A więc byliśmy z kicią oddać krew do badania.
PCR FeLV koszt 110 zł i od razu FIV,bo na teście paskowym była też kreska widmo,koszt 150 zł .Razem 260 zł plus oczywiście wysyłka 20 zł.
Z leukocytami bym u niej nie wojowała,natomiast ich poziom spadł bardzo przez niespełna półtorej miesiąca i najbardziej to martwi.
Gdy ją znalazłam wynik był 3,34.Po miesiącu powtórzyłam morfologię i parametry spadły niewiele,ale spadły na 3,2.
Robione badania 10 dni temu pokazały,że WBC ma już 2,6 i nie wiem czy tak niskie WBC może być jej "urodą"?
Mogłoby by być,ale spada i to mi się nie podoba.
Biorąc pod uwagę warunki w jakich żyła,tułaczka,głód itp,a miała większe WBC niż ma teraz

Podaliśmy jej też pierwszą dawkę Zylexisu,następna w przyszły poniedziałek.
Dwóch wetów obstawia bardziej FIV,ale tak naprawdę okaże się jak przyjdą wyniki,bo obie choroby "zabijają" leukocyty.
Strasznie się boję o niuńkę i o moją drugą kotkę,czy w razie czego nie zdążyła się zarazić,bo na FeLV nie szczepiona była.Jeśli chodzi o FIV to nawet nie ma szczepionki

Dziękuję za wszystkie rady i na pewno wezmę je sobie do serca.Dziękuję też za info o testach PCR,bo oszczędziłam kici znieczulenia i sama się dokształciłam w tym temacie
