Aria [i]
Ja zawiozłam dwie kotki na sterylizację. Jedną ktoś wyrzucił z jadącego samochodu nie zwalniając, żeby dołączyła do stada. Druga urodziła się z dzikiej kotki w kominie w gospodarstwie gdzie te koty mają nocleg. W tym garażu zastawiłam klatkę na jej dzieci. Kotki, które wypuściłam mają się świetnie. Deszcz częściowo pokrzyżował plany. Nie udało mi się złapać czarnego kocura- gwałcicela ani jego srebrnego wroga. Ktoś ponoć strzela do kotów z wiatrówki. Sytuacja jest naprawdę trudna. Ale przecież się nie poddamy ?