Z pamiętnika Tosi:
Nic się nie dzieje... nuuuda....
Z Figunią na zmianę się bijemy i całujemy

No co w tym dziwnego, jak to w rodzeństwie, nie?

A dziś przyszedł jakiś dziwny pan, później mi Figa powiedziała, że to był tata Kasika, czyli jej pan ukochany (Figi znaczy), przywiózł Kasikowi ulubione leniwe pierożki na obiad. Nie wiem co to leniwe, powtarzam to, co mi powiedziała Figa...

No, w każdym razie ten pan chciał się ze mną przywitać, ale nie wyszłam zza wersalki no bo skąd miałam wiedzieć, że mi krzywdy nie zrobi???

Niby mówił miło, jak Kasik: "no chodź Tosiu, chodź, malutka...", ale ja się bałam

Za to ta Figa to taka towarzyska, że aż strach! Wiecie, że ona jak tylko zazgrzyta klucz w zamku to leci do drzwi sprawdzić kto to??

I nic się nie boi, nic a nic, pcha się na ręce komu popadnie... taka odważna. I nawet się odkurzacza nie boi!

Bo ja to znów dziś przesiedziałam sprzątanie w wersalce, co się będę pchać ssawce pod nos, jeszcze mnie wciągnie
No, i tyle na dziś... znaczy nuuuda....
Pozdrawiam
Tosia
