Buziaki rozdane..... OBU KOTOM
Sitka chętnie, Nosek łaskawie..... Nosek zjadł mi kurczaka z ręki. Przysuwał się, brał delikatnie ząbkami i cofał się całym ciałem. Ale nie narzekam, to i tak super z jego strony.
Natomiast później położyłam się koło niego na podłodze, nie zmienił pozycji, zaczęłam gadać głupoty, przesuwałam rękę coraz bliżej, bliżej..... delikatnie zaczęłam głaskać i tak zostałam na godzinę..... kur.... czuję wszystkie kości
Ale to wszystko nieważne, miałam czas poczynić następujące, dla mnie niepokojące, obserwacje. Nosek ciężko oddycha, choć równo, wypuszcza nosem bańki, jak zasnął głęboko, miał drgawki przednich łapek i okolic pyszczka. Być może jest to taki skurcz mięśni, jak u ludzi podczas snu, u psów to normalne, a u kotów?
I teraz mega dylemat, chciałabym żeby wet jednak je zobaczył, bo kichają, coś im tam rzęzi..... no nie podoba mi się to.
A z drugiej strony wrócimy do punktu wyjścia..... znowu mega stres i przeżycie
Czy kombinowanie żeby jakiś znajomy wet może był tak uprzejmy i przyjechał do nas to gruba przesada?
I od razu, Dziewczyny warszawskie, jeśli to nie przesada to czy któraś ma może takiego znajomego weta?
Zawiozę, odwiozę, co tam trzeba.....