aniaposz pisze:capricorna pisze:A ja bym chciała żeby było tak jak wczoraj

Niestety z kotami, a ze schroniskowcami po przejściach w szczególności, nie ma tak łatwo. Czas, cierpliwość i wyrozumiałość (oraz oczywiście mnóstwo miłości, ale nienachalnej) to najlepsze co można im dać. I czekać.
zacytuję, bo to sama prawda

pisałam to już na forum tysiąc razy, ale napiszę jeszcze raz, a co tam
nasz Klemens po przywiezieniu ze schroniska przez ponad dwa tygodnie był "wirtualny"

wiedzieliśmy, że żyje, bo jedzenie z miski znikało i urobek był w kuwecie. Całe dnie spędzał pod łóżkiem, czasem w nocy go przydybaliśmy, że zwiedzał mieszkanie, ale jak tylko się zorientował, że patrzymy, to zaraz czmychał pod łóżko z powrotem. Bał się mężczyzn, męskiego głosu, TŻ mówił szeptem przez dwa miesiące prawie. A teraz? to ukochana klucha, która wiecznie się do człowiek klei, plasterek taki

a co najdziwniejsze, to kot TŻ-ta, jego sobie ukochał i w ogóle chłopaki, jakby mogli to by się nie rozstawali
więc spokojnie, dużo mówienia, opowiadania (pomysł z czytaniem rewelqacyjny - też stosowałam), dużo miłości i cierpliwości. Będzie dobrze, naprawdę! tym bardziej, że Skarpetka wczoraj wyszła do Was, że było jak najbardziej w porządku. Może coś ją wystraszyło, coś, czego Wy nawet nie usłyszałyście / zobaczyłyście / poczułyście... przecież w odczuwaniu fizycznym, to koty są dużo bardziej "wyspecjalizowane" niż my. A ona jest w nowej sytuacji, postarajcie się ją zrozumieć troszeczkę
