Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas HCM...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 23, 2025 20:38 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Katarzynka01 mój partner jest życiowym pesymistą, on wszystko zawsze widzi w najczarniejszych barwach więc już przywykłam żeby nie słuchać jego teorii. Teraz też raczej przesadza, Manuel jest smutny ale jak mnie nie ma w domu to chodzi, śpi w różnych miejscach, lepiej je. Mam wrażenie, że to ze mną ma problem i nie chce wychodzić jak ja jestem w mieszkaniu. Jutro się okaże bo idę do pracy i będę obserwowała przez kamerkę.

A może faktycznie zaklinam rzeczywistość…

Kiedyś już prosiłam naszą vetkę żeby mówiła jak jest wprost. Żeby nie lukrowała tematu. I wtedy ona powiedziała że jak na wiek Manuela to z klinicznego punktu widzenia nie jest źle i że nie należy jeszcze myśleć on eutanazji.

Edit. W moich rozważaniach coś może być. Dałam mu leki, zastrzyk, kaminox, wcisnęłam 2 kremiki a on pobiegł i wskoczył na kolana partnera i się przytula :roll:

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Nie mar 23, 2025 21:31 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Ja z całego serca życzę Ci, żebyś miała rację :ok:

Spróbuj zaobserwować czy Manuel po środku na apetyt podchodzi do miseczki i nie je, czy kompletnie nie reaguje na te podawane środki.
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8879
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Nie mar 23, 2025 21:53 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Katarzynka01 pisze:Ja z całego serca życzę Ci, żebyś miała rację :ok:

Spróbuj zaobserwować czy Manuel po środku na apetyt podchodzi do miseczki i nie je, czy kompletnie nie reaguje na te podawane środki.


Zastrzyk dostał tak ze dwie godziny temu i to chyba coś pomaga. Cały dzień odchylał głowę od jedzenia, a teraz podsunęłam mu miskę i sam zaczął jeść troszkę, sam wypił z mojej ręki trochę nutriboundu i przed chwilą zjadł kolejny kremik.

Zobaczymy jak będzie w nocy.

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Nie mar 23, 2025 21:58 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Oby zadziałało :)
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8879
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Nie mar 23, 2025 23:40 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Kciuki! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69988
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 24, 2025 9:23 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Jestem właśnie w pracy i patrzę przez kamerkę i chyba moja teoria się sprawdza. On biega i zaczepia kotełkę 8O

W nocy zjadł i indyka i karmę, którą mu zostawiłam, rano od razu zaczął jeść to co podałam (niewiele ale zawsze) , po lekach zjadł dwa kremiki.

A może to jednak zastrzyk zadziałał, nie wiem już sama. Cieszę się, że coś działa ;)

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Pon mar 24, 2025 9:38 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Ważne, że je! :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69988
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 24, 2025 18:18 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Dobre wieści, oby na dłużej :ok: :)
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8879
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Pon mar 24, 2025 20:38 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Jak byłam w pracy, Manuel swobodnie łaził sobie po mieszkaniu, spał na stole, podjadał to tu, to tam. Wróciłam z pracy, przywitał mnie jak zwykle w drzwiach i myk pod łóżko :roll:

Chłop wrócił z pracy i kot myk mu na kolanka. Ehhh

Dałam mu pyczną shebę (tak wiem…) i na trzy podejścia zjadł prawie 3/4 8O

Daliśmy mu kroplówkę, kolejnego szota z metomotylem, kaminox i zestaw pigułek i teraz leży sobie obok partnera :201461

Oby tak zostało, nawet jak ma mnie unikać :roll:

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Pon mar 24, 2025 22:05 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Sheba jest OK,w tej sytuacji ważne, żeby cokolwiek jadł! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69988
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro mar 26, 2025 20:33 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Ważyliśmy przed chwilą Manuela i waży 3,3 kg. W ciągu około miesiąca schudł 300-400 g :placz:

Wciąż nie ma apetytu, wciskam mu wszystko jak mogę ale z marnym efektem, zaraz może uda mi się podać nutribound. Jutro jedziemy do naszej vetki i zobaczymy co powie. Moim zdaniem on ma wciąż coś nie tak z tym przełykaniem :( Boję się, że jednak trzeba będzie tam zajrzeć pod narkozą:(

Ogólnie dalej unika mnie jak ognia i właśnie siedzi na kolankach u partnera. Zrobił się taki „wypłoch”, nie ma energii. Nawet jak próbował zaczepiać kotełkę to w trakcie sam z siebie się przewrócił. Martwię się już okrutnie.

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Śro mar 26, 2025 20:51 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Nie jest łatwo, on majuż swoje lata. Trudno oczekiwać, że będzie taki jak dawniej. Ale niech ta "starośc" trwa jak najdłużej! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69988
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro mar 26, 2025 21:29 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Wcisnęłam mu 2 kremiki i 9 ml nutriboundu. Zawsze coś :|

Wiem że nie będzie taki jak dawniej, ale to mój pierwszy kot i nigdy żaden się ze mną nie starzał. Ale jakoś szybko to postępuje. Jeszcze rok temu jak widziałam w necie takie „wyplochy” i że mają 17-18 lat, patrzyłam na naszego i sobie myślałam że nasz tak nie wygląda. A tu masz…

A Kotelka ma już 12 i zaczynam się teraz bać i o nią.

Dziękuję że mogę się tutaj wygadać…

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Śro mar 26, 2025 21:33 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

17-18 lat to trudny wiek dla kota. Oby dał radę.
Ze starzeniem tak jest - czasem idzie powoli, a czasami postępuje szybko. Jak u ludzi...
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69988
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro mar 26, 2025 21:57 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Manuelowa, wybacz, że to napiszę...Twoje odczucia i chęci mają tu najmniej "do gadania". Ważny jest dobrostan kota. Czasem trzeba zadać sobie pytanie, kiedy odpuścić, kiedy chęć pomocy zmienia się w uporczywe leczenie, przynoszące więcej dyskomfortu niż ulgi.
Moja kotka, ta z avatara, tak do 14 roku życia była okazem zdrowia i energii. A potem naraz "się sypła". Odeszła dokładnie pól roku temu (26.09). Miała 17 lat i cztery miesiace. Nadal mam do siebie pretensje, że nie słuchałam siebie, a TŻta. Bo on twierdził, że jej się poprawia...a ja widziałąm, że ona ma już dość. Powinnam jej pomóc tydzień wcześniej...

BTW - jej waga optymalna to było 5,2 - 5,4 kg. W momencie śmierci ważyła 2,8. I jadła, niemal do końca jadła, po 500g dziennie a nawet więcej. I chudła, i chudła, i chudła

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16651
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Alyaa, nfd, Silverblue i 76 gości