Latający Cyrk Wesołego Wodza zaczął występy już nad ranem. W okolicach godziny 5 Misio rozpoczął krążenie wokół mojej głowy i napastliwe mruczenie o śniadanie. Niedługo potem Brucek zerwał się ze snu i zabrał się za przygotowanie do wymiotów. Ledwie zdążyłem wysłać go na podłogę

Po sprzątaniu i wstępnym nakarmieniu stada położyłem się spać. Ale nic z tego. Już po chwili wrócił Wódz i położył mi się na nogach. Jednak nie miał zamiaru spać, tylko rozpoczął strzyżenie swojego futra. Robił to tak zawzięcie, trzęsąc się, że nie było mowy o spaniu. Próbowałem mu parę razy przeszkodzić, odwrócić jego uwagę, ale kończyło się to burczeniem na mnie i szybkim powrotem do wygryzania. Po jakimś czasie wpadłem na inny pomysł. Wepchnąłem Bruckowi pod łapy królika. Początkowo bez rezultatu, ale niedługo potem Wódz wstał, ustawił się odpowiednio i zaczął ugniatać królika mrucząc jak traktor

Potem się położył na tym króliku i ciągle mruczał zadowolony.
Wreszcie spokój. Na łóżko wskoczył Misio i położył się koło mnie. Po nim pojawiła się Hrupka i zaczęła wokół mnie łazić. W końcu poszła położyć się koło Miśka, co skończyło się szybką i krótką wymianą ciosów. Mała przeniosła się 5 cm dalej i okazało się, że to wystarczy. Misio też się położył, bo zdążył oczywiście wstać podczas utarczki z Hruptakiem. Tymczasem Brucek sobie spokojnie mruczał. Już myślałem, że zaraz zasnę, gdy odezwał się budzik. No tak, czas na leki Brucka.
Pokręciłem się po domu aż nadeszła odpowiednia chwila. Poszedłem po Brucka i zastałem go podczas próby ukrycia się w poszwie. Zaniosłem burczącego Wodza do kuchni i podałem mu Luminal. Zły Bruc poszedł jeść. Przygotowałem resztę leków oprócz witaminy. Wódz rozpoczął ewakuację, ale zrównaliśmy się w przedpokoju. Zabierając się za podawanie leków Bruckowi usłyszałem, że w kuchni Hruptak przestał jeść, a zaczął wymiotować

Do kuchni poszedł Misio. Skończyłem podawać leki Wodzowi, wchodzę do kuchni, a tam zdezorientowany Misiek siedzi koło pawia w pobliżu swojej miski. Chyba mu nie pasował do krajobrazu. Skończyłem sprzątać, a na krześle już czekała Hrupka na coś dobrego ze strzykawki. Dałem jej Gasprid. Może zadziała w końcu - wczoraj dostała pierwszą dawkę. Przygotowałem witaminę D w mleku i ruszyłem szukać Wodza. Ten oczywiście zdążył już zaparkować pod regałem. Wyprosiłem go grzecznie dając mu do obwąchania strzykawkę z mlekiem. Niechętnie, po piśnięciu, wyszedł. Dostał witaminę.
Zrobiłem przegląd kuwet. Było Wodzowskie znalezisko, ocena ledwie ponad 2. Sprzątnąłem kuwety. Usiadłem. Za chwilę zwymiotował Hruptak. Dużo futra w wodzie. Może ją drażniło. Sprzątnąłem i teraz z Hruptakiem na kolanach piszę tą relację. Podam futrzakom pastę odkłaczającą, może im się przyda. No i może uda się jeszcze przekimać?
