A Katinka dziękuję, ma się całkiem nieźle. Wychowała sobie moją mamę, żeby karmiła ją co godzinę i jest z tego bardzo zadowolona

. Szczerze mówiąc, to nie widziałam jeszcze kota, który byłby aż tak żarłoczny

. Katinka je wszystko, obojętne, czy to moja jajeczniczka wyżebrana przy stole, czy kurczaczek w miseczce, byle by się dało to do pyszczka wziąć i pogryźć

(na szczęście ogranicza się tylko do rzeczy jadalnych

). A jak już widzi, że szykuje się dla niej jedzonko, to miaukoli niemożliwie. Mimo to przybiera dosyć wolno na wadze. Kregosłupik już nie kłuje w rękę gdy się ją głaszcze, ale miedniczka i łopatki jeszcze trochę sterczą. No i mięśnie w tylnych nóżkach takie jeszcze zapadnięte są

. Katia wogóle nie zachowuje się jak kot

nie skacze po meblach, nie biega za zabawkami i nie lubi za bardzo przytulanek - pogłaskać, owszem pozwoli się, byle by nie za długo bo ją to nudzi

(damulka). Mimo to bardzo lubi przebywać z człowiekiem wiec gdy siedzę sobie to przychodzi, kładzie się na podłodze obok mnie i zasypia (no właśnie, na łóżko też nie wskakuje, woli na dywanie). Tak wiec jest kotem bezproblemowym (do czasu gdy nie zgłodnieje

) nie niszczy, nie psuje, kota po prostu nie ma. A najlepszą rozrywką jest gapienie się na żółwia. Postaram się zrobić zdjęcie i je tu opublikuje, bo to naprawdę jest niesamowite. Potrafi godzinami siedzieć i gapić się na akwarium. Teraz i tak jest lepiej, bo na początku jak żółwia zobaczyła to progu pokoju przekroczyć nie chciała

. Będzie idealną kicią do domu bez dzieci raczej, mogą być inne zwierzaki (najlepiej żółwie

).
Ale się rozpisałam... no ale cóż, o Katince godzinami można opowiadać
I jeszcze fotka
