» Czw cze 07, 2007 20:41
Czasami sięzastanawiam, jak to się dzieje, że zajęta swoimi, ważnymi przecież, sprawami, nagle przystaję nad zupełnie obcą kotką. Nagle jej życie staje się dla mnie najważniejsze. Dalej wykonuję wszystkie czynności, normalnie funkcjonuję, ale w mojej głowie na pierwszym planie jest małe chucherko potrzebujące pomocy.
Jestem o to trochę na siebie wściekła, bo mogłabym się jakoś znieczulić. Przez znalezienie domku dla Alicji i tak nie zbawię świata, bo ciągle czekać będą tysiące innych kotów. Ale jak przejdę obojętnie obok niej, to może cośutracę ze swojego człowieczeństwa?
Przepraszam za tę dygresję, to w sumie wątek Alicji, a nie mój...
***** ***