Nic mnie chyba bardziej nie wnerwia, jak opowiadanie, ze stary, zawsze dotad wychodzacy kot, nie przyzwyczai sie do zycia w mieszkaniu.
Spedzajacy u mnie ostatnie miesiace 15-letniego `wolnosciowego` zycia Raven chcial wyjsc tylko raz - gdy przed kastracja nie dostal michy. Uzanl widocznie, ze skoro juz nie karmia to on musi sobie cos zoragnizowac sam.

Poza tym jedny razem, gdy widzialam, ze chodzi kolo drzwi i okien sprawdzajac, ktoredy `na wolnosc` [a raczej `do zarcia`], nigdy nie usilowal wyjsc, ani nawet nie sygnalizowal takiej checi.
A kot nie dosc, ze stary to jeszcze chory z pewnoscia nie powinien siedziec w schronie. I glupota pracownikow byloby nie skorzystac z okazji wyadoptowania takiego staruszka.