ale po kolei-Pan przemiły-powiedział że nie ma dzieci i nie planuje więc abym się zupełnie nie martwiła bo traktuje swoje koty jak ukochane dzieci.
Devi przed przyjazdem pana troszkę mnie zwarczała bo nie była zadowolona z tabletki uspokajajacej-próbowałam-gorzka jak piołun

..i...jak tylko się z panem zobaczyli,to pan wpadł w wielki zachwyt nad jej urodą


a ona natychmiast wtuliła się panu w szyję i patrzyła na niego maślanymi oczyma-klasyczna miłość od pierwszego wejrzenia

na lotnisku troszkę się zdenerwowała bo nie przewidzieliśmy ze każą ją wyjąc z transporterka i przejść z nią pod bramką-to ją trochę przestraszyło i zaczęła się panu wic-o mało nie uciekła,ale ...pan był dzielny i staranował bramkę z Devunią wczepiona w szyję

W domu Żabik przywitał ją z wielkim zachwytem i radością za co ..dostał w dziób,na szczęscie tylko bez pazurków-ale dokładnie tak jak się spodziewałam...
schował się pod kanapę a Devi-wysiusiała się do kuwetki przespacerowała się,poleżała na parapecie,zjadła i zwiedziła całe mieszkanie.
Devi rządzi

jutro mam obiecane dalsze wieści-pan ma feliwaya i mam nadzieję że Devi też pokocha Żabika już od drugiego wejrzenia.








Serdecznie dziękuję alareipan za poczatek owocnej współpracy polegającej na udanych adopcjach kiciów do przemiłych dewizowych domków z krajów gdzie KOT wg/prawa MUSI DOSTAĆ SWOJĄ CODZIENNA PORCJĘ GŁASKANIA







