Olu, dziękuję za ten wpis.
Ja chciałam dać znać jak juz bardziej ochłonę.
A przecież jak napisałam Ci żyliśmy z tą myślą od ubiegłego piątku.
w pewym sensie oswoiłam się z tą myślą. Ale to daje się tak tylko do pewnego stopnia, tak na rozum,
emocje jeszcze długo nie dają spokoju.
Pan Kotek już od dłuzszego czasu był noszony, przenoszony z miejsca na miejsce na rękach, przednie łapki wysiadły całkiem. podwijały mu się pod brzuszek. Ostatnie dni miał ogromny apetyt, jadł zachłannie, jak łapał go ból rozdzierająco miałczał
Wetka powiedziała, że tak często jest z rakiem, zwierzę dużo je i nic nie wynika, chudnie coraz bardziej. (on miał teraz boczki zapadnięte)Podejrzewały przerzuty do mózgu, stąd te objawy neurologiczne.
Powiedziała, że to nie był ot, taki zwykły kot jakich wiele przewija się w lecznicy.
To był niezwykły PAN KOT i na troszkę trafił do mnie,
Olu, dziękuję