jasdor, moje zdanie jest takie, ze zanim wydasz Pippi trzeba domek przeswietlic bardzo bardzo dokladnie.
tak jak pisze wania - czasem sa ludzie ktorzy nauczeni doswiadczeniem nigdy wiecej kota nie wypuszcza, zwlaszcza jesli mieszkaja na osiedlu. a sa tacy niereformowalni ktorzy po prostu dla samego poczucia ze wiedza lepiej, zdania w tej kwestii nie zmienia.
w fundacji mamy polamance... koty przejechane przez samochod. a ile osob podczas kwesty w GK nam opowiadalo ze "wypuszczalismy kota i pewnego dnia tak po prostu - nie wrocil".
cholera, ja nie wyobrazam sobie po prostu sytuacji ze wypuszczam kota i on tak po prostu (!) nie wraca... no nie wyobrazam sobie i juz.
ten watek krakowski... trzeba sprawdzic dokladnie co to za dom wychodzacy. doswiadczenie moje mowi mi jedno: jesli jedna osoba chce bardzo a druga nie za bardzo, to trzeba uwazac. potem ktos moze zmienic zdanie i kota bedzie chcial oddac, albo zmieni sie uklad w relacji miedzy ludzmi - i tez kot stanie sie karta przetargowa w dyskusji albo klotni... oczywiscie, nie zakladam ze tak bedzie. ale oddajac kota do domu zakladam ze oddaje go na wieki wiekow amen. Pippi duzo przeszla, Ty rowniez bardzo duzo serca i srodkow wlozylas w to, zeby jej pomoc. dlatego moim skromnym zdaniem kazdy dom musi przejsc przez bardzo bardzo geste sito i zostac dokladnie sprawdzony. czasem tak jak wania pisze - wystarczy inaczej sformulowac pytanie - albo zaczac mowic o czyms innym i czytac miedzy zdaniami.
Pippi jest warta najlepszego domu pod sloncem. wierze ze taki jest i na nia czeka

uciekam - dobrego dnia!