Dawno nie pisałam co tam u nas słychać, więc pragnę nadrobić. Obecnie Bezunia jest na diecie związanej z lekkim zapaleniem pęcherza, jest bardzo niezadowolona z tego powodu, bo kto widział wcinać tylko takie suche chrupki, co chwile mi narzeka

, że wolałaby jakieś dobre mięsko... A ja jestem twarda, bo mam dość mycia kilka razy dziennie podłogi, ale na efekty nie trzeba długo czekać - ja juz widzę poprawę
Oprócz tego mój dom przeszedł małą metamorfozę i wyglądają jakby przeszedł przez niego mały huragan... Wygląda to tak, że moje karnisze wiszą na włosku i tylko czekam, aż spadną, niestety nie mogę Bezie przetłumaczyć, że wieszanie się na firankach nie jest najlepsza zabawa w tym wypadku (może ktoś z Was ma jaką sprawdzoną metodę, by oduczyć kotowate wieszania się na nich

), oprócz tego wystarczy jedna runda honorowa Bezy wokół pokoju i wszystkie dywaniki fruwają, fotele sa poprzesuwane, nie mówiąc o pozrzucanych zegarkach, zeszytach, czy lampkach... Heh
Za to odkryłam sposób na "samobawiacą się Bezę" i jej nowe zdolności, proszę Państwa, oto latająca Bezunia:
A po zabawie uśmiech dla Wszystkich:
