Tak jak pisała już anie - Szczęściara zawitała pod mój dach dziś w nocy o 1.30.
Póki co mam takie spostrzeżenia : jest spokójną, bardzo zrównoważoną koteczką, nie szuka zaczepki z innymi kotami, jest ciekawa, zwiedzała sobie prawie do rana cały dom. Sporo zjadła (suche), bardzo ładnie korzystała kilkakrotnie z kuwety (sioooo i kooopalek).
Podoba jej się bardzo siedzenie na parapecie i obserwowanie wszystkiego przez okno (oczywiście tylko przez szybę, okno jest zamknięte).
Moje trzy kocury przyjęły ją z dużym zaciekawieniem. Dwa z nich po pierwszych powitalnych emocjach - przeszły z tym do porządku dziennego. One nie zaczepiają jej, a ona ich. Patrzą sobie na siebie, chodzą obok siebie, ale nic poza tym. Natomiast jeden z moich kocurów zupełnie oszalał na jej punkcie. Biega za nią, nie z chęci zrobienia krzywdy, ale z fascynacji nowym fajnym gościem. Musiałam zatem oddzielić mojego kota - fana Szczęściary od niej, żeby kocina miała trochę spokoju. Teraz kot fanatyk został wyeksmitowany do innej części domu. A koteczka - chodzi sobie i odpoczywa po podróży.
W stosunku do ludzi Szczęsciara jest raczej ufna, przychodzi na zawołanie (wołałam: kici, kici), bez problemu daje się pogłaskać, nie ucieka przed człowiekiem, patrzy tymi swoimi mądrymi ślipkami jakby się pytała: wierzę ci człowieku, że masz względem mnie dobre zamiary. Prawda? Bo ja już w życiu duuuuużo przeszłam i teraz mam mądrość w oczach.
W sytuacjach, gdy czuje się niepewnie Szczęsciara wskakuje na meble na fotel, na coś wysokiego i.... już jej lepiej . Na mojego kocura, który tak się nią zauroczył - fukała, warczała i syczała. Na pozostałe dwa kocury, które szczerze mówiąc olewają ją - nie syczy i nie fuka.
To tyle z pierwszych wrażeń. Jestem w pracy teraz i muszę sobie chyba kawkę zrobić, bo po całej nocy wrażeń trochę przysypiam przed monitorem

Ale kawka z mleczkiem postawi mnie na nogi
Anie, dziękuję Ci bardzo, że ją przywiozłaś. Podziękowania też dla Karola.