Zielonooka Tosca poznaje nowy domek

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 19, 2006 16:19

no widzisz :wink: jest i bedzie coraz lepiej !! :D
Poza tym nie porównuj Tośki do innych kotów.. ona jak każdy jest wyjątkowa i jak każdy ma swoją własną historię.. Zrozumie, pokocha, zapomni i bedzie szczęśliwa :D

ps.: co do piesa nie powiem nic bo naprawde totalnie temat piesowy jest mi obcy
:oops:

iskra666

 
Posty: 7699
Od: Wto sty 10, 2006 12:13
Lokalizacja: Krk-Wwa

Post » Czw kwi 20, 2006 18:38

adoptujkotazeschroniska - "dopsij" się :wink:!! ja o kotach miałam małe pojęcie, ale Tośka spowodowała akcję Czytaj Wszystko, poza tym sam Tosinek edukuje mnie każdego dnia :lol:
Pewnie, masz rację, każde kocio inne...

Troszku jeszcze musimy się pomęczyć (czytaj: podusić, potorturować), bo okien nie mogę otwierać, lekko odchylam tylko od góry kiedy Tośki nie ma w pokoju, a mieszkanie koszmarnie saunowate, bo grzeją komputery, i w ogóle. Dosłownie - mordęga. Nie sypiam po nocach, ale przecież nie zamknę Tośki w łazience na noc. Zamówiłam u Darmorka siatki i już niedługo powinny zawisnąć, nie możemy się doczekać! :)

Od wczoraj znów tabletkujemy grzyba. Wczoraj Tosinek umiejętnie wylizała każdy milimetr jedzenia i na spodku zostawiła 4 marne dziubdziaki tabletki, które starałam się dobrze ukryć. Myślałam, że wyślę ją na koniec świata! :cry: Więc dziś zakupiłam pasztety (Gimpet) i cała tabletka wraz z papką wątróbkową znalazła się niepostrzeżenie w kocie.

Aha! Nie chwaliłam się Wam, Tośka jest już zaczipowana, ma paszport i w ogóle :-)

A to wiadomość od Tośki, podyktowana:

Ratuuuunku!!! Ja od początku wiedziałam, że jakaś wariatka mnie wzieła, no bo tak bez pytania, bez oglądania, że niby pokochała na odległość, od razu mi się dziwne wydało! Jeszcze się bronię, żeby jej zanadto nie okazać kociej miłości, już mi pancerz obronny opadał, a tu takie rzeczy dziś się działy...! Duża przywlokła okropnego szaroszarego potwora, myślałam, że to kiś MejnKun, bo wielkie to było, ale potem otworzyła karton i powiedziała, że to nowy O-Ku-Szacz. Mówiła, że jakiś super cichy, ale ja jej od razu powiedziałam, że współpracować nie zamieram, no, wystraszyłam się stwora, wskoczyłam wysoko i obserwowałam z góry dalsze wydarzenia. Wy ludzie to nie macie co robić, tylko adoptować szare potwory???
A teraz najadłam się, uspokoiłam i postanowiłam być dla Dużej łaskawa. Naczytała się o witaniu kota z twarzą na wysokości mojego łebka, to jej pozwalam na takie fanaberie, no, nienormalna, biedna jest ta moja Duża. Dałam jej się wymiziać chwilkę i założyłam maskę Szczęśliwy Kot, tak na chwilkę, zeby się uśmiechnęła ta moja nienormalna, o!

:lol:

Sikkorka

 
Posty: 220
Od: Wto lut 14, 2006 23:12
Lokalizacja: Wwa

Post » Czw kwi 20, 2006 20:34

Och, jakie mamy dla Was wiadomości, siatki w oknach będą..... JUTRO!!!
Nie mogę się doczekać, wreszcie okna będzie można pootwierać, a Tośka jakież wspaniałe punkty obserwacyjne będzie mieć, ha!!!

Jej, jej, jeszcze tylko noc i pół dnia... i ja i kota będziemy szczęśliwe, no bo Happinkowi to czort wie czy ta wiadomość do szczęścia jest potrzebna ;-)

Sikkorka

 
Posty: 220
Od: Wto lut 14, 2006 23:12
Lokalizacja: Wwa

Post » Pt kwi 21, 2006 15:19

Siatki zawisły! Darmork jest niesamowity, efekt jest niezwykle estetyczny, po prostu piękna robota. Muszę się jeszcze przyzwyczaić do świata widzianego zza krat (zawsze mówiłam, że widok na całą Wwę, i to nietypowo, bo z samego centrum, jest najładniejszą rzeczą w tym mieszkaniu), ale skoro trzeba, to trzeba. Decyzję podjęłam dawno, bez zachwytu wprawdzie, ale z poczucia konieczności. Efekt jest zaskakująco ładny - dołączam zatem do grona "klientów" zachwyconych pracą Damorka.

Tośkę widoki nieco zaniepokoiły, bo ustawiła się do oglądania świata, ale ogonkiem nieco machała. Myślę jednak, że jak słoneczko rano do nas zawita (ekspozycja wschodnia), to Tośka pokocha wygrzewanie się z widokiem za oknem.

Tak ją to podnieciło, że bawiła się sama dobre pół godziny, jak nigdy! Nie wiedziałam, że kot może tak szybko biegać. Zamieniła się w fruwającą kulę, która podrzucała sobie styropianowy elemencik lub kulkę ze sreberka od czekolady, biegała, wystawiała, chowała się, miałam niezły ubaw.

Happy zaś miał swoją codzienną chwilę amorów do Tośki, która leżała w budce nieco wyżej niż jego nos. I doprawdy łaskawa była, bo nie waliła go na oślep z całej siły, tylko lekko, tak bardziej dotykowo, a zasadniczo kładła mu łapkę na kufie, w ramach ostrzeżenia. Bardzo to słodko wyglądało i bardzo byłam jej wdzięczna, że tak łagodnie dziś do sprawy podeszła ;-)

A budka jest nowa, kocia, bo Tośka uwielbia leżeć w budce psa. Pies teraz próbuje władować się w budkę kocią :lol:, więc położyłam Tośkową na postumencie z kilku płaskich kartonów (takich do szpargałó) i królewna jest zachwycona.

A ja, w niebie. Okna szeroko otwarte, jest bezpiecznie, chłodno w mieszkaniu, po prostu raj.

:D

Sikkorka

 
Posty: 220
Od: Wto lut 14, 2006 23:12
Lokalizacja: Wwa

Post » Pt kwi 21, 2006 15:27

Ach, ach, jakżeż ja mogłam zapomnieć Wam donieść, takie wydarzenie!

Zbudziłam się dziś, Tośka na odległość leżącego człowieka, na podłodze siedzi i patrzy się szeroko otwartymi zielonościami. Zaspana byłam, no i stwierdziłam, że dziś Happinka najpierw na dzień dobry dopieszczę (bo mam wyrzuty sumienia, że za bardzo Tośkę faworyzuję :cry:), i mówię do koci, żeby przyszła, no, wskoczyła, wyciągnęłam rękę, podrapałam prześcieradło koło siebie. I głowę odwróciłam do psa. Nagle patrzę, a zieloności stoją koło mojej głowy, na łóżku, i przysięgłabym - patrzą się z wielką miłością. Wiecie, takie 1/2 przymrużone oczka, i to mruczenie.... :lol:
Podrapałam troszkę, ale jej nie pasowało. I wiecie co? Podeptała mnie równym szlaczkiem i ułożyła się poniżej brzucha, tak na biodrach, usnęła z głośnym mruczeniem.

I co, nie potrafi kot człowieka zaskoczyć? :D :D :D :D

Oj, kocham ten mój bury pyszczek, kocham :D

Sikkorka

 
Posty: 220
Od: Wto lut 14, 2006 23:12
Lokalizacja: Wwa

Post » Pt kwi 21, 2006 15:32

Sikoreczko.. ale Ty masz fajowe futra :1luvu: :ok:

iskra666

 
Posty: 7699
Od: Wto sty 10, 2006 12:13
Lokalizacja: Krk-Wwa

Post » Pt kwi 21, 2006 15:46

adoptujkotazeschroniska - :flowerkitty: :flowerkitty: :flowerkitty:
Wiesz, wyjęłaś mi to z ust :-) Siedziałam se tak dziś i zerkałam na oba stwory i tak właśnie sobie pomyślałam, że fajne są i że mam szczęście :D
Niech tylko zdrowe będą :D

Sikkorka

 
Posty: 220
Od: Wto lut 14, 2006 23:12
Lokalizacja: Wwa

Post » Pt kwi 21, 2006 17:52

Tosca to ja Serwis mimo ze malolat ;) dam Ci rade - nie ma nic lepszego od udeptywania glowy Duzej o 3 nad ranem polaczonego z myciem futra na glowie duzej rzecz jasna i robieniem jej fryzury oraz czyszczeniem uszu :)
a to ja duza - Sikkorka zycze zeby Tosca tez Ci cos takiego zafundowala :) chociaz moze nie o 3 nad ranem :)
Ostatnio edytowano Pt kwi 21, 2006 19:27 przez goska_bs, łącznie edytowano 2 razy
Obrazek

goska_bs

 
Posty: 5304
Od: Czw mar 23, 2006 18:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 21, 2006 18:39

Goska, ale ja marzę o tym, serio! :-)
Wczoraj Tośka wykonała toaletę na moich kolanach i coś ją potem zainteresowało w moich palcach, bo też je dokumentnie wylizała, szczęśliwa byłam, że hej! (człowiek to jednak kompletnie głupie na punkcie tych swoich futrzaków)
(właśnie skończyłam czytać Twój wątek, ale się u Was działo przez 10 dni!! :D )

Tosinek właśnie na głodniaka wpruł odgrzybową tabletkę (w 4 kawałeczkach) dokładnie zakamuflowaną odpowiednio w 4 bobkach mokrego, ha! Umieszczanie tabletek w kocie zaczyna mi wychodzić perfekcyjnie, ino trza mieć właściwe mokre/mięsko w domu :lol:

Sikkorka

 
Posty: 220
Od: Wto lut 14, 2006 23:12
Lokalizacja: Wwa

Post » Pt kwi 21, 2006 19:26

Sikkorka pisze:Goska, ale ja marzę o tym, serio! :-)
Wczoraj Tośka wykonała toaletę na moich kolanach i coś ją potem zainteresowało w moich palcach, bo też je dokumentnie wylizała, szczęśliwa byłam, że hej! (człowiek to jednak kompletnie głupie na punkcie tych swoich futrzaków)


Zobaczymy co powiesz jak to sie stanie regula ;) + toaleta kota siedzacego na Twoim ramieniu ;)

A ze czlowiek glupieje na punkcie futer to sie zgadzam :) i zeby taki rodzaj "glupoty" dopadl jak najwieksza ilosc osob :)
Obrazek

goska_bs

 
Posty: 5304
Od: Czw mar 23, 2006 18:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 21, 2006 19:38

Gośka - wczoraj ojciec z żoną byli przejazdem w Wwie, oczywiście zamęczyłam ich opowiadaniami o Tośce i dałam sobie spokój dopiero kiedy stwierdziłam totalne zanudzenie w ich oczach 8)
Doniesienie o powrocie grzyba jakoś przeżyli, informację, że może się jeszcze dokocę przyjęli już z lekkim niepokojem na twarzach (zwariowała? już tak kompletnie?), natomiast info, że będę miała siatkę ("kratę") w oknach skwitowali już pytaniem "słuchaj, no, taki kłopot sobie na głowę wzięłaś, nigdzie się teraz nie ruszysz, skoro ona tak zareagowała na krótki wyjazd, może powinnaś się zastanowić nad znalezieniem jej jakiegoś domu?" (doceniłam, że nie ośmielili się wypowiedzieć hasła "oddanie kota", chyba się mnie boją) - na co zawyłam tak, że prędko (o ile w ogóle) rady w tym temacie przez gardło im się nie wymkną. Szybciutko się wycofali z okopów własnego podejścia do kotów :lol:, bo w miejscu publicznym byliśmy, i zdaje się dziko na twarzy wyglądałam, no, prócz wycia :twisted:

Tak, tak. I co gorsza wydaje mi się, że człowiek przed kotem płaszczy się płasko o jakieś 3 milionometry bardziej niż przed psem. Nawet tym najukochańszym. Wiem, bo psiarą jestem. :wink:

A Ty - zdaje się - wpadłaś w kociury wcale, wcale nie mniej, niż ja, bo podwójnie do tego, natomiast symptomy totalnego wariactwa na odległość diagnozuję zupełnie podobne u Ciebie :roll:

Sikkorka

 
Posty: 220
Od: Wto lut 14, 2006 23:12
Lokalizacja: Wwa

Post » Pt kwi 21, 2006 19:45

No brawo brawo po prostu, jak powiada zaprzyjaźniona z nami mucha.

A co do kastracji, to nam to raczej grozi, bo prostata się znowu powiększyła :cry: Jak jest spuszczony ze smyczy to też jest agresywny? Bo może się boi? Mój ze strachu pitbula atakuje czasem ;) Przepraszam Królową Zieloności, że nie na jej temat. Głaski :)
Obrazek

kashia

 
Posty: 332
Od: Pon sty 30, 2006 10:27
Lokalizacja: Kielce

Post » Pt kwi 21, 2006 19:49

a co do wariacji, to kto jeszcze nosi ze sobą zdjęcia kota i psa w portfelu i pokazuje wszystkim? Niekoniecznie wszyscy muszą chcieć ;)
Obrazek

kashia

 
Posty: 332
Od: Pon sty 30, 2006 10:27
Lokalizacja: Kielce

Post » Pt kwi 21, 2006 20:02

W stanie spuszczonym i agresywnym niewiele go widziałam, bo 1) rzadko spuszczam go ze smyczy, tylko w 1 miejscu z dala od ulicy i w week-endy, kiedy nikogo nie ma lub zaprzyjaźnione suki 2) boję się spróbować go spuścić, kiedy dziamgoli mordą, bo jest wzrostu mikrego i po prostu boję się, ze inny pies go rozszarpie, no, że do szycia Happy będzie, co najmniej. Dotychczas miałam dużego i średnie psy, odkrywam uroki bania się o psią pociechę, bo mała :cry:. Zupełnie inne spojrzenie na psie spacery. Chodzi teraz na szelkach, bo szarpanie się na obroży powodowało kaszel w nocy +++, aż bałam się, że to serce. Na szelkach - nie kaszle.

Tośka jak na razie daje sobie radę z jego amorami do niej, poza tym cały dzień jestem w domu, więc kiedy Happy za bardzo się... (podnieci)..., wkraczam do akcji. Na szczęscie akcje są przeciętnie 2-3 dziennie, krótkotrwałe. W nocy śpią niedaleko siebie. Natomiast Tośka przestała podczas dnia się z psem socjalizować, unika go, nie wskakuje na kanapę już w ogóle (woli inne miejsca, gdzie psa nie leży) - i nie dziwię jej się.

Postanowiłam więc 1) spróbować Happyego podtemperować na spacerach - żadnych skoków i dziamgolenia, próbuję go też do pozycji "siad" zmusić, kiedy zaczyna szaleństwa na widok "wroga" 2) odczekać i poobserwować, czy kiedy wiosna minie, hormony się u niego uspokoją (re: Tośka). Tak naprawdę to głównie ze względu na Tośkę rozważać będę kastrację, bo po co kocia ma się stresować - niby radę sobie daje, ale po co. Agresja do psów jest jakby kolejnym argumentem "za". Trzecim - fakt, że Happy jest młody i spodziewać się można, że agresja będzie wzrastać.


Zupełnie niesamowite jest obserwowanie, jak Tośka uczy go nie zbliżania się, kiedy ją molestuje - ona naprawdę nie chce mu zrobić krzywdy łapą, wraz ze wzrostem psiej aktywności wzrasta intensywność obrony kociej, ale tak bardzo na spokojnie, na "idź ty brutalu, mówię ci jeszcze po dobroci, zaraz mój dobry humor się skończy, widzisz tą łapę na swoim nosie, zaraz mogę inaczej nią machnąć, na razie leży i czeka na tym twoim czarnym kartoflu, ale wkrótce może się zamienić w miecz kociosamurajów".

:lol:

Sikkorka

 
Posty: 220
Od: Wto lut 14, 2006 23:12
Lokalizacja: Wwa

Post » Sob kwi 22, 2006 14:50

No, kurza melodia, chyba są jakieś granice? :lol:

Właśnie musiałam własną pierwsią obronić własne, rodzone jedzonko na kolację!!! 1:0 dla mnie, ale blisko było remisu 8O

Ot, Tośce zasmakowała mozarella. Mo-za-rel-la. Rozpieszczony, rozpuszczony kot! Szyneczka także. Dostała całkiem sporo. Zadzwonił telefon, odebrałam, a podczas rozmowy patrze, jak kocisko wybiera mi z miseczki mozarellę!! Próbowałam delikatnie miseczkę zabrać, a Tośka jak mnie nie walnęła po łapach!! :lol: :lol: :lol:

Stanęło w końcu na moim. Na kolację *będzie* pyszna zapiekanka. I podzielę się nią z Happinkiem, tyle!

Zbulwersowana jestem, absolutnie, jak mawia pani Surmacz! :roll: (we własnym domu bronić własnego jedzonka!!) (o jeżu, ledwie to napisałam i zdałam sobie sprawę, że Tośka dokładnie to samo miała na myśli!!!)

Sikkorka

 
Posty: 220
Od: Wto lut 14, 2006 23:12
Lokalizacja: Wwa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 67 gości