Siatki zawisły! Darmork jest niesamowity, efekt jest niezwykle estetyczny, po prostu piękna robota. Muszę się jeszcze przyzwyczaić do świata widzianego zza krat (zawsze mówiłam, że widok na całą Wwę, i to nietypowo, bo z samego centrum, jest najładniejszą rzeczą w tym mieszkaniu), ale skoro trzeba, to trzeba. Decyzję podjęłam dawno, bez zachwytu wprawdzie, ale z poczucia konieczności. Efekt jest zaskakująco ładny - dołączam zatem do grona "klientów" zachwyconych pracą Damorka.
Tośkę widoki nieco zaniepokoiły, bo ustawiła się do oglądania świata, ale ogonkiem nieco machała. Myślę jednak, że jak słoneczko rano do nas zawita (ekspozycja wschodnia), to Tośka pokocha wygrzewanie się z widokiem za oknem.
Tak ją to podnieciło, że bawiła się sama dobre pół godziny, jak nigdy! Nie wiedziałam, że kot może tak szybko biegać. Zamieniła się w fruwającą kulę, która podrzucała sobie styropianowy elemencik lub kulkę ze sreberka od czekolady, biegała, wystawiała, chowała się, miałam niezły ubaw.
Happy zaś miał swoją codzienną chwilę amorów do Tośki, która leżała w budce nieco wyżej niż jego nos. I doprawdy łaskawa była, bo nie waliła go na oślep z całej siły, tylko lekko, tak bardziej dotykowo, a zasadniczo kładła mu łapkę na kufie, w ramach ostrzeżenia. Bardzo to słodko wyglądało i bardzo byłam jej wdzięczna, że tak łagodnie dziś do sprawy podeszła
A budka jest nowa, kocia, bo Tośka uwielbia leżeć w budce psa. Pies teraz próbuje władować się w budkę kocią

, więc położyłam Tośkową na postumencie z kilku płaskich kartonów (takich do szpargałó) i królewna jest zachwycona.
A ja, w niebie. Okna szeroko otwarte, jest bezpiecznie, chłodno w mieszkaniu, po prostu raj.
