Mam teorie czemu wyrzucono D'ja z domu. W zasadzie to pewnosc... po prostu trzeba ze zwierzakiem troche pobyc zeby go poznac. Zatem D'j nie jest typem przytulaka, nie znosi byc na rekach, nie prosi o glaski, nie robi barankow, nie tuli sie, nie jest nakolankowy, daje sie glaskac okazjonalnie, najlepiej po jedzeniu.
Za to ma ADHD

wiec biega caly czas i warczy, ale nie caly czas

namietnie gryzie wszystkie czesci ludzkiego ciala

skacze po mojej glowie, robi mi poranne i wieczorne czesanie, taaaa uwielbia bawic sie wlosami

i zaczepia koty ktore go maja serdecznie dosc

Jak juz nie ma czym sie bawic to szaleje z wlasnym ogonkiem

I wszedzie go pelno! mowie wam ADHD!!!
To mnie troche martwi, bo jak znajdzie domek, moga go znow nie pokochac

Pewnie to jego wariactwo w koncu ustanie, ale przytulanka i tak nie bedzie.
Dostal ostatnia dawke pasty dzis. Troche mi kicha, cos jak Matylda. Ale najbardzej mnie martwi, ze strasznie szybko oddycha. Kiedy gleboko spi to jakby spokojniej, ale gdy tak lezy i mruczy, a wczoraj lezal obok w lozku i mruczal conajmniej godzine (w sumie nie wiem ile bo usnelam) klatka mu skakala jakby zadyszke mial. Ja to mam od razu Boniego przed oczami
