzie była siatka na oknach i na balkonie, kontaktowałyśmy się z nimi. Na święta wielkanocne dzwoniłam i wszystko było "w porządku" (włącznie z odrobaczeniami i szczepieniami, których jak się dopiero tydzień temu dowiedziałam wcale nie przeprowadzono). Co więcej Ciapek wg pani czuł się jeszcze świetnie rano, gdy miałam odebrać Bunię...

Nie zabiłam tylko dlatego, że poszłabym siedzieć jak za człowieka i nie mogłabym pomóc innym kociastym

Przepraszamy Ciapku. Brykaj za TM.
Pewnie bym już nie wyadoptowała żadnego z kotów (co wiązałoby się z dużą futrzastą gromadą w domu), ale na całe szczęście podtrzymuje mnie na duchu parę innych domków:
- Mila (teraz Frusia miała trudności z adaptacją w nowym domku - zasikała Pani całe mieszkanie. Nowa pani jednak, pomimo nadwrażliwości węchowej, nie dała za wygraną i przy naszym tygodniowym wsparciu zaparła się i teraz Frusia jest w pełni ucywilizowanym kotkiem)
- Ptysiu niestety nie dogaduje się z kolegom w nowym domku, ale będziemy jeszcze próbować pogodzić dwóch kawalerów, w razie czego domek adopcyjny zaopiekuje się Ptysiem do czasu znalezienia nowych właścicieli
- No i nie wiem, czy ktoś jeszcze pamięta zeszłoroczne maluszki Nukę i Dżeriego (przywiezionych w prezencie przez ciocię Natalię). Niestety od soboty walczymy o życie Dżeriego (teraz ma na imię Radża). Domek skontaktował się ze mną, bo nie bardzo wiedzieli co robić. Kotek zrobił się słaby i osowiały, a w lecznicy powiedzieli, że to FIP lub FelV. Miał bardzo dużą anemię. Na dziś dzień (po badaniach morfologicznych, szczegółowych biochemicznych, dokładnym USG całej jamy brzusznej) FIP i FIV. Białaczka stoi pod znakiem zapytania. USG wyszło bardzo dobrze. Mały od początku, dzięki Bogu, je sam (teraz ze względu na anemię dokarmiany Convalescentem co dwie-trzy godziny, bo jego sam nie chce jeść). Od wczoraj dostaje szczepionkę biologiczną (pierwszą z serii, na razie 4). Jest słabiutki, ale przed dwoma godzinami dostałam informację, że zrobił się żywszy i zaczął się złościć na właścicieli. Bardzo prosimy o kciuki...
