ja tak tylko na sekundkę..
Piotr odebrał rano Kaya.. Kay załapał i sam siedział już w transporterze.
Co prawda chciał udziabać Piotra jak mu poprawiał kocyk.. ale w sumie czemu się dziwić.. w ostatnim tygodniu wyciągnięto go zza pieca..uśpiono..pobrano krew..zmieniono miejsce.. i w dodatku ktoś go zaczepia i gdzieś wynosi..
[ co ten kot musi sobie myśleć..

]
Kay w podróży jest bardzo grzeczny. Siedzi cichutko w transporterze.
Za jakieś 2,5h przejmie go Cameo..
Mam wielką nadzieję, że wszystko będzie dobrze..
że to początek nowej.. dobrej drogi.. drogi do domu..
że Kay szybko zapomni o schronie i o mnie..
że zobaczę zdjęcia Kaya z ogonem w górze
albo na swojej własnej domowej kanapie !
i że już nigdy nie będę się o niego martwiła..
bardzo bardzo bardzo bym tego chciała..