Tragedia Kotów przy szpitalu- nadal trwa a kotów ubywa s. 32

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sie 03, 2011 23:22 Re: Tragedia Kotów-pilnie dom dla juz samej Mamusi s.14 i 16

:ok: :ok: czyli same dobre wieści ! :)

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Czw sie 04, 2011 10:46 Re: Tragedia Kotów-pilnie dom dla juz samej Mamusi s.14 i 16

oszaleje po prostu- tak blisko a tak daleko. franca mała noce spędza na tarasie u sąsiadów (a mnie zazdrość zżera żywcem ;/ )

miski nie ruszyła dzisiaj w nocy- była postawiona pod płotem więc chyba jej nie przylookała. teraz będzie na tarasie - może wreszcie załapie. a wtedy się zacznie polowanie :twisted: :twisted: :twisted:

kurcze żeby nie te psy na ogrodzie to laska mogłaby tak żyć i się stopniowo oswajać. widać że jej się na dworze podoba. ale cóż...... będzie się musiała ogarnąć z psami żeby móc wychodzić w przyszłości

Dieselka

 
Posty: 404
Od: Sob sty 30, 2010 12:56

Post » Czw sie 04, 2011 11:07 Re: Tragedia Kotów-pilnie dom dla juz samej Mamusi s.14 i 16

Powolutku, po kroczku :ok:
Obrazek Obrazek

Thorkatt

 
Posty: 17122
Od: Czw sty 04, 2007 23:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sie 04, 2011 11:37 Re: Tragedia Kotów-pilnie dom dla juz samej Mamusi s.14 i 16

noooo najważniejsze że jest bezpieczna, źle nie wygląda (tylko chuda), jedzenie ma. czyli teraz tylko kwestia doprowadzenia do domu. tylko my tu w domu w oczekiwaniu paznokcie obgryzamy :roll:

się kurcze zachciało wstęciuli wycieczkowania :twisted:

Dieselka

 
Posty: 404
Od: Sob sty 30, 2010 12:56

Post » Czw sie 04, 2011 11:44 Re: Tragedia Kotów-pilnie dom dla juz samej Mamusi s.14 i 16

Dieselko, jeśli wiadomo, że ona tam spędza czas :D to na tym tarasie można na noc już klatkę ustawić. Cały czas myślę jak tylko małej wytłumaczyć, że jej ogródek to nie ten... Zresztą w dzień może spacerować, tylko, żeby się nauczyła, do którego domu dochodzić po żarcie i na pieszczoty. A co ci sąsiedzi na nią?
Obrazek
Obrazek Obrazek

edu

 
Posty: 351
Od: Sob sie 28, 2010 16:30

Post » Czw sie 04, 2011 12:13 Re: Tragedia Kotów-pilnie dom dla juz samej Mamusi s.14 i 16

sąsiadom ona zupełnie nie przeszkadza- ba! nawet bardzo się podoba :twisted:

no właśnie też myślę że już można by zaraz tą klatkę wstawić. tzn niech chociaż ze 2 razy na miskę trafi żeby wiedzieć że dobre. ale skoro przyłazi na taras a tam teraz micha stoi to się skusi - toć karma fajniejsza od biegających myszy :twisted:

ja jutro niestety jestem totalnie zalatana bo akurat koleżanka ma panieński, a w sobotę za to na woodstock jadę. więc może w niedzielę coś pokombinujemy z tą klatką? kupi się jakieś śmierdzące z daleka saszetki whiskasa czy kitiketa to powinno ją nawet na klatkę namówić :)

tzn będzie w tym czasie moja mama ale tak czy siak myślę ze przez te 2dni to ją lepiej przyzwyczaić do karmienia w jednym miejscu żeby się później klatki nie bała.

Dieselka

 
Posty: 404
Od: Sob sty 30, 2010 12:56

Post » Czw sie 04, 2011 12:46 Re: Tragedia Kotów-pilnie dom dla juz samej Mamusi s.14 i 16

Lepiej, żebyś była na miejscu, skontaktujemy się w sprawie klatki, musimy od kogoś pożyczyć, bo wszystkie w terenie.
Obrazek
Obrazek Obrazek

edu

 
Posty: 351
Od: Sob sie 28, 2010 16:30

Post » Pon sie 08, 2011 22:16 Re: Tragedia Kotów przy szpitalu - Wrocław

Na terenie szpitala zostały 4 kotki, juz wysterylizowane. W piwnicy która zajmowały trwa remont, koty są przerażone, nie mają bezpiecznego schowka. Dzis dostałam sygnał od pracownika iż są juz psy, dwa wilczury. Nie wiem jak juz rozmawiać z księdzem, bo na ludzkie uczucia trudno liczyć...

Obrazek.....Obrazek
Obrazek.....Obrazek
Obrazek.

iga5

 
Posty: 770
Od: Nie wrz 26, 2010 23:04

Post » Wto sie 09, 2011 14:28 Re: Tragedia Kotów przy szpitalu - Wrocław, pomocy ! s. 18

ojejku a ta czarno-biała nie miała iść do domku nowego?

kurcze i co robić z takimi bidami :( swoją drogą to kto wydał psy takim ludziom ;/

moja kota powinna to poczytać. ja tu do niej z sercem a ona sobie lepszego szuka. Ale... jeżeli dobrze pójdzie to jutro na wieczór będzie już stała klatka :twisted:
Tylko nie wiadomo czy nawet jak da się złapać to czy z nami zostanie. jej się naprawdę bardzo podoba nowe miejsce. Micha stoi, schronienie jest (coś a'la szopka z narzędziami i drewnem na kominek, w razie czego jakieś drzewo...), cicho i spokojnie jest - żyć nie umierać ;/ nawet myszy pod tarasem są coby nudno nie było ;/

A u mnie..... zamknięta w domu musiała siedzieć :( no nic... w sumie tydzień to za mało czasu na pokazanie czy fajnie czy nie. Będę próbowała ją przyzwyczaić do nas a co najważniejsze: do psów. bo jeżeli z nimi się skumpluje to nawet jak wybierze życie wolnościowe to będzie mogła mieszkać na naszym ogrodzie gdzie będę ją miała na oku i będę mogła osobiście kontrolować w jakim jest stanie i czy ma co jeść.

swoją drogą to nikt nie chce psa do adopcji? do jednego dużo łatwiej przyzwyczaić niż do parki a moja tymczasowiczka coś szczęścia nie ma ;/
komu malamuta? komu? :lol:
Obrazek

Dieselka

 
Posty: 404
Od: Sob sty 30, 2010 12:56

Post » Wto sie 09, 2011 22:25 Re: Tragedia Kotów przy szpitalu - Wrocław, pomocy ! s. 18

Dieselko,

moje zdanie jest takie, ze jesli Ci ludzie ja akceptuja i udostepnia jej pomieszczenie na zime to bym ja tam zostawiła. sama sobie wybrała, a z czasem moze na tyle sie oswoi, ze podejdzie do Ciebie.

wiem, że kocica jest Twoja i trudno mi było to napisać.

A piesek śliczności :)
Obrazek.

iga5

 
Posty: 770
Od: Nie wrz 26, 2010 23:04

Post » Wto sie 09, 2011 22:48 Re: Tragedia Kotów przy szpitalu - Wrocław, pomocy ! s. 18

Iga ja nie mogę jej jeszcze tak zostawić :(

serio ja wiem i wszystko rozumiem ale po prostu jeszcze nie mogę jej skreślić.

ja wiem że wybrała ale ja jej jeszcze nie pokazałam jak mogłoby jej być u nas. + ona nigdy do nas nie przyjdzie bo burki latają po ogrodzie a moja kota nie pozwoli jej na to. Obca pilnuje tego ogrodu lepiej od psów (które koty zlewają) i każdy nieznany kot dostaje łomot przy próbie zbliżenia.

Ja jej przecież tyle naobiecywałam. Miała grzać doopkę na kaloryferze w zimie, już nawet kątem oka zerkałam czy nie wyciągnąć zza szafy leżanki na nim mocowanej. Miała jeść same przysmaki, wylegiwać się na kanapie, gonić psy, wspinać po drzewach, rozwalać z Obcą figurki na meblach.... Muszę spróbować jej to wszystko pokazać. Przecież ona młodziutka jest, tydzień tylko była u nas - nie zdążyła się jeszcze tego wszystkiego poznać :(


No i ja rozumiem że może się okazać że to wszystko co jej dać chciałam jest dla niej mniej ważne niż absolutna wolność. Jestem tego cały czas świadoma niestety :( ale chcę nam dać jeszcze jedną szansę zanim się poddam. Może ta metoda z małym kociakiem zadziała? w sumie myślę że to ostatnia deska ratunku.
Kurcze że też musiała uciec :( gdyby nie to to mój dom dalej byłby tym fajnym miejscem w porównaniu z klatką schroniskową. a teraz?

Ale serio. Nawet jeśli my i ten dom będzie fe to może chociaż uda się żeby przestała panikować na widok psów i zapoznała się jakoś z Obcą (która notabene dopiero wczoraj wybaczyła mi przyprowadzenie tamtej do domu i przyszła na noc). Nie chcę na nikogo zrzucać odpowiedzialności za mojego kota. Sąsiedzi u których siedzi nie mają swojego mruczącego dlatego nawet nie mają karmy dla kota. Dokarmiają ją bo im ją przynoszę ale też nie chciałabym ich obarczać obowiązkiem za swojego zwierzaka. Dlatego jeśli nawet ma być dzika to wolałabym żeby była dzika pod moją opieką.

Nawet już z mamą wymyśliłyśmy żeby kuzyn jakiś może domek drzewny zbudował żeby można było dawać kotom jedzenie w miejscu niedostępnym dla psów. ale to póki jeszcze w planach jest.

bez sensu cała ta sytuacja :( ta ucieczka nigdy nie powinna mieć miejsca i dalej mam straszliwy wyrzut sumienia za nią. dzisiaj zdejmowałam ogłoszenia (kurcze tyle ich było i praktycznie każde miało udarte pare świstków z numerem- znaczy że ludzie zwracali uwagę) i przypomniałam sobie jakie miałam wtedy optymistyczne nastawienie. ale teraz to prysło niestety :( bo niby kota jest bliżej ale jakby bardziej niedostępna :( a ja się tylko miotam w dylematach czy ta moja walka to jest dla jej dobra, czy dla mojej, egoistycznej przyjemności a jej kosztem.

Dieselka

 
Posty: 404
Od: Sob sty 30, 2010 12:56

Post » Wto sie 09, 2011 23:00 Re: Tragedia Kotów przy szpitalu - Wrocław, pomocy ! s. 18

Ja wierzę,ze ona sie przekona do was. :ok:

Znajomy ma kotezkę ze schronu. Ma ja od kociaka, ale jak podrosła i parę razy prysnęła im z domu przez garaż, to wybrała swobode i kilka dni nie chciała wracac tylko zwiewała. A teraz po tym kocie widać, jaka pogoda bedzie, bo jak brzydko/zimno/deszczowo/mroxnie, to nawet nosa przez próg nie wyściubi.
piesio sliczna, a podobnego tylko mieszańca ma właśnie ta czarna Mańka, no i rządzi nim.
Obrazek Obrazek

Thorkatt

 
Posty: 17122
Od: Czw sty 04, 2007 23:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sie 10, 2011 22:23 Re: Tragedia Kotów przy szpitalu - Wrocław, pomocy ! s. 18

Dieselko,

rozumiem i zycze powodzenia :)

napisalam to bo mam troche kotow w domu i dwie koteczki na dworze, ktore nawet w zimie nie wejda do domu (maja ocieplana budke na dworze), rozumiem ze denerwuje je moja kocia banda, pewnie sporo w zyciu przeszly od czlowieka wiec nie zamykam ich na siłę. z czasem jedna dała sie glaskać ale tylko w swoje święta ;)

muszę się też spytać o tych sąsiadów. skoro tak sa przychylnie nastawieni do kotów czy nie chcieli by uratować któregoś kotka z Traugutta ? zostały 4 w bardzo niepewnej sytuacji.
Obrazek.

iga5

 
Posty: 770
Od: Nie wrz 26, 2010 23:04

Post » Czw sie 11, 2011 1:41 Re: Tragedia Kotów przy szpitalu - Wrocław, pomocy ! s. 18

ad tych sąsiadów to wiesz co.... oni nigdy nie wspominali że chcieliby mieć kota. i teraz jak sobie myślę to oni nigdy żadnego nie mieli. ale spróbuje coś mimochodem napomknąć :)

ad tego typu kotów to oczywiście sama miałam takiego kocura. przychodził zawsze tylko się najeść. kurcze jaki on był straszny. co chwile jakiejś części nie miał. a kotem był sezonowym bo na wiosnę znikał na pare miesięcy. później się pojawiał i znowu przepadał. tylko w zimie przychodził codziennie.
dawał się głaskać tak żebym mu mogła coś zakropić, raz udało nam się go zamknąć w domu i wezwać weta bo tak miał rozwalone oko że byliśmy pewni że wypadło.... naprawdę ja nie wiem co ten kot ze sobą robił ale za nic nie chciał dać się oswoić. wyprowadził się jak pies przyszedł (nie było już miski na dworze, wystawialiśmy w innym miejscu ale sobie widać lepszą znalazł) dlatego ja wiem co znaczy kot dochodzący. ale naprawdę chciałabym, zrobić wszystko co w mojej mocy żeby Kota uniknęła takiego życia i spędziła swoje życie jako królewna.

zwłaszcza że pamiętaj że ja nie chciałam za bardzo adoptować kota bo nie mogłam się ogarnąć po śmierci Kocicy. ale jak już pojawiła się ta do dostała całą naszą uwagę na wzór tamtej. Dlatego ja nie mogę pożegnać 2kotów pod rząd. Ja wiem że ona by sobie gdzieś tam żyła ale ja nic wiedzieć nie będę :(

tylko kurcze ta łapanka znowu się opóźniła ;/ póki co wersja zakłada jutro albo w piątek. mam nadzieję że wyjdzie :(


no ale co z tą łaciatką np? miała przecież iść?

Dieselka

 
Posty: 404
Od: Sob sty 30, 2010 12:56

Post » Czw sie 11, 2011 16:32 Re: Tragedia Kotów przy szpitalu - Wrocław, pomocy ! s. 18

naaaaaaaaaaa dzisiaj będzie klatka!!!!!!!!!!!!!!!

mocno kciuki wszystkie zaciskać!kotom ogony w pętelki wiązać i pozytywne myśli słać bo jak dobrze pójdzie to jutro będę miała 3koty w domu 8O

rezydentka
DT
i Kota

Dieselka

 
Posty: 404
Od: Sob sty 30, 2010 12:56

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, puszatek i 1527 gości