Silek i Chochlik
Te bure i burością uszlachetniane coś w sobie mają
Ja tylko się przypomnę, że w mojej łazience siedzą trzy takie,co by bardzo chciały do człowieka, tylko niekoniecznie o tym wiedzą. No dobra, jeden już nawet zaczyna kumać, o co lotto

Jak w robocie wolę pracować z facetami (bez podtekstów, to nieletni są

), tak i tu jakoś z kocurem idzie konkretniej
Baby to jednak są...
I w telegraficznym skrócie: Warwick, Łołek, Wowik czy jak go tam nie zwać, już sam podchodzi, kiedy pomacham ręką: nadstawiamy grzbiety, głowy, dupki, ogony (on ma ogon jak sznurówka, jakby wcale kości w nim nie miał

). I mrrrrruczymy. Poza tym mamy śmigło w odwłoku, no i wszystko musimy zbadać
Koko idzie w ślady brata: ta dwójka jakoś tak razem raczej się trzyma. Ładnie już melduje się przy misce, mogę w niej (w misce, nie w Kokotce) gmerać łapą, nie ucieka. No, może trochę kuper jej się wycofuje, ale daje radę. Sodzie to w diabły pisania... Może wiec krótko: idzie ku lepszemu. To taki koci jamniś

Ale od... czekajcie... wczoraj? Tak, od wczoraj... zwiedza przedpokój, wącha, bada, wącha, paca, ogląda, przesuwa, skacze - normalnie szał
Wczoraj nie miałam czasu zbytnio, by młodzież wypuszczać na (przed)pokoje . Spoko, jeść dostały

Kiedy wieczorem otworzyłam drzwi...
Trzy furie!
Myślałam, że mi drapak i lokal rozniosą. Soda łaziła po listewce, która przytrzymuje szybę w drzwiach kuchennych (nie wiem, jak sie to nazywa fachowo), a Koko z drapaka wskoczyła na drzwi łazienkowe. Czarna żmija szalała po drapaku.
Blog maluchów:
http://www.wowik.blox.pl. Zapraszam - zdjęcia, filmiki, info i takie tam...