vega013 pisze:Czy to znaczy, że oddałabyś Grażynkę, gdyby w umowie zagwarantowano, że nie pójdzie do adopcji zagranicznej? Przepraszam, że tak się dopytuję, ale ja nie dość, że blondynka, to jeszcze ciemna, więc czuję się trochę skołowana i trzeba mi tłumaczyć jak krowie na miedzy.
Moim zdaniem, tam gdzie chodzi o dobro kota, raczej nie warto się obrażać i odrzucać pomocy. Przecież kochasz Grażynkę, prawda? Dla kochanego kota można przyjąć pomoc nawet od diabła; przynajmniej ja bym się nie zawahała. Przecież to nie chodzi o Ciebie, tylko o kotunię.
A jeśli ktoś miał czyste intencje [tak zakładam jednak] to jaka sprawa podpisać taką gwarancję? Dla dobra kota - jak piszesz. Skoro komuś na tym dobru zależy?
Lidka miała złe doświadczenia z zagranicznymi adopcjami, o czym jest dużo w wątku. Nie tylko tym. Ja sie staram nie ulec spiskowej teorii, choć nie tak bardzo się staram

. I nie mam zamiaru rzucać żadnych oskarżeń ani ich nawet sugerować, ale mam tak dużo materiałów i przykładów na zwierzęta - szczególnie przewlekle chore - które 'wsiąkły' za granicą, że uważam, iz ostrożności nigdy dosyć.
A poza tym to zdaje sie nie jest tak, że koty Lidki mrą bez pomocy? A nawet jeszcze lata godzinami po mieście. To nie tylko Lidka [wg niektórych] odrzuca pomoc - druga strona obraża się natychmiast jeśli pomoc nie jest przyjęta taka i w takiej formie jak jest proponowana. Czyżby dlatego, że inni wiedzą lepiej?